Wszystko pisane i wypowiadane WIELKĄ LITERĄ, bo wszystko jest tu doprowadzone do skrajności. Wszystko wypełnione znaczeniem do granic możliwości. Nawet marzenia mojego ostatniego bohatera, Bashira, który będzie Was namawiał na wakacje w Somalii. To moje opowiadanie nie jest łatwe z wielu powodów.
JAK MAM OPOWIEDZIEĆ SOMALIĘ, ŻEBY KOLEJNY ZAMACH, A JEST ON TU ELEMENTEM SPOŁECZNEGO KRAJOBRAZU, NIE ZBURZYŁ MOJEJ HISTORII.
Zginie 100, 500, 1000 osób. Świat uzna to za normę. Jak mam Was zabrać do obozów somalijskich uchodźców, kiedy za chwilę usiądziemy razem na kawie i ciastku w Mogadiszu. Jak mam opisywać ból i cierpienie uciekinierów we własnym kraju, skoro za moment zabiorę was na koncert lokalnego gwiazdora pop. Jak mam pokazywać Głód i Suszę w Rogu Afryki? Przecież będę udowadniał, że tu rodzi się młody biznes, używa tych samych narzędzi, co Europa? Jak? Jak umiejętnie złapać w słowa i kadry tak skrajnie różne wątki? Jak?
Afryka to kontrast. Somalia to kontrast skrajny. W artykułach i książkach o Somalii pojawia się prosta analogia: Somalia to piekło. Przyjechałem zobaczyć jak ono wygląda. Moja podróż tu nie byłaby możliwa, gdyby nie pomoc Polskiej Akcji Humanitarnej.
Od lat są odpowiedzialni w Somalii za, wydaje się, prostą rzecz: budowę latryn i naukę higieny. Brudna woda to jeden z somalijskich zabójców. Na oddziale leczenia cholery szpitala w Mogadiszu widziałem tę bolesną zasadę: ta choroba wykańcza całe rodziny. Przecież chcieli tylko zjeść…