09.04.2021

PR kontra media

My nie chcemy nachalności” – to prośba, którą PR-owcy coraz częściej słyszą od klientów, także tych największych. I równie często mają problem, by ją spełnić. O tym, jak mogą się tego nauczyć od dziennikarzy, opowiadamy w pierwszym odcinku podcastu Brandbook.

Problem dotyczy nie tylko PR-u komercyjnych podmiotów, ale i politycznego. Jakie błędy PR-owców – również te zakulisowe – mogą łatwo zrażać i media, i odbiorców? Jak dziennikarze ustalają granice, by móc rzetelnie wykonywać swoją pracę? M.in. o tym rozmawiają Karolina Hytrek-Prosiecka i Jarosław Kuźniar.

Czytaj więcej
09.04.2021
/
Biznes

Problem dotyczy nie tylko PR-u komercyjnych podmiotów, ale i politycznego. Jakie błędy PR-owców – również te zakulisowe – mogą łatwo zrażać i media, i odbiorców? Jak dziennikarze ustalają granice, by móc rzetelnie wykonywać swoją pracę? M.in. o tym rozmawiają Karolina Hytrek-Prosiecka i Jarosław Kuźniar.

Udostępnij
https://voicehouse.co/odcinki/brandbook-pr-kontra-media/
KopiujSkopiowano

Transkrypcja

[00:00:20]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Cieszysz się, że kamery są wyłączone?

[00:01:00]

K. HYTREK-PROSIECKA: Tak, na swój sposób tak. Wiesz, bo jak wstajesz o trzeciej rano i myślisz sobie: „O rany, mam nagranie z Kuźniarem”, to już nie możesz spać do rana, więc lepiej, żeby nie było cię widać.

[00:01:12]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jak każdy szanujący się dziennikarz starszego pokolenia, który wyszedł z tradycyjnych mediów, postanowiliśmy zabrać się za podcast. To, czy to dobrze, czy źle, to słuchacze ocenią. Natomiast czy tobie to jest do czegoś potrzebne? Jako twórcy, jako byłemu dziennikarzowi.

[00:01:32]

K. HYTREK-PROSIECKA: Lubię oceniać rzeczywistość. Ja w ogóle mam taką naturę ekstrawertyczną, w związku z tym, jeżeli mogę z kimś porozmawiać o moich odczuciach dotyczących codzienności – a w szczególności komunikacji, która siłą rzeczy jest mi bardzo bliska, a w pandemii szczególnie każde słowo ma wagę – to pomyślałam sobie, że jeżeli tymi ocenami możemy się podzielić z innymi osobami, możemy wspólnie wyciągać wnioski, to może mieć swoją wartość.

[00:02:07]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Wnioski to jeszcze pół biedy, ponieważ będziemy was oceniać, szanowni politycy, szanowni dziennikarze, szanowni użytkownicy różnych kanałów komunikacji.

[00:02:15]

K. HYTREK-PROSIECKA: Wiesz dlaczego to jest ważne? Dlatego, że…

[00:02:17]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Przybliżyłaś się do mikrofonu, to jest bardzo ważne, dziękuję.

[00:02:19]

K. HYTREK-PROSIECKA: No widzisz? Każdy robi postęp, jest szansa, że nasi słuchacze też będą robić postęp, słuchając tego, co mówimy. Wiesz dlaczego to jest ważne, Jarek? Dlatego, że jako… Ja już miałam tego świadomość pracując w dziennikarstwie, ale w momencie, kiedy odeszłam z dziennikarstwa i zaczęłam współpracować – tu niestety będą gorzkie słowa, ale ja je często wypowiadam na głos – z agencjami PR-owymi, z osobami, które często się mówi, że są po drugiej stronie… Ja nie lubię tego sformułowania, dlatego że uważam, że PR i dziennikarstwo, jeżeli PR jest rzeczywiście robiony zgodnie z definicją, to są zawody komplementarne. Więc skoro komplementarne, to muszą się nawzajem rozumieć, a PR-owcy nie rozumieją, jak funkcjonują dziennikarze.

[00:03:00]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Dobry moment, żebyśmy sobie o tym chwilę pogadali, bo pamiętam jeszcze z czasów SWPS-owych, kiedy moi studenci przychodzili na zajęcia z dziennikarstwa, przychodzili wprost z PR-u. Mówili: "No my właśnie z PR-u wracamy do pana, idziemy wreszcie zobaczyć, jak to wygląda po drugiej stronie". A propos, próbowałem im to wytłumaczyć, że w ich przypadku - choć dużo uczelni łączy dzisiaj te dwa światy, które powinny znać się nawzajem, ale jednak powinny pilnować swoich granic… Ten moment, w którym właśnie rozumiesz, czym jest PR, ale PR rozumie, czym jest dziennikarstwo i nie zadaje ci głupich pytań albo nie prosi cię o coś, co jest kompletnie niezwiązane ze sztuką. To nawet mówię im: Zobaczcie, dobrze, że w sumie macie to w jednym waszym programie nauczania, choć pamiętajcie o tej granicy, bo to jest megaistotne… Masz poczucie, że to się nie zmienia, to znaczy: nie dojrzewają PR-owcy, nie zaczynają rozpoznawać tego, co się dzieje po drugiej stronie?

[00:03:52]

K. HYTREK-PROSIECKA: Wiesz co? To się zmienia pod jednym względem, że dzisiaj jest bardzo duży przepływ dziennikarzy do PR-u i PR-owców, czyli byłych dziennikarzy, wracających do dziennikarstwa – być może właśnie dlatego, że nagle okazuje się, że ten PR w Polsce wcale nie jest taki kreatywny jak dziennikarstwo, wcale tak nie zaskakuje jak dziennikarstwo – to jest po prostu pewnego rodzaju rzemiosło. Więc dzięki temu, że odpływają dziennikarze do PR-u, ci PR-owcy otaczający danego dziennikarza uczą się od niego trochę tej sztuki. Być może zabrzmię trochę arogancko teraz, ale ja naprawdę na swojej drodze – a współpracuję z PR-owcami od 5, 6 lat – spotkałam…. Na palcach jednej, może dwóch rąk można policzyć osoby, które wiedziały, o czym rozmawiamy, jeśli chodzi o warsztat, jeśli chodzi o granice niezależności, bo to jest bardzo często naruszane przez PR-owców, jeśli chodzi o dziennikarstwo. Więc myślę, że są jakieś małe kroczki, ale gdybym miała powiedzieć, tak globalnie ocenić stosunki dziennikarstwo versus PR, uważam, że PR w Polsce ma ciągle zły PR, bo sam nad sobą nie pracuje, po prostu – nie chce słuchać drugiej strony, nie chce zrozumieć drugiej strony.

