ABBA wraca, ale po co? Wszystko przez TikTok
ABBA wraca na scenę po 40 latach. Już w listopadzie premiera płyty. Będzie też trasa koncertowa. W tle tego powrotu Rafał Hirsch widzi olbrzymie pieniądze, ponieważ dziś muzyka jest zupełnie w innym miejscu niż 40 lat temu. Dziś takie zespoły jak ABBA muszą „walczyć” o każdego dolara, szczególnie, że obecnie muzyki słucha się głównie w streamingach. Zmieniła się także funkcja muzyki.
Dziś warunki w świecie muzyki dyktuje aplikacja TikTok. Jeśli zespół chce wypromować swoją piosenkę musi dogadać się z przedstawicielami TikToka. Rafał Hirsch i Jarosław Kuźniar rozmawiają o nowej finansowej erze na rynku muzycznym.
- Podcasty
- Ekonomicznie
- ABBA wraca, ale po co? Wszystko przez TikTok
Dziś warunki w świecie muzyki dyktuje aplikacja TikTok. Jeśli zespół chce wypromować swoją piosenkę musi dogadać się z przedstawicielami TikToka. Rafał Hirsch i Jarosław Kuźniar rozmawiają o nowej finansowej erze na rynku muzycznym.
Transkrypcja
REDAKTOR J. KUŹNIAR: W tym odcinku rewolucja muzyczna, bo to druga po ekonomii pasja Rafała. ABBA po prawie 40 latach wraca na scenę, a my sprawdzamy, czy robi to dla pieniędzy. Przy okazji szukamy gotówki na muzycznym rynku i pokazujemy, jak TikTok wpływa na listy przebojów.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Masz swój ulubiony utwór ABBY?
R. HIRSCH: Tak.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Zanuć.
R. HIRSCH: Nie.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: I maska spadła - a codziennie na Twitterze puszczasz piękne muzyczne wspomnienia. Teraz kiedy ABBA mówi: "Słuchajcie, rozejrzeliśmy się po tym rynku - wracamy". Popukałeś się w czoło?
R. HIRSCH: Tak.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ja w ogóle nie wiedziałem, że oni wszyscy wciąż jeszcze żyją.
R. HIRSCH: Ja wiedziałem, że żyją.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: I są coraz młodsi.
R. HIRSCH: Swoją drogą był jakiś czas temu taki fajny dokument o ABBIE, tylko już nie pamiętam, w którym serwisie, ale oglądałem go chyba rok temu i był dość ciekawy. Zawsze tak jest, że jak jakiś stary zespół wraca, to sobie myślisz: „Co się stało?”.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale wracają dla kasy?
R. HIRSCH: Dla nich to musi być ważna decyzja w życiu i często dochodzimy do wniosku, że dla kasy wracają.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ty jak czujesz?
R. HIRSCH: Skończyła im się ta kasa? Co zrobili z tą dotychczasową kasą? Tak sobie myślę, że to co dzieje się na rynku muzycznym w ostatnich latach, zmusza coraz więcej artystów, którzy myśleli, że już są na emeryturze, do podejmowania takiej decyzji, ponieważ przestały się sprzedawać płyty na nośnikach fizycznych. Jest rewolucja, jeśli chodzi o sprzedaż muzyki. W tej chwili królują serwisy streamingowe. Oczywiście ABBA jest popularnym zespołem, ale gdyby dokładniej przyjrzeć się, czy ludzie sobie na Spotify puszczają ABBĘ, to się nagle okaże, że nie ma ich aż tak dużo. Lubisz ABBĘ, ale nie masz potrzeby, żeby jej codziennie słuchać.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: I nie codziennie jesteś na weselu, żeby leciała ABBA.
R. HIRSCH: Właśnie. 20-30 lat temu jak byliśmy w erze płyt kompaktowych, a jeszcze wcześniej winylowych, to te płyty ABBY jakoś szły. Oczywiście nie były na pierwszych miejscach przez cały czas, ale utrzymywały w miarę stały trend, więc mieli stały przychód. Ten stały przychód pewnie się skończył, więc masz do wyboru albo pojechać w trasę koncertową, albo nagrać coś nowego. Oni pewnie nie czują się fizycznie na siłach, żeby jeździć w trasę koncertową.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Daj spokój, widziałem wczoraj zdjęcia - oni wyglądają jak Krzysztof Ibisz. Z każdym kolejnym rokiem są coraz młodsi. Pięknie są zachowani.