[00:05:10]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale jest coś takiego, przyznajmy, że jeżeli jakaś agencja PR-owa czy jakiś człowiek, który wiemy, że jest specjalistą, PR-owcem - zwał, jak zwał - odzywa się, to pojawia się przede wszystkim dużo znaków zapytania, jakby od razu pojawia się coś takiego - czy ta gra na pewno będzie czysta, czy ta relacja na pewno będzie czysta, a patrząc po PR takim profesjonalnym, nie powinno być tego strachu, bo my - znając swoje granice - powinniśmy bardzo uczciwie sobie o tym opowiedzieć. Ja z relacji z PR-owcem mogę się czegoś dowiedzieć paradoksalnie - choć wielu, myślę, naszych kolegów podchodzi do tego w ten sposób, że to są takie informacje, które będą tak jednostronne, tak nierzetelne, że "o Jezu, ile ty się będziesz musiał napracować, żeby to sprawdzić". Natomiast, wydaje mi się rzeczywiście, że... Wydawało mi się może - zanim usłyszałem to, co mówisz - że jednak te lekcje są szybciej odrabiane.

[00:06:03]

K. HYTREK-PROSIECKA: Być może poruszasz się w trochę innym środowisku, niż ja się poruszałam dotychczas, być może z innymi podmiotami współpracowałeś. Też każda branża ma swoją specyfikę – ty funkcjonujesz w środowisku, wyobrażam sobie, hi-techu, czyli już nieco bardziej też zaawansowanym, ale też mniej obciążonym takim ryzykiem komunikacyjnym.

[00:06:26]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tak, znaczy: w tym sensie, że czasami, jeżeli rzeczywiście zaczynamy rozmawiać o produkcie czy o usłudze, czy rozwiązaniu, to bardziej to skierowane jest w stronę branded contentu, czyli pokazania jednak pewnych wartości, które nie niosą w sobie ryzyka - kiedy dotykasz sfery zdrowotnej, tak jak u ciebie, to tam ryzyk jest od cholery.

[00:06:47]

K. HYTREK-PROSIECKA: Tak – wiesz – zdrowotnej, ale też wcześniej i sportowej, ale też współpracowałam przez pewien czas z branżą beauty. Każda branża ma swoją specyfikę. Wydaje mi się, że problem polega na tym, że czasami obie strony też muszę powiedzieć uczciwie, nie rozumieją tego, że PR można wypracować. Bo ja nie oburzam się na to, że PR-owiec podrzuca temat, bo w gruncie rzeczy dziennikarstwo polega na tym, że jesteś inspirowany na różne sposoby – więc chętnie wysłucham, dowiem się czegoś. Ale w momencie kiedy to podrzucanie, nazwijmy, tego tematu jest zbyt nachalne, kiedy pomija różne fakty, dopasowuje dane niekoniecznie te, które są najbardziej aktualne – bo zdarzyło mi się – ale dane, które najbardziej pasują do tezy PR-owca, to jeden taki numer powoduje, że tracisz zaufanie i już dalej nie współpracujesz, a jeśli współpracujesz, to właśnie, z tymi znakami zapytania i za każdym razem robisz krok wstecz, mimo że wspólnie bylibyście w stanie wypracować bardzo dobrą strategię komunikacji, bo w tym nie ma nic złego.

[00:07:48]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Użyłaś dobrego słowa, czyli: inspiracja. Bo dzisiaj zakładam... Dziwię się, że niektórzy do tego w ten sposób podchodzą, że jeżeli on mnie do czegoś zainspiruje, to ja sobie tego nie sprawdzę albo ja nie poszukam kontrźródła, ja nie zapytam kogoś jeszcze innego. I to jest robota nawet... Ona teoretycznie jest dziennikarska, ale tak naprawdę każdego - kto wychodzi z jakimś komunikatem na rynek - to powinna być robota. Czyli jak ja dostaję impuls A, ja sprawdzam, czy ten impuls A nie brzmi - na przykład po drugiej stronie Wisły - zupełnie inaczej. Bo być może tak i wtedy siadam przed mikrofonem, jak my teraz, i kładę na stół szczerze jedną i drugą stronę i wtedy jesteśmy w stanie jakkolwiek rozmawiać - także z naszymi słuchaczami czy odbiorcami. Dzisiaj PR-owcy - w tym świecie, w którym wiemy, że źródeł jest od groma, że trzeba je wszystkie posprawdzać - wydaje mi się, że tym bardziej nie powinni zakładać, że dziennikarze to idioci, którzy łykną wszystko tak, jak to przychodzi, ale powinni tą swoją pracę w ten sposób robić, wykonywać, żeby to był wstęp do rozmowy, tak jak mówisz.

[00:08:45]

K. HYTREK-PROSIECKA: Tylko widzisz, Jarek, jeżeli oni sobie pozwalają na to, żeby zrobić takie założenie, to znaczy, że gdzieś to już protestowali, to znaczy, że gdzieś było łatwo albo łatwiej. Ktoś pozwolił sobie na to, żeby tego researchu nie zrobić – po prostu dostał tekst, zrobił copy-paste, wkleił, puścił na antenę itd. Czyli gdzieś to już było, więc też trzeba wrzucić taki kamyczek do ogródka dziennikarskiego, że ta czerwona lampka nie zawsze się zapala po prostu. To jest, niestety, bardzo smutny znak czasów i pewnie ja też popełniałam takie błędy – nie da się tego uniknąć. Ale dzisiaj po prawie 20 latach pracy zawodowej, właśnie po jednej i po drugiej stronie, mogę powiedzieć to, co mówię teraz. W zasadzie mówię to od dawna, że potrzebuję… Widzisz, na przykład ja kiedyś uczestniczyłam w takiej konferencji bardzo dużej, gdzie byli PR-owcy. I oni – trochę jak politycy – oni rozmawiają w swoim gronie. Oni nie zapraszają dziennikarzy na warsztaty na przykład. Oczywiście ja rozumiem, że część dziennikarzy odmówiłaby, bo sobie szanuje swoją niezależność.

[00:09:54]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale właśnie... Zresztą zaraz o tym powiem, bo tak naprawdę odmówienie, to nie jest... Jeżeli traktujesz PR jako przeciwnika, to nie odmawiaj mu - idź go poznaj, będziesz mądrzejszy.

[00:10:05]

K. HYTREK-PROSIECKA: Otóż to. Tak, wzajemnie uczcie się od siebie, bo informacja jest towarem. Jest popyt, jest podaż, wszystko się zgadza. Jedna strona te informacje posiada, druga strona tej informacji potrzebuje, a czasami to działa też w dwóch kierunkach, bo czasami dziennikarz ma informację, a PR-owiec jej potrzebuje. Nie oszukujmy się, ale są obszary, w których taka współpraca i takie wzajemne zaufanie przynosi naprawdę super profity, bo czasami PR-owiec – nie ważne czy on jest in-house’owy, czy on jest w danej agencji – ma naprawdę dobre insighty, których dziennikarz potrzebuje, a nie ma możliwości, żeby się dowiedzieć tego tak po prostu z rynku. Więc nie ma nic złego w dobrej relacji z PR-owcem. Ja bym chciała, żeby to bardzo wybrzmiało. Tylko obie strony muszą rozumieć swoją rolę i nie przekraczać pewnych granic, bo naprawdę czasami pojawiają się propozycje, powiedziałabym, zakrawające nawet już nie o etykę, ale naruszające po prostu takie bardzo prawne standardy – jeśli chodzi o oczekiwania PR-owców. I oni nierzadko są zdziwieni, że ktoś mówi „nie”.

[00:11:13]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ja myślę, że dużym problemem - i dla wielu kolegów naszych dziennikarzy, ale też i dla słuchaczy - jest taka świadomość, że to trochę inaczej dzisiaj zaczyna wyglądać. Ja to przeszedłem w Onecie i cieszę się z tego bardzo - chociaż była to zmiana bardzo, bardzo duża. Ważyłem słowo "dramatyczna" czy "drastyczna" - ona była duża. Ten moment, w którym biegło się na antenę TVN 24 i pilnowało tego, czy w miarę make-up na gębie leży i czy w miarę głowa jest otwarta... To właściwie nic takiego dzisiaj w porównaniu z tym, z czym zmierzyłem się w Onecie i - tak jak mówię - nie będę opowiadał o tym z pretensją, tylko z radością. Dlatego że po raz pierwszy moi szefowie powiedzieli "To zajebiście, że masz taki pomysł, natomiast pamiętaj, że musimy znaleźć na to finansowanie, żeby to się odbyło", a w tamtym przypadku, "żeby to pojechało". Dużo było takich sytuacji, kiedy - czy to był nawet wyjazd do jednego czy drugiego miasta, które nas zaprosiło i zapłaciło w sumie za to, żebyśmy mogli tam być. Audycja miała, zawierała lokowanie produktu - czasem to był produkt, czasem produktem było miasto i w online'ie ta uczciwa gra z widzami - że to się odbywa dlatego, że oni za to nie muszą zapłacić - jest fajna, ale dla mnie to było takie pilnowanie granicy dziennikarskiej. Czyli jak ja jestem w Katowicach i rozmawiam z prezydentem Katowic - ja mam potrzebę zadać mu każde pytanie, on za cholerę nie powinien powiedzieć „nie". A on to jeszcze pół biedy, bo on się pojawi już tylko przed wejściem na antenę. Jego otoczenie nie powinno mieć w ogóle takich oczekiwań - to jest jedna ważna rzecz. Ta robota też nie jest jeszcze odrabiana, że komuś wydaje, że to jest oczywiste, że "przecież jak pan jest u nas gościem, to pan nie będzie". Będzie.

[00:14:23]

K. HYTREK-PROSIECKA: Ale Jarek, przecież najlepszym przykładem są dzisiejsze konferencje prasowe. Ja już nie udzielam się dziennikarsko w takim sensie, że nie jeżdżę na konferencje prasowe i nie męczę już nikogo pytaniami, ale ja sobie nie wyobrażam konferencji, w której ktoś mi mówi, że „proszę zadawać pytania tylko w temacie konferencji”. Ale ludzie, to wyjdźcie i wygłoście statement – po co robicie konferencję prasową?

[00:14:45]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Lepiej brzmi.

[00:14:47]

K. HYTREK-PROSIECKA: Podobało mi się to, że były takie osoby, chyba Radomir Wit bardzo stanowczo się sprzeciwiał tej praktyce. I to cieszy, że wciąż są takie odruchy wśród dziennikarzy, bo ja pamiętam, że my też mieliśmy kiedyś, lecąc z Donaldem Tuskiem do Brukseli, taką sytuację, że bardzo długo czekaliśmy na jego wypowiedź. Czyli my potrzebujemy jego, on potrzebuje nas – więc szanujmy nawzajem swój czas. Przecież my nie będziemy w szale potem wypuszczać na emisję jego wypowiedzi tylko dlatego, że on się spóźnił, a nie wynikało to z jakiegoś ważnego spotkania – nie wiem – z liderami, przywódcami wszystkich krajów Unii Europejskiej.

[00:15:24]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale było spotkanie z Grasiem, więc się opóźniało spotkanie z wami.

[00:15:28]

K. HYTREK-PROSIECKA: I w momencie, kiedy on wyszedł do nas w samolocie, żeby nagrać tę wypowiedź, to myśmy po prostu go wszyscy zignorowali, że w takim sensie, że on usiadł przekonany, że będzie robić nagrania, a my po prostu zaczęliśmy sobie z nim rozmawiać. Nikt niczego nie nagrał i to była super solidarność, więcej się to nie powtórzyło. Ja nie wiem, czy on wyciągnął z tego wnioski, czy jego otoczenie wyciągnęło z tego wnioski – myślę, że był trochę zaskoczony taką sytuacją. Dzisiaj uważam, że właśnie, kiedy mówimy o tym, że otoczenie nie powinno mieć oczekiwań – otoczenie zawsze miało, Jarek, oczekiwania, tylko mniej lub bardziej umiejętnie je komunikowało. Wszyscy wiedzieli, gdzie jest ta granica, której nie można przekroczyć. Dzisiaj… Ja w ogóle jestem dzisiaj przerażona tym, jak wygląda komunikacja z dziennikarzami.

[00:16:15]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: To powiedz mi, jesteś - myślę - mimo wszystko bliżej tego wszystkiego. Nie pozwalają na zadawanie pytań albo nie pozwalają na zadawanie innych pytań niż treść konferencji, bo i tak mamy przygotowane grafiki na Twittera, więc co by nie wyszło z tej konferencji, i tak my sami sobie zapewnimy własną komunikację i tak - dzisiaj akurat mówimy głównie o konferencjach tych, którzy rządzą nami, bo są z perspektywy ważniejsi niż ci, którzy są w opozycji, całkiem serio mówiąc - mamy 19:30, więc się nie przejmujemy, co ty powiesz na konferencji, jakie będziesz miał do nas pretensje, tak?

[00:16:48]

K. HYTREK-PROSIECKA: Oczywiście. Niestety obawiam się, że tak to wygląda. Po prostu zostały stworzone własne kanały komunikacji – jakbyśmy mogli to tak ładnie nazwać…

[00:16:53]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale to w sumie jest fajne.

[00:16:58]

K. HYTREK-PROSIECKA: Tak, tylko że to powoduje, że w takim razie po co nam dziennikarze? Czyli doprowadzamy do sytuacji, w której ten zawód rzeczywiście musi zejść trochę do podziemia, bo nie zawsze jest w stanie samodzielnie funkcjonować, więc albo dziennikarstwo znajdzie takie kanały, którymi będzie w stanie docierać rzeczywiście… Na szczęście, są jeszcze media społecznościowe, które dają to dotarcie do przeciętnego człowieka; są media lokalne, też już w ograniczonym stopniu. Zresztą mało kto w ogóle rozumie siłę mediów lokalnych, one są dużo bardziej popularne w regionach niż te media ogólnopolskie. Jest internet, jest ciągle też Facebook, gdzie można docierać z informacją.