R. HIRSCH: Bo przygotowali się do zdjęcia, ale na koncercie jeszcze musisz wykonywać utwory muzyczne na instrumentach.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Nie chcę, żebyśmy za daleko odeszli od wątku głównego, czyli ekonomii jednak. Myślisz, że jedyny powód to pieniądze, czy tęsknota za fanami?
R. HIRSCH: Myślę, że to też nie jest do końca zawsze tak, że to jest jedyny powód. Myślę, że jakieś kwestie emocjonalne też grają dużą rolę, że oni chcą się poczuć tak jak kiedyś. Takie zespoły najczęściej się rozpadają, kiedy pokłócą się. W przypadku ABBY to była niesamowita historia, bo oni jak się rozpadali, to byli w związkach małżeńskich. Tam były rozwody.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Opowiadaj.
R. HIRSCH: To była niesamowita historia. To były dwie pary, po czym jedni się rozwiedli, i już będąc w trakcie rozwodu i po rozwodzie dalej nagrywali wspólnie płyty, czyli zerwali ze sobą w życiu prywatnym, ale w życiu zawodowym dalej tworzyli zespół. Dla mnie to jest trudne do wyobrażenia. Natomiast minęło kolejnych 40 lat i może już po nich spływa ten rozwód, który był 40 lat temu. To są stare dzieje, może teraz już mogą dalej czerpać radość z tego, żeby coś nowego nagrać.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Skoro szukamy pieniędzy... Dzisiaj rzeczywiście od czasów tamtej ABBY, od czasów płyt CD i różnych innych jesteśmy w zupełnie innym miejscu, mamy wszystko streamowane. Chociaż ostatnio w Empiku widziałem specjalne miejsce, gdzie pojawiły się winyle.
R. HIRSCH: Tak, bo winyle wróciły. Jak masz te najpopularniejsze listy przebojów, to tam jest taka główna lista przebojów, na którą składają się streamingi, które są przeliczane na egzemplarze sprzedanych płyt – chyba 10 tys. odtworzeń to jakbyś sprzedał płytę – są downloady, czyli sprzedaż w internecie, która nie zdążyła urosnąć, a już gaśnie, i są stare nośniki fizyczne. Jeśli chodzi o nośniki fizyczne, to ten winyl zajmuje zdecydowanie więcej miejsca niż płyty kompaktowe w tej chwili. Natomiast rewolucja moim zdaniem też polega na tym, że zmieniła się troszeczkę funkcja muzyki. Młodzi ludzie dzisiaj wykorzystują muzykę w nieco innych celach niż wcześniej. Moim zdaniem przede wszystkim traktują muzykę jako podkład do tego, co sami tworzą w filmach, na YouTubie na TikToku. TikTok właściwie dzisiaj dyktuje warunki a propos tego, co się najlepiej sprzedaje.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Mimo że nie jest platformą streamującą muzykę.