[00:17:41]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tak, choć przyznaj i - szanowni dziennikarze, z przyjemnością posłuchamy waszych komentarzy do tego, co robimy i mówimy - ale jest jednak jeszcze taka… Nie chcę mówić czy ona jest spora, czy nie spora, bo może to są jednostki, a ja te jednostki akurat znam, które się tym brzydzą, całkiem serio. Mimo że media społecznościowe mają w Polsce ponad 10 lat, to jest spora grupa ludzi, która mówi że ona nie schyli się do mediów społecznościowych. I zawsze kiedy mówiono: "Po jaką cholerę ty tracisz na to czas?", myślałem sobie w bardzo prosty sposób - tam są nasi widzowie, więc nie idąc do nich, nie ma sensu w ogóle pracować, bo jeśli oni są tam, tam czerpią wiedzę, tam na nas czekają w jakimś sensie, to my nie możemy im powiedzieć: „Nie, kochani, chodźcie tutaj do nas, bo inaczej to się w ogóle nie spotkamy”. Bo dzisiaj to już tak nie działa.

[00:18:26]

K. HYTREK-PROSIECKA: To jest zabawne, o czym ty mówisz, bo powiedziałeś, że tam są nasi widzowie. Otóż chcę ci powiedzieć, że ja bardzo często spotykałam się z taką sytuacją, że były osoby, które mówiły „Nie, ja pani nie oglądam w TVN, wiem że pani tam pracuje, ale ja pani nie oglądam – ja panią znam z Twittera”. Więc to, wbrew pozorom, jest bardzo silne medium budujące informacje, jeżeli niektóre duże media ograniczają obecność dziennikarzy w mediach społecznościowych, to też z tego właśnie powodu – że te informacje gdzieś uciekają, nie wszystko jesteś w stanie wpakować na antenę.

[00:19:01]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tak, ale z drugiej strony zobacz - Adam Pieczyński już nie rządzi TVN24, serdecznie go pozdrawiamy. On powiedział wprost - to był chyba 2008 rok, może 9, jakieś początki przygody z Facebookiem - kiedy wprost, używając słów nieparlamentarnych, mówił że jeżeli jeszcze raz użyję na antenie słowa Facebook albo Twitter, to karton na mnie czeka, że będę czuły w tym cytacie Adama. Później dopiero, po wizycie w Stanach Zjednoczonych, po zobaczeniu, jak to działa w CNN, odwróciło się tę drugą stronę: spróbujmy zrobić z tego coś, co rzeczywiście sprawi, że my będziemy widoczni. Ja rozumiałem go, kiedy on mówi tak: "Ja ci płacę za garnitur, ja płacę za make-up, ja płacę za to, żebyś ty był przygotowany, ja płacę za ciebie na antenie naszej, a nie na antenie Zuckerberga czy na antenie Jacka z Twittera. Ale - z drugiej strony - wydaje mi się, że właśnie umiejętne wykorzystywanie tych przestrzeni, które za darmo czerpią z wiedzy innych i trafienie do tych, którzy są i tam, i tam, czyli zakładam, że są widzowie TVN24, którzy zobaczą sobie tweety Radomira Wita i przełączą się na antenę, żeby zobaczyć więcej - po to, to ma sens i tylko wyłącznie wtedy.

[00:20:16]

K. HYTREK-PROSIECKA: Ale tak było często w naszym przypadku. Dzisiaj oczywiście mam skomplikowaną sytuację, bo wszystko jest zdalne, ale ja pamiętam, ja bardzo często uczestniczyłam w różnych komisjach sejmowych – na tych komisjach się bardzo dużo działo. Nie było na to miejsca na antenie, więc ja po prostu relacjonowałam to na Twitterze i od czasu do czasu gdzieś tam wchodziłam do Rafała Hirscha czy Marka Tejchmana z relacją. Ale te osoby wiedziały, że dla nas to dzisiaj jest temat, więc nawet myśląc o tym, że chcą dostać tylko pigułę z tej informacji, wiedziały że jeżeli włączą się na jakąś właśnie, jakiś rodzaj wydania Faktów czy jakiegoś takiego programu podsumowującego dzień – to dostaną tę informację, czyli wiedzieli nawet nie oglądając nas na bieżąco, czym my się danego dnia zajmujemy. Więc ja uważam, że to jest naprawdę silnie wspierające, media społecznościowe są silnie wspierające jeśli chodzi o telewizję czy radio, czy nawet gazetę, bo gazeta też wychodzi następnego dnia – ale już możesz teasować coś, czym się zajmujesz.

[00:21:22]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Możesz, ale zobaczcie, szanowni słuchacze, i teraz też nasi koledzy nie wszyscy lubią, żeby to wprost mówić, ale dzisiaj sytuacja, w której napisałeś coś - to zostało opublikowane - ale spora część naszej treści jest za paywallem i tak naprawdę ludzie zobaczą ze 2, 3 zdania za free, a resztę będą musieli wykupić; no to zrób szanowny autorze wszystko, żeby chcieli kupić. Tak jest i w Gazecie Wyborczej, tak jest i w Newsweeku, tak jest i w Polityce, i tak za chwilę będzie wszędzie, bo wszystkie treści będą za paywallem - takim czy innym, więc chciałbym, żebyśmy też tutaj, w tym miejscu i w tym naszym podcaście mieli okazję o tym mówić, jaką zmianę i czytelnicy, i dziennikarze także za chwilę będą przechodzić. Być może szczerzej i być może otwarcie o tym mówiąc. Teraz, jeżeli nie masz gdzie powiedzieć czytelnikowi: "Chodź i przeczytaj mój tekst", to jesteś w dupie.

[00:22:12]

K. HYTREK-PROSIECKA: Tak.

[00:22:13]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tak, szczególnie że twoja pensja...

[00:22:15]

K. HYTREK-PROSIECKA: Jeżeli to nie jest twój lojalny czytelnik.

[00:22:16]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Dokładanie. Szczególnie, że twoja pensja może być uzależniona od tego, ile tych ludzi przyjdzie i zapłaci. To jest dzisiaj też temat tabu, ale ta podstawa, którą się dostaje i ta umowna wierszówka, którą się wyrabia właśnie na tym, że do tego paywalla przeprowadza się jak najwięcej czytelników - to jest, cholera, bardzo trudne w sumie dla tych, którzy do tej pory mieli do tego dystans, bo dzisiaj oni muszą na rynku, bardziej sobą, przyciągnąć do dużego medium jak najwięcej czytelników skłonnych do tego, żeby za wartościowy tekst - zakładam, że takim on jest - zapłacili.

[00:22:51]

K. HYTREK-PROSIECKA: Znaczy wiesz, to chyba zależy też od modelu biznesowego zarządzania redakcją, bo możesz mieć takie nazwiska, które tak czy inaczej są identyfikowane z tym podmiotem, czy ten ktoś jest w socialu, czy go nie ma, to oni i tak przyjdą i go przeczytają. Ale dlaczego go przeczytają – nie dlatego, że on jest w socialu, tylko dlatego, że inni wrzucą cytat z jego tekstu w socialu. Tak to działa.

[00:23:13]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: No na przykład, ale zobacz, co robi Paweł Reszka na przykład - facet, który teoretycznie jest w mediach od lat, ale świetnie dzisiaj wykorzystuje nowe platformy do tego, żeby jednak zachęcać ludzi do tego, żeby przeczytali coś na Polityce pl albo w „Polityce” w ogóle. To jest fajny przykład - wydaje mi się- bo dziennikarstwo Pawła nie jest byle jakie, dziennikarstwo Pawła nie jest proste, a jednocześnie udaje mu się dopieścić tych, którzy chcą od niego czegoś tylko na fejsie, ale jednocześnie - ja tak mam przynajmniej, choć akurat nie jesteśmy, myślę, reprezentatywni tutaj - ale, że to jest, mimo że duży, to jednak teaser do tego, że ja wiem, że jak ja wejdę w świat Polityki, myślę tutaj o tygodniku, to ja tam zobaczę od tego Pawła o wiele więcej. Czyli on jest w stanie w mega sposób zachęcić do tego, żeby być za nim, ale z drugiej strony, gdyby Paweł był w Newsweeku, gdyby Paweł był tylko u siebie, gdyby tylko tam pokazywał swoje treści - to byłbym jednym z tych, który pewnie by za to zapłacił. Czyli dla mnie wtórna jest redakcja...

[00:24:15]

K. HYTREK-PROSIECKA: Bo on ma markę, to jest to.

[00:24:17]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Właśnie, ale na świecie to już jest ten problem, z którym też wielu jeszcze sobie nie radzi. Fajnie, że jest Gazeta Wyborcza, TVN i tak dalej, ale nawet jak popatrzymy po Stanach - są gigantyczne redakcje, a jednak dziennikarze dzisiaj z nich wyfruwają na swoje.

[00:24:30]

K. HYTREK-PROSIECKA: Tak i muszę ci powiedzieć, że czasami jak dostaję pytanie czy żałuję tego, że odeszłam z TVN…

[00:24:35]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: ...krzyczę nie.

[00:24:37]

K. HYTREK-PROSIECKA: Krzyczę nie, naprawdę. To była fantastyczna szkoła życia, szkoła zawodowa, szkoła warsztatu, a dzisiaj mając pod opieką młodszych dziennikarzy, staram się im ją przekazywać. Ona jest bardzo wymagająca w dzisiejszych czasach i czasami przez nich nierozumiana, ale, uważam że była najlepsza, jaką można było wtedy dostać. Tu ukłony w kierunku Romka Młodkowskiego, który bywał trudnym szefem, ale pod kątem weryfikacji informacji, podawania ich na antenie, mówienia prostym językiem – to też jest coś z czego szkolę PR-owców, czyli mówienie prostym językiem o rzeczach trudnych, czyli nieużywania słowa „interesariusz” i tak dalej; moje ukochane słowo. To jednak, mimo wszystko, jak wychodzisz z tego dziennikarstwa, to nagle okazuje się, że otwiera ci się mnóstwo drzwi, których w dziennikarstwie nie mogłeś otworzyć. De facto jesteś dziennikarzem, potrafisz wszystko i nie umiesz nic. Wychodzisz nagle na rynek i ten rynek cię weryfikuje – zmierzam do tego, o czym powiedziałeś przed chwilą – to czy masz markę ze sobą, czy nie, to tak naprawdę nie weryfikuje cię stacja dla której pracujesz. Radiowa, telewizyjna, tytuł – weryfikuje cię potem rynek. Na ile ten rynek pamięta ciebie, twoją jakość, twój warsztat, twoją umiejętność posługiwania się informacją. Jeżeli ktoś mnie pyta: „Nie bałaś się?” – oczywiście że się bałam, ale dzisiaj już mogę pić szampana.

[00:26:15]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Dzisiaj, kiedy przychodzi do odpowiedzi na pytanie, czy było warto, myślę sobie, jak nigdy jestem pewny, że tak, chociaż... To jest też coś, co mówię kolegom naszym, którzy ostatnio częściej niż zwykle dzwonią zapytać, jak to jest na swoim, czy warto tam pójść, to kiedy im mówię, że tej roboty jest jak nigdy więcej, odpowiedzialności za siebie i za zespoły, z którymi to robisz, bo nie jesteś w stanie tego sam zrobić - jak nigdy więcej. Fundamentalne pytanie zawsze brzmi: gdzie tam są pieniądze, bo przecież ten YouTube to chyba mi nie da jeść? Nie da, szczególnie że dzisiaj... Nie da szybko i nie da prosto, może w ten sposób, bo tak naprawdę trzeba się naprawdę bardzo napracować - nad samym contentem, to oczywiste; dwa że, ponieważ oni chcą wyjść z pewnego poziomu jakości treści, którą jednak stacja, w której są, dawała - to nie mogą teraz swoim widzom dać gorzej, a żeby doprowadzić do tej jakości treści, muszą trochę zainwestować. Plus teraz jest budowanie świadomości tej społeczności, która już nie jest przyciągana przez stację, tylko musi być w jakimś sensie przyciągana przez nich - w sposób bardzo uczciwy, transparentny, nienachalny i wymagający, cholera, czasu. Oni tego czasu nie mają. Więc jak to jest i czy ja się przełączę z tej wypłaty od umownego pana Edwarda na wypłatę od umownego pana Grzegorza, który jest po prostu jednym z moich widzów - ile mi zajmie to, żeby ten Grzegorz mi płacił tyle samo albo czy tych Grzegorzy będzie tyle, żeby mi się to jakoś wyrównało. To jest duże ryzyko, ja rozumiem rzeczywiście, że ta zmiana i ta trwoga jest ogromna, ale z drugiej strony dzisiaj ten multiinstrumentalizm dziennikarzy jest czymś, patrząc po Stanach, niezbędnym. To znaczy: musisz być tak kompletny że... Tak patrzę na tablet, który masz przed sobą, przypomina mi się Paweł Wilkowicz. Dzisiaj Paweł jest w Sport.pl, ale był swego czasu w Rzeczpospolitej, pozdrawiamy go przy okazji. Paweł kiedyś przyszedł na poranny program z tabletem, to nie był tak wypasiony jak twój…

[00:28:12]

K. HYTREK-PROSIECKA: Jak Waldemar Pawlak.

[00:28:13]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: ...i on mówi do mnie: Wiesz co? Myśmy to dostali wczoraj i teraz nasi szefowie powiedzieli do nas tak: "Słuchajcie, fajnie, że potraficie pisać, ale od dzisiaj musicie umieć pisać tweety zapowiadające konferencję, na którą jedziecie, macie na żywo nadawać z tej konferencji komunikaty, macie nagrać krótkie wideo, macie nagrać krótkie audio - oczywiście macie być aktywni na konferencji - potem błyskawicznie macie ją podsumować w kanałach społecznościowych. Macie przyjechać do redakcji, macie napisać tekst na jutro i jeszcze zanim wyjdziecie z redakcji, macie usiąść przed kamerą, zapowiedzieć w formie wideo to, o czym jutro będą mogli przeczytać". To jest dla mnie w sumie kwintesencja tego, czego się dzisiaj powinno od dziennikarza wymagać. Zrobienie dobrego zdjęcia, napisanie dobrego komentarza, umiejętność nagrania dobrego wideo i jednocześnie wykonanie tej roboty, którą się wykonywało lata całe temu - to jest obvious.