R. HIRSCH: Tak, ale na TikToku sobie tworzysz sam różne filmiki, które mają 30 sekund, i często potrzebujesz podkładu muzycznego, który jest bardzo ważną częścią, bo on dopełnia coś śmiesznego itd. Wydaje mi się, że nie możesz wgrać tego, co chcesz, tylko masz tam bibliotekę różnych utworów do wyboru. Ona jest bardzo szeroka, natomiast pewnymi marketingowymi chwytami oni promują to, podsuwają ci, który podkład wziąć, i w ten sposób wpływają na to, co de facto się sprzedaje na rynku. Właściwie jeśli chcesz wypromować jakiś nowy przebój, to najpierw musisz się dogadać z TikTokiem, żeby cię wrzucił w tę bibliotekę, a potem jeszcze im zapłacić, żeby cię częściej podsuwał. Czytałem artykuł o tym, że tego nie robi algorytm tak jak w Google czy na Facebooku, tylko to robią ludzie. To jest team, który wydaje decyzje. W związku z tym, że ta muzyka funkcjonuje głównie jako podkład w tej chwili, to po pierwsze ona nie musi być skomplikowana, bo to jest podkład, a po drugie te kawałki nie muszą być długie. Ile piosenka trwa? Przez całe nasze życie piosenka trwała trzy minuty, bo radio dyktowało warunki. Teraz coraz więcej tych największych przebojów to są dwie minuty, półtorej minuty, bo nie potrzeba dłużej. Do podkładu na TikToku wystarczy ci 30 sekund.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tam się zaczynało od piętnastosekundowych ujęć, a dzisiaj oni idą już coraz dłuższe formy i coraz dłuższe treści, więc myślę, że niedługo jedenastominutowy King Crimson będzie idealnie pasował.
R. HIRSCH: Pytanie jak odbiorcy zniosą dłuższą treść. Ja się nie zdziwię, jak za pięć lat, jeśli ten trend się utrzyma, będziemy odpalać sobie jakąś listę przebojów i tam top 20 będzie trwać 20 minut, bo każda z piosenek będzie miała minutę.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: A nie weekend cały. Jak popatrzysz dzisiaj na ten rynek muzyczny, to tam jednak wciąż jest ogromna kasa.
R. HIRSCH: Tak. Jest ogromna kasa i widać też, że jak już wejdziesz na ten top, to właściwie trudno cię z niego zepchnąć, dlatego że to polega na streamingu, czyli jak coś polubisz, to możesz sobie to puszczać w kółko. Jak listy przebojów zależały od sprzedaży płyt, to płytę kupowałeś raz. Więc w przypadku takiego rynku, który opierał się na sprzedaży fizycznych nośników, to on na szczycie był bardziej dynamiczny, ponieważ co tydzień wychodziły nowe płyty. W latach 60. kiedy ten rynek był w takiej fazie, te popularne zespoły próbowały jak najczęściej wydawać nowe płyty…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Zacząłem włączać coś, co mi zapadło w pamięci. Chciałem zobaczyć, ile odtworzeń ma nowy kawałek Maty, Quebonafide i Malika od chwili, kiedy go wypuścili. Nie przerywam ci, zerknę tylko.
R. HIRSCH: Wypuścili dzisiaj?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ja wczoraj trafiłem, może wyszedł wcześniej.
R. HIRSCH: ABBA wczoraj wyszła, słuchałem wczoraj wieczorem. Nie wiem, po co oni to zrobili, szargają legendę. W każdym razie kiedyś było tak, że jak wytwórnia widziała, że on się dobrze sprzedaje, to mu kazała natychmiast nagrywać następną płytę, żeby jak najwięcej nowego materiału dostarczać klientom i zarobić na tym jak najwięcej pieniędzy. Sztukę przeciągania czasu, w którym płyta się najlepiej sprzedaje, opanował Michael Jackson w latach 80., kiedy wydał płytę „Thriller” i się okazało, że ta płyta składa się z 10 singli, właściwie jest zbudowana tak jak składanka największych przebojów, tylko że to były nowe utwory, ale on potem co trzy miesiące wypuszczał następny, następny, następny. To trwało 3-4 lata. Potem wydał następną płytę „Bad” i zrobił to samo. Wcześniej artyści wydawali płytę co roku mniej więcej, taki był cykl wydawniczy. Beatlesi wydawali płyty co kilka miesięcy, po dwie w roku.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale też z uwagi na kasę?
R. HIRSCH: Tak, ponieważ wtedy jeszcze nie nauczono się, że nie musisz wypuszczać ciągle dużej płyty z 10 piosenkami. Możesz najpierw wypuścić dużą płytę, a potem dodatkowo wypuszczać to na singlach i tam dodawać jakieś dodatkowe materiały, które sprawią, że ludzie i tak będą je kupować. To było 15 lat później, w latach 80. Wtedy nagle się okazało, że możesz dużą płytę wydawać raz na pięć lat, a nie raz na rok, jeśli jesteś popularnym artystą – jak wtedy Michael Jackson. Teraz jest zupełnie inaczej, bo teraz właściwie nie ma po co wypuszczać nowych płyt. Jak wypromujesz na TikToku kawałek, który nagrałeś trzy lata temu, ale się nie sprzedał i nikt nie zauważył, że go wypuściłeś, jakoś go tak zachachmęcisz marketingowo, że on jednak chwyci w serwisach, to możesz być bogiem po latach. Jak już to złapiesz, to to może trwać i trwać, i trwać, więc po co nagrywać nowe rzeczy?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale masz ABBĘ, która wraca nie po roku przerwy, tylko po prawie 40 latach.
R. HIRSCH: ABBA jest zupełnie inną historią, kontrastem do tego wszystkiego, co się dzieje.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale oni muszą wrócić z nową muzyką, żeby zarabiać? Jak to będzie wyglądało twoim muzycznym zdaniem?
R. HIRSCH: Nie jestem pewien, czy za powrotem ABBY kryje się jakaś strategia marketingowa, polegająca na tym, że spróbujemy zmienić rzeczywistość tak, że teraz znowu ABBA będzie królować we wszystkich serwisach młodzieżowych i dzięki temu z powrotem wbijemy się w ten top i będziemy z tego żyć.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Przy okazji informacji o tym, że ABBA wraca, pojawiło się, że wydają nowy album "Voyage", dają serię koncertów w Londynie, ale avatary ABBY pojawią się na scenie, więc oni nawet fizycznie nie muszą być tam dostarczeni. I robimy pieniądze.
R. HIRSCH: Ja już wiele lat temu czekałem, kiedy to się zacznie, że będą koncerty w wykonaniu avatarów.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Po raz pierwszy możesz być na własnym koncercie. Siedzisz sobie w domu i patrzysz, jak ludzie w Londynie są na twoim koncercie, ciebie fizycznie tam nie ma, a ludzie dalej się zajebiście bawią. Super sprawa. To jest dopiero model biznesowy.
R. HIRSCH: Siedzisz w domu?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Członkowie ABBY skoro nie będą na tym koncercie, bo tam będą ich avatary, to oni mogą oglądać sobie z domu ten koncert.
R. HIRSCH: Chodząc parę lat temu na Open’er Festival – czekam, kiedy znowu się wydarzy – często sobie myślałem, ile ci ludzie, którzy wtedy byli młodzi, przegapili, że nie było takich festiwali w Polsce w latach 70. Wyobrażałem sobie kto mógłby przyjechać na takiego Open’era w ’72 roku. Pomyślałem sobie, że jak wejdzie już bardziej upowszechniona technologia hologramowa, to będzie można zorganizować taki koncert dla tych wszystkich sześćdziesięciolatków. Zorganizować festiwal, na którym wystąpią The Rolling Stones, Led Zeppelin, Queen jako dwudziestopięciolatkowie.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: A propos Stonesów, tam mamy pożegnanie legendy i w przypadku avatara w sumie można by wskrzeszać też ludzi, którzy już nie żyją. Taki koncert wskrzeszonego Jacksona też jest, cholera, możliwy. Tylko kto będzie na tym dzisiaj zarabiał? - jego rodzina już się tak podzieliła, że hej.
R. HIRSCH: Ktoś musiałby się odważyć i sprawdzić, bo jednak trzeba by zainwestować duże pieniądze w to i nie wiadomo, czy one się zwrócą. Może by się okazało, że możemy chodzić na koncerty Davida Bowiego? Ja do dzisiaj żałuję, że to przegapiłem.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale poszedłbyś na avatarowy koncert Bowiego?
R. HIRSCH: Właśnie jestem ciekaw, czy ludzie byliby chętni. Koncert składa się z artysty i z widowni. Jeśli widownia reagowałaby tak jak na prawdziwym koncercie, to właściwie czemu nie? De facto na większości koncertów i tak słabo widzisz, co jest na scenie, bo jesteś daleko i ci zasłaniają. To nie jest tak jak w kinie, że siedzisz blisko w fotelu i oglądasz. Tylko muzyka leciałaby z playbacku.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Nie ma artysty sensu stricto, ale może jest ktoś, kto tam przygrywa na żywo?
R. HIRSCH: Że ktoś inny gra?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tak.
R. HIRSCH: Wydaje mi się, że to już byłoby za duże oszustwo.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Oszustwem też jest to, że postawisz avatara.
R. HIRSCH: To jest oszustwo, ale to jest też nostalgia. Uważam, że na nostalgii można dużo pieniędzy zarabiać.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Trzymamy się tytułu audycji Ekonomicznie. Teraz wyobrażam sobie taki moment, w którym przychodzisz na koncert i oni mówią ci tak: "Możesz wejść i posłuchać tylko fragmentów muzyki, patrząc na duży ekran. Avatar może stać bliżej ciebie, to wtedy zapłacisz więcej. Avatar może zaśpiewać dla ciebie w twoim telefonie, który możesz włączyć. Oto specjalny kod, ale zapłać dodatkowo".
R. HIRSCH: Mówisz o segmentacji rynku.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Na przykład. Nie może tak to wyglądać?
R. HIRSCH: Może. Wtedy się otwiera wiele różnych możliwości. Gdyby się okazało, że ludzie w to idą, że jest na to popyt, jest rynek, to możesz ten rynek próbować kształtować i wymyślać różnego rodzaju dodatkowe usługi. Natomiast wydaje mi się, że jednak warunkiem byłoby to, że to byłby jakiś oryginalny stary koncert, a nie że ktoś inny gra. Na przykład idziesz na koncert Davida Bowiego z ’74 roku z The Fillmore w San Francisco. Ten koncert się faktycznie odbył, ktoś go na szczęście wtedy nagrał, więc jest oryginalny zapis, puszczasz go i dodajesz do tego hologramy, które wyglądają tak jak ten zespół wtedy wyglądał.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Dzisiaj kiedy patrzę sobie na te zdjęcia pokazane w dniu ogłoszenia, że ABBA wraca, to oni wyglądają jak czasem testerzy gier komputerowych w takim wirtualnym studiu. Mają te czujniki ponakładane na kostiumy... Jak spojrzałem wczoraj na to zdjęcie, to myślałem, że te twarze są wklejone z automatu. Tak to będzie wyglądało.
R. HIRSCH: Trudno mi się odnieść, bo nie widziałem ich zdjęć, tylko puściłem sobie na Spotify te dwie piosenki.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Które?
R. HIRSCH: Oni dwie opublikowali.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Mówisz o tych nowych. Myślałem, że swoje ulubione.
R. HIRSCH: Ulubione mam różne.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: I nie chcesz nucić... Rafał, ja za to zapłacę.
R. HIRSCH: Nie… Ty pierwszy.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jeśli mówisz o tym, że to się tak bardzo pozmieniało... Mamy TikToka, który nadaje trendy tak jak mówisz i wszyscy tam biegną, ale z drugiej strony mamy winyle. Między winyl a TikTokiem jest przepaść.
R. HIRSCH: To się polaryzuje. Mam wrażenie, że winyle kupują ludzie, którzy wyrośli w tej tradycji wcześniejszej, czyli im muzyka służy do słuchania. Jak popatrzysz na listy przebojów najlepiej sprzedających się na winylach, to bardzo często są wznowienia jakichś klasycznych albumów sprzed 30-40 lat. Nowa muzyka też tam się oczywiście sprzedaje, ale to jest najczęściej muzyka rockowa właśnie, czyli ta, która na listach streamingowych radzi sobie słabo. Jak sobie otworzysz na Spotify top 50 w Polsce, to tam nie ma muzyki rockowej prawie w ogóle. Jest sam polski hip-hop i pop. Tam najbardziej rockową rzeczą jest Dawid Podsiadło, który moim zdaniem jest muzykiem rockowym, ale można sobie wyobrazić znacznie bardziej rockowe rzeczy niż Dawid Podsiadło. On jest niezwykle utalentowany muzycznie swoją drogą. Generalnie w streamingu króluje zupełnie inny rodzaj muzyki, niż ten, który się sprzedaje na winylach, więc widać, że te winyle musi kupować ktoś inny. To jest inny segment tego rynku, niż to, co dzieje się w tej chwili w internecie. Natomiast na sprzedaż, na rynek, na przychody z muzyki zdecydowanie największy wpływ ma w tej chwili jednak internet. To co się dzieje w tym internecie wskazuje na to, że – tak jak mówiłem – generalnie zmienia się funkcja muzyki, ludzie potrzebują tej muzyki w innych celach. To jest często funkcja towarzysząca, która gdzieś tam ma lecieć w tle i tak właściwie to nie musi być skomplikowane. Jeden z moich ulubionych youtuberów, który nagrywa audycje o muzyce – Rick Beato – niedawno zrobił taki odcinek, w którym tłumaczył bardzo ciekawie na przykładach, że muzyka zrobiła się w tym momencie taka leniwa i prosta, ponieważ nie ma potrzeby robić niczego więcej. Kiedyś, żeby stworzyć przebój, trzeba było jakiegoś talentu i dużo pracy tak naprawdę. Inna sprawa jest też taka, że kiedyś, żeby zrobić jakiś przebój, potrzebna była praca grupy ludzi, to były kilkuosobowe zespoły. W tej chwili właściwie możesz to robić sam na komputerze w domu. Czytałem też takie opinie, że generalnie to jest znak czasów, że społeczeństwo jest takie, że więcej ludzi siedzi w domu i siedzi przed komputerem. Dzieci nie wychodzą na podwórko, bo nie ma podwórek, grają w gry i dorasta całe społeczeństwo, które jest przyzwyczajone do tego, że umawiasz się na randkę przez internet, a nie na dyskotece. Potem pracujesz zdalnie…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tańczysz w internecie z tą dziewczyną, którą poznałeś w sieci. Myślę sobie o muzyce składanej dzisiaj też przez wielu muzyków, że ty nagrasz jakiś sampelek u siebie w domu w Londynie, ktoś dogra coś w San Francisco, ktoś to złoży w Żyrardowie i już.
R. HIRSCH: Tak, że to jest projekt biznesowy jak każdy inny, który powstaje na zasadzie wymiany maili. Jest jakiś project manager i to składa na koniec.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Nawet to co się dzieje w przypadku podcastów - za chwilę o tym łączeniu muzyki i podcastów chciałem też pogadać - ten moment, w którym jeżeli złożymy sobie razem zajebistą muzykę, to my opublikujemy ją na wszystkich serwisach streamingowych w jednej chwili właściwie i już możemy nawet próbować na nich zarabiać, bo wszystkie te serwisy zaczynają kombinować z tym, żeby pozwalać zakładać paywalle. Więc jeżeli to jest fajne, to ten próg wejścia na rynek muzyczny, także finansowo, jest żaden.
R. HIRSCH: Tak. Tylko akurat rynek muzyczny jest taki, że bardzo niewielu jest takich artystów, którzy sobie mogą pozwolić na to, żeby właśnie sobie zainstalować ten paywall. Kiedyś niewielu było takich artystów, którzy mogli sobie pozwolić na to, żeby samodzielnie wydać płytę. Pierwsze zrobiło to chyba Radiohead 20-parę lat temu i to był biznesowy szok na rynku, że byli self publisherami i że zrobili to z sukcesem. To było wtedy niesamowite, ponieważ w związku z tym, że to nie szło oficjalnym kanałem, tego też nie łapały żadne listy przebojów. Wszyscy wiedzieli, że to jest największy przebój w tym momencie i nie było tego na żadnych listach nigdzie. Wydali to w tradycyjnym kanale rok później dopiero.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: To też jest o tyle fajne i bardzo bliskie temu światu, który mamy dzisiaj, że jeżeli muzyk ma swoich fanów i swoją społeczność, to oni też mają nieograniczony bezpośredni dostęp do nich. Nigdy tak to nie wyglądało.
R. HIRSCH: Podsiadło, Mata pewnie też…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Mówisz, że nie wszyscy?
R. HIRSCH: Nie wszyscy. Ilu jest Dawidów Podsiadło?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Myślę o tej relacji ze społecznością, że jak jej powiesz: "Kochacie mnie, to ja wypuszczam w takim wydaniu płytę", albo "Nagram dla was płytę, a tutaj macie Patronite, więc się zrzućcie na to, żebym mógł nagrać".
R. HIRSCH: Płyta za co łaska.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Duże, poważne gazety też tak robią, że to jest moment takiego donation, ale donation w jakimś konkretnym celu. To co robią byli dziennikarze Programu Trzeciego na Patronite, to też jest taki moment. Ktoś robi dobrą robotę, będzie przygotowywał te audycje, ale za donation. To się dzieje, ludzie chcą w tym partycypować, więc fajne jest to, że ten próg wejścia w muzykę rzeczywiście jest niższy. Ostatnio z tego rynku muzycznego - też zastanawiam się, czy to jest kwestia pieniędzy - była historia Aerosmith, które przeniosło się całkowicie do Universal Music Group z całą swoją muzyką. Wydawało mi się, że to są już takie przebrzmiałe legendy, które może i krążą jeszcze po świecie z koncertami, żeby zarabiać, ale to jest już prehistoria. Okazuje się, że ten pieniądz wciąż krąży wokół takich zespołów, koncertów itd. Wciąż się zarabia głównie na koncertach dzisiaj?
R. HIRSCH: Od roku nie, bo jest COVID.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: W tym sensie tak.
R. HIRSCH: Więc trzeba sobie radzić w jakiś inny sposób. Pamiętam wypowiedź lidera Metalliki sprzed paru lat, która rzuciła się w trzyletnią trasę koncertową – oni nie są tak starzy jak Stonesi, ale też nie są już młodzi – i on w którymś wywiadzie szczerze powiedział, że ma taką perspektywę, że będzie koncertował do końca życia, bo go nie stać na to, żeby nie koncertować.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jak to?
R. HIRSCH: Bo płyty się nie sprzedają. Oczywiście Metallica ma szeroką grupę fanów, ja też się do nich zaliczam, ale nie mam potrzeby codziennego odpalania na Spotify jakiejś płyty Metalliki.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale nie czujesz, że jak odpalisz, to on będzie lepiej żył i nie będzie musiał stale jeździć po świece?
R. HIRSCH: Ja słucham bardzo dużo muzyki różnej, natomiast czas nie jest z gumy i nie muszę ciągle słuchać tego, czego słuchałem 30 lat temu.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Powinniśmy przygotować taki specjalny odcinek premium Ekonomicznie dla wszystkich gigantów muzyki - co robić z tymi pieniędzmi, żeby nie musieć koncertować do końca życia. To jest trop. Jeżeli oni zarobili historycznie X pieniędzy - myślę z powrotem o ABBIE - to musieli coś spieprzyć, że to nie działa na nich cały czas.
R. HIRSCH: Minęło sporo czasu, może po prostu je wydali. Teraz zrobię ryzykowną woltę – być może to wszystko jest wpływ rekordowo niskich stóp procentowych na świecie? Wyobraź sobie ABBĘ, która zarobiła kupę pieniędzy i żyje z odsetek. Nagle dochodzisz w swoim życiu do momentu, w którym odsetki są zerowe.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Nie zdywersyfikowałeś portfela, chcesz żyć tylko z odsetek?
R. HIRSCH: Może oni dywersyfikowali bezpiecznie ten portfel i włożyli go tylko w różnego rodzaju obligacje. Wszystkie obligacje na świecie mają rekordowo niskie odsetki – niektóre nawet ujemne. Efekt jest taki, że nagrywasz płytę. De facto możesz właściwie wysnuć z tego wniosek, że te rekordowo niskie stopy procentowe sprzyjają produktywności, bo oni wyprodukowali coś, czyli to działa tak jak powinno działać. Wszystkie banki centralne o tym mówią, że obniżają stopy procentowe właśnie po to, żeby pobudzić aktywność gospodarczą. W przypadku ABBY pobudzili. Obniżyli stopy do zera – Szwedzi już wiele lat temu jako jedni z pierwszych – i po paru latach jest efekt w postaci nowej płyty ABBY.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: To ładne, bo nie będzie się już mówiło, że banki centralne drukują pieniądze, tylko tłoczą płyty. To jest coś takiego, co później będzie można kupić na stacji benzynowej, kiedy pojedziemy tankować bardzo drogie paliwo. O nim chcielibyśmy także pogadać w jednym z odcinków, który w naszym kalendarzu już za chwilę. Nucimy coś na koniec, czy zdamy się na stream?
R. HIRSCH: Nie nucimy.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Zrobiłem taką ciszę, bo podejrzewam, że nasi słuchacze coś tam pod nosem sobie nucą. Wracając na chwilę do połączenia słowa i muzyki... Spotify jest bardzo bliskie - już w niektórych miejscach to testuje - takiej możliwości, żebyśmy teraz na przykład nagrywając swoją audycję podcastową, od razu wiedzieli że mamy 10 utworów, które chcemy wykorzystać w tej audycji, i one z automatu nam się pięknie połączą i będzie to właściwe radio zrobione just like that.
R. HIRSCH: Spotify też jest ze Szwecji.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: To prawda. To w fajną stronę idzie. Ten moment, w którym znów będzie to też dla muzyków jakiś nowy rodzaj biznesu, bo nagle pojawią się w takim miejscu, w którym do tej pory ich nie było.
R. HIRSCH: Tak. Nie słyszałem o tym wcześniej, ale to brzmi bardzo ciekawie.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Robisz klik, to ci się samo łączy i ty wystawiasz ludziom właściwie audycję radiową on demand.
R. HIRSCH: To jest idealnie dla mnie. Nie mogę się doczekać. Co z ZAiKS-ami wtedy?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: To będzie rozliczone. Spotify to rozliczy, więc tak naprawdę ty dostajesz właśnie ścieżkę muzyczną. Rafał jest bzikiem muzycznym i to już wiemy. Wysłał cudowny utwór, który może naprawdę fajnie otwierać naszą audycję, ale chcemy to zrobić na legalu, więc jak zapukaliśmy do ZAIKS-u, powiedzieliśmy, że chcielibyśmy podpisać umowę i wykorzystać ten utwór, to czekamy, bo oni przez Watykan wysyłają tę umowę, więc to chwilę trwa. Mieli się to i mieli, ale jak już odpalimy wrotki...
R. HIRSCH: Przez Watykan rowerem.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jak odpalimy muzyczne wrotki, to będzie Muzycznie i Ekonomicznie. Bardzo dziękuję, Rafał.
R. HIRSCH: Dzięki.
Dziękujemy za twoją uwagę. Oceń naszą rozmowę – może być śpiewająco. Twoja opinia zostawiona na Apple Podcasts pozwala usłyszeć te audycje większej grupie ludzi. Daj nam 5 gwiazdek i skomentuj, to pomaga się rozwijać. Zasubskrybuj także inne podcasty od Voice House, znajdziesz je na każdej platformie podcastowej, w każdym kanale social media. Zapraszamy też na stronę Voice House po więcej dobrej treści.
Prowadzący
Dziennikarz gospodarczo-ekonomiczny. Współautor popularnego podcastu Ekonomicznie od Voice House. Ex TVN CNBC, Dziennik Gazeta Prawna. Obecnie związany też z Business Insider. Laureat kluczowej ekonomicznej nagrody Grand Press Economy 2023 i plebiscytu Herosi Rynku Kapitałowego w kategorii Dziennikarz Ekonomiczny z 2012 r.
Jarosław Kuźniar – dziennikarz, host, szkoleniowiec public speaking. Uczy liderów storytellingu, budowania historii, dbania o narrację ludzi i marek.W jego 30-letnim doświadczeniu dużą rolę odegrała praca w mediach: prasa, radio, telewizja i digital, m.in. Trójka, Radio ZET, TVN24, TVN, Onet. Obecnie mentor Voice House Academy, CEO Kuźniar Media i redaktor naczelny Voice House. Autor „The Host”, podręcznika skutecznego mówienia do ludzi.