[00:29:00]

K. HYTREK-PROSIECKA: Ja myślę, Jarek, że nie powinno się tego wymagać od dziennikarza.

[00:29:02]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: A od kogo?

[00:29:04]

K. HYTREK-PROSIECKA: Ja myślę, że powinno się zarządzać zespołem pod kątem jego umiejętności – są osoby, które nie czują się dobrze w socialu. Nie wyobrażam sobie, ja na przykład mam w zespole swoim takie osoby, nie wyobrażam sobie zmuszenia tych osób do tego, żeby one były tam aktywne, eksponowały określone treści, chociażby dlatego, że mają zupełnie inny sposób myślenia i pisania, i nie są w stanie w 140 znakach w sposób dosadny, czasem może lekko nawet zgryźliwy, zawrzeć danej informacji albo na przykład są bardzo powściągliwe w ocenach.

[00:29:38]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale redakcja jako taka musi to robić, więc oni powinni przynajmniej...

[00:29:41]

K. HYTREK-PROSIECKA: Ale to dobierasz takich ludzi do tych treści, którzy to lubią, potrafią -bo w socialu musisz być z pasją, tam się liczy autentyczność. Jeżeli dasz kogoś, kto musi machinalnie wykonywać określone czynności, to nigdy nie będzie miało dobrej jakości. Możesz kogoś zachęcić.

[00:29:58]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Myślę bardziej o takiej sytuacji, że mam w redakcji dziennikarza i mówię mu "Słuchaj, świat na zewnątrz trochę się pozmieniał, więc fajnie żebyś był tam aktywny, tam aktywny, tam aktywny, bo nam się to może przydać". On może powiedzieć: ”Nie, mam taką siłę, że jeżeli nie, to wychodzę", ale z drugiej strony myślę bardziej o tej sytuacji, w której oni są, jeśli tej redakcji nie ma. Dzisiaj bez takich umiejętności nie jesteś w stanie być kompletny i być samowystarczalny - po prostu, o to mi chodzi.

[00:30:25]

K. HYTREK-PROSIECKA: Jeżeli wychodzisz z tej redakcji, to tak – to już zaczyna być rzeczywiście problematyczne, bo musisz być w przestrzeni publicznej, a dzisiaj gdzie jesteś w przestrzeni… Oczywiście, możesz liczyć zawsze na to, że koledzy cię zaproszą jako komentatora do programu, ale to jest tylko na zasadzie „możesz na to liczyć”, ale jeżeli ty masz być twórcą i na sobie opierać cały ciężar twojego biznesu, bo – umówmy się – wchodzisz w biznes….

[00:30:40]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tak, to jest biznes. Brakuje mi tego słowa od początku naszej rozmowy, że tak naprawdę dziennikarstwo jako takie, też jest biznesem. Tylko do tej pory o tym wiedziały duże firmy, które to robiły, a dziennikarze wychodzący na swoje też są biznesem - tylko właśnie biznes może być prowadzony zawsze na dwa sposoby: uczciwie i nieuczciwe. Jeżeli mówimy o biznesie medialnym, on jest o tyle nacenzurowanym, że tam jest rzeczywiście ta granica bardzo wyraźnie postawiona, znaczy: powinna być. Wydaje mi się, że paradoksalnie dzisiaj też ta społeczność to lubi, że jeżeli przychodzą po dobrej jakości treści, są w stanie za nie zapłacić i wtedy na przykład nie chcą widzieć tam innego biznesu, więc nie ma partnerów. Ale z drugiej strony, zanim dziennikarz się zdecyduje na to, żeby zamknąć swoje treści za paywallem - jakoś musi sobie tą redakcję ogarniać, więc pojawiają się różne elementy współpracy komercyjnej. Ale - znów - ta komercyjna współpraca to nie jest "płacę ci za to, żebyś mnie chwalił", tylko "płacę ci…" Trochę jak w Top Gearze, wyobrażam sobie, że tak to wyglądało, tamtym starym. "Daję ci mój samochód - powiedz o nim, co chcesz. Dla mnie ważne będzie to, że w ogóle on się tam pojawił".

[00:31:45]

K. HYTREK-PROSIECKA: Ja nawet ostatnio się nad tym zastanawiałam, czy osoby, które prowadzą jednoosobową działalność dziennikarską, tak to nazwijmy, czy one są jeszcze dziennikarzami, czy już nie? W pewnym obszarze muszą pójść na kompromisy, kompromisy komercyjne. Praca w redakcji X daje ci ten komfort, że jeżeli ktoś chce wepchnąć ci treści, których ty nie akceptujesz na przykład w swoim programie, to po prostu mówisz: „Numer do działu sprzedaży jest taki i taki” – nie obchodzi cię to, masz całkowitą niezależność pod tym względem. Oczywiście musisz się pilnować… Ja nawet miałam teraz taki moment, jak ty wymieniałeś te marki przy okazji Onetu – Lexus, Volvo, to już się wzdrygnęłam, mówię: „nie możemy”. Ale potem sobie przypomniałam – no nie, jesteśmy już jednoosobowymi działalnościami. Teraz zastanawiam się, czy to jeszcze jest dziennikarstwo, Jarek – moim zdaniem już nie. Jesteś człowiekiem od komunikacji, jesteś człowiekiem, który produkuje rewelacyjne treści – jak na przykład Maciek Samcik – ale moim zdaniem, nie jesteś już dziennikarzem. To tak nie działa, bo dziennikarz musi być stuprocentowo niezależny, stuprocentowo niezależny.

[00:32:55]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale jeżeli masz tak wypracowaną relację z marką, że możesz być stuprocentowo niezależny, to wciąż jesteś dziennikarzem. Poza tym, moim zdaniem, ta definicja wynika z tego, jaki mamy warsztat, a warsztatu dziennikarskiego, choćbyś nie wiem, jak bardzo chciała się - Hytrek-Prosiecka - nie pozbędziesz.

[00:33:10]

K. HYTREK-PROSIECKA: Nie.

[00:33:11]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Potrafisz zadawać pytania? Umiesz to robić dobrze? Masz wolną głowę do tego? Masz wiedzę? To jest dla mnie dziennikarstwo.

[00:33:18]

K. HYTREK-PROSIECKA: Tak, i mam bardzo silne poczucie niezależności, nawet takiej biznesowej.

[00:33:21]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: I to samo tu... Nawet przy okazji VoiceHouse, teraz od 3 miesięcy, czyli mniej więcej w połowie naszej działalności, otworzył nam się po prostu worek z pomysłami różnych marek na to, żeby coś fajnego z nami zrobić. To jest dla mnie bezcenne, ale stawiamy granice. To znaczy: mówimy, co jest możliwe, a co nie, na wspólnych warsztatach. Wtedy to jest rozmowa biznesowa, ale potem dochodzi do rozmowy dziennikarskiej. Paradoksalnie te marki przecież po to też przychodzą, żeby to miało swoje tempo, swoją jakość, żeby to nie było banalne, żeby to nie było wstydliwe. Widzę taką pozytywną zmianę czy to są firmy X czy Y, one coraz częściej mówią: "My nie chcemy nachalności". I teraz: jak my nie chcemy nachalności, to jest fajne... Jest taki podcast dla dzieciaków przygotowywany przez NowThis w Stanach Zjednoczonych, który się nazywa NowThis Kids. Pojawia się dwa razy marka, prowadzi go nastolatka. Na początku ona mówi, że "this podcast is supported by Cheerios" i na końcu "...was supported by Cheerios" - that's it, nic więcej. Całe te treści tam w środku, są po prostu super. To jest opowiadanie świata dzieciaków w taki bardzo dojrzały i fajny sposób - i to o to tutaj chodzi, że dzisiaj coraz więcej marek przychodząc do różnych treści, żeby pokazać tam swoją historię, chce towarzyszyć. Nie chce - niczym logo jednej z odzieżowych firm z Polski, na czapkach naszych skoczków - dominować.

[00:34:46]

K. HYTREK-PROSIECKA: Ale to jest to, od czego zaczęliśmy naszą rozmowę – czyli jak swoją misję pojmuje PR-owiec. Ja też często o tym mówię i – podobnie tak jak ty – też bardzo jasno określam zasady współpracy w polityce zdrowotnej na przykład. Są rzeczy, na które się nie godzę po prostu, mając pełną świadomość, że coś może mnie ominąć. Ale moim priorytetem jest budowanie wiarygodności i rzetelności. To jest – często mówi się przy dużych biznesach, jaka jest wartość tego biznesu – to dla mnie to jest najwyższa wartość i w związku z tym współpracuję z tymi, którzy tym wartościom hołdują.

[00:35:22]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Szczególnie, że - umówmy się - twój biznes, twój portal bez czytelników będzie nic niewarty. To, że ty zarobisz dodatkowe pieniądze, ale jednak idąc na kompromis, to się źle skończy w dłuższej perspektywie.

[00:35:34]

K. HYTREK-PROSIECKA: Otóż to. Oni wyczuwają to natychmiast. Dzięki temu wiesz, w pandemii nasz portal po raz pierwszy w historii był najchętniej wybieranym po Ministerstwie Zdrowia i Narodowym Funduszu Zdrowia. W momencie, kiedy podawanie rzetelnych informacji, szybkich informacji jest kluczowe. Dla mnie działanie w obszarze komercji nie wyklucza ustalenia swoich zasad – ty decydujesz z kim, jak, gdzie, kiedy, na jakich zasadach i za ile.

[00:36:01]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Dokładnie tak. Dzisiaj nawet zobaczcie, szanowni słuchacze, my zaczęliśmy naszą rozmowę, ponieważ inwestujemy sami w ten podcast, więc jeszcze nie usłyszeliście dzięki komu on powstaje. Ale może tak się zdarzyć, że usłyszycie, że on powstał dzięki marce X lub Y i pewnie będziemy o niej coś mówili. Natomiast jak popatrzymy na rynek amerykańskich podcastów, to nawet ci, którzy zarabiają gigantyczne na tym pieniądze, poświęcają czasem nawet 11 minut na to, żeby opowiedzieć, że samochód, którym zaparkowali przed wejściem do studia, to jest to i to, podoba im się w tym aucie to i to, i to. Natomiast jeżeli to będzie niewiarygodne, oni daleko nie zajadą - i to wie i marka, i autor, i słuchacze, i widzowie. Wydaje mi się, że to jest to długofalowe podejście - budowanie tych relacji na szczerości i uczciwości wraca nawet w tym momencie, w którym powiesz: szanowni widzowie - tak jak mówiliśmy w Onecie - od dzisiaj będziemy jeździli z kubkiem kawy Starbucks. W życiu jej nie piłem, ale od dzisiaj się będę przekonywał. Puszczasz oko, Starbucks nie ma z tym problemu, słuchacze myślą sobie "No dobra dawaj, co tam będzie?" i bawimy się tym dalej.

[00:37:00]

K. HYTREK-PROSIECKA: Tak, bo wszystko jest kwestią tego, jak podasz te treści. W telewizji masz reklamę, zwyczajną reklamę oddzieloną planszą, a tutaj masz zupełnie coś innego.

[00:37:09]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Uśmiechałem się nawet do sytuacji, w której był moim gościem Grzegorz Wójcik, Autenti - kiedyś Onet, później Allegro. I teraz partnerem naszej rozmowy jest Google for Startups. Na rocznicę pomyśleli, że pokażą, co robią w Polsce na przykładzie firm, które wspierali. I teraz wypuścili pewne kawy - próbuję sobie tutaj je teraz namierzyć - więc miałem tych kaw ileś, żeby je tutaj postawić, stawiamy je w taki sposób, mówimy "Nie, źle to wygląda, wywalamy". Przypomniał mi się case "Morning Joe", takiego cudownego amerykańskiego, porannego programu, który prowadzi Mika Brzezinski i Joe Scarborough, dziś już para, taka para domowa, choć była parą tylko zawodową. Oni podjęli kiedyś swego czasu współpracę ze Starbucksem właśnie i to była pierwsza telewizja informacyjna, która postawiła na stole kawę Starbucks. Mika rozmawiała z kimś i piła sobie frappucino, czy tam jakkolwiek inaczej ta kawa się nazywała. Kawy dosłownie stały na stole i ile hejtu było ze strony dziennikarzy amerykańskich, że jak to się godzi - w programie informacyjnym stoi kawa na stole. Jakoś udało im się to wywalczyć i zrobić swoje. Natomiast w Ameryce też... Oni to opowiadają, swoją drogą fajnie, w jakimś wspomnieniu, kiedy oni próbowali zdobyć miejsce na antenie, to telewizja im powiedziała: "Udowodnijcie, że to warto", oni musieli wyłożyć własne pieniądze, żeby się umalować, ubrać, zrobić program, który potem ostatecznie trafił na antenę. Więc wydaje mi się, że im mniej będzie takiej dulszczyzny też w tej relacji widzowie-reklamodawcy-właściciele mediów - czy to są hości, czy to są właściciele dosłownie - tym lepiej dla wszystkich. Bo to jest ten moment, w którym co komu szkodzi powiedzieć: "Ten dokument 40-minutowy kosztował mnie 85 000 zł, zrobienie go. Wyłożył na niego pieniądze North Face, dlatego jestem w kurtce North Face'a" - i to wszystko. Teraz ty masz mega content, to jest dla ciebie wartość poznania tego świata, kosztowało to ogromne pieniądze, jest ktoś, kto pozwolił ci to zrobić i ty masz, być może, jakąś emocję z tą marką. Nie widzę w tym żadnego problemu, ale są tacy, którzy jednak czują, że to kłuje.

[00:39:27]

K. HYTREK-PROSIECKA: Ale ja też lubię transparentność. Ja na przykład mam takie poczucie, że – nawet patrząc z perspektywy swojej branży – lubię, kiedy dana firma farmaceutyczna robi warsztat o danym schorzeniu, wiedząc że będzie walczyła o to, żeby leki na to schorzenie były dostępne dla pacjentów i się pod tym podpisuję. Po prostu, dlaczego nie?

[00:39:51]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Czyli poczekaj, zaprasza dziennikarzy, żeby oni poznali problem, zaczęli o nim pisać, bo to się zaczyna droga walki o to, żeby było to wpisane na listę leków refundowanych.

[00:40:00]

K. HYTREK-PROSIECKA: Oczywiście, że jest to biznes, bo oni na tym zarabiają. To jest jasna sprawa, nikt tutaj nie działa na zasadzie charytatywnej.

[00:40:08]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Rozumiem, że na warsztatach poznasz jedną stronę, poza warsztatami poznasz inną stronę i wrócisz do czytelnika z oboma.

[00:40:15]

K. HYTREK-PROSIECKA: Z pełną informacją, tak.

[00:40:16]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale czy ci, którzy cię zapraszają to dopuszczą, pozwolą na to, żebyś zapytała innych?

[00:40:20]

K. HYTREK-PROSIECKA: To jest właśnie to, na jakich zasadach – to, o czym rozmawialiśmy – na jakich zasadach współpracujesz. Jeżeli jasno ustalasz granice i mówisz: „Słuchajcie, tutaj jest nasz kodeks, my nie robimy tego, nie robimy tego, nie robimy tego, robimy to, to i to. Nie ingerujecie w to, co my napiszemy”. Oni na to godzą…

[00:40:38]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: ...a godzą, coraz bardziej?

[00:40:39]

K. HYTREK-PROSIECKA: Tak, godzą się. Są takie podmioty, które się chętnie na to godzą. I rzeczywiście, jeżeli się bardzo otwarcie o tym rozmawia, dlaczego jest tak, a nie inaczej i czasami wręcz, wiesz, taki prosty argument: ”Słuchajcie, wy potrzebujecie zbudowania wiarygodności. To jest wasz atut, nie możecie przed tym uciekać”.

[00:41:00]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Uśmiecham się też, patrząc na siebie, bo dziś mam taki dzień, kiedy nagrywamy ten podcast jest Wielki Piątek i wydawało się, że będzie spokojnie, więc od rana tych spotkań, takich które miały być bardziej kreatywne, jest sporo. Rozmawiałem z Misią Furtak, która przyjdzie na VoiceHouse ze swoimi podcastami. Misia chce pokazać siebie jako case, bo to jest też temat tabu. Jeśli Misia Furtak chce pokazać na swoim przykładzie, w jakiej dupie są dzisiaj artyści, żeby wytłumaczyć, że jak widzisz na Spotify milion odsłuchań jakiegoś utworu, to wcale nie znaczy, że autor tego utworu jest milionerem. Spotify być może, ale on nie. Takich mitów wokół tego, ile zarabiają artyści, jest sporo. Ona chce pokazać, jak trudne jest dzisiaj ich życie, kiedy nie ma koncertów, kiedy płyty trzeba wydawać, bo płyta też podsumowuje pewien okres w życiu, a tu mówimy o roku. Więc oni te płyty mają, wydają na to swoje pieniądze, które do nich nie wracają, koncertować nie mogą - więc w jaki inny sposób mogą? Proste pytanie - mówię do niej: "Czy sprawdzałaś, jak wygląda zachęcanie twoich fanów do tego, żeby zapłacili za bilet może nie tyle samo, ile zapłaciliby za fizyczne spotkanie z tobą w Stodole na przykład? Czyli nie zapłacą stu złotych, ale ile są w stanie zapłacić, żeby obejrzeć twój dobrze zrealizowany koncert online?". Ona mówi: "Najgorsze jest to, że zamiast kilku tysięcy ludzi zapłaci kilkaset i nie zapłacą kilkadziesiąt złotych, ale kilkanaście". I teraz zobaczcie, jaka to jest różnica, mówimy tylko o jednorazowym wydarzeniu, które nie zapełni ci pensji na rok. Poszukiwanie zupełnie nowych kanałów dotarcia do słuchaczy, poszukiwanie zupełnie nowych produktów wokół siebie jako muzyka - jest dla nich sporym wyzwaniem.

[00:43:02]

K. HYTREK-PROSIECKA: To jest duże wyzwanie, to prawda. Dla mnie to jest niewyobrażalna sytuacja.

[00:43:04]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: ...ale też otwieranie się na współpracę, czyli mam fajną muzykę, mam fajną płytę - "czy ty, firmo X, czy Y, nie chciałabyś mnie wesprzeć?”. Albo pójście po patrona czy może - Bartek Pucek jest orędownikiem tego czy raczej opowiada, jak to wygląda na świecie. Ty jako Hytrek-Prosiecka, gdybyś chciała, ja jako Jarek Kuźniar, gdybym chciał - my możemy wypuścić własne akcje, tokeny, za przeproszeniem, i spróbować namówić ludzi, że my będziemy dawali wam naszą…

[00:43:32]

K. HYTREK-PROSIECKA: Zainwestujcie w nas.

[00:43:33]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Zainwestujcie, damy wam naszą jakość i naszą treść, ale my musimy mieć pieniądze na jej wyprodukowanie, a jednocześnie na życie, całkiem serio. Więc to jest fajny trend…

[00:43:43]

K. HYTREK-PROSIECKA: Koszmarne uprzedmiotowienie.

[00:43:44]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale wyobraź sobie, w ilu redakcjach teraz dziennikarze słuchający, myślą sobie: "Co? Ja musiałbym iść na jakieś kompromisy? Nie". I cieszę się, że nie muszą, że są nasi koledzy, którzy naprawdę tego nie muszą, nie potrzebują i to jest super komfort. Natomiast my będziemy w tym naszym Brandbookowym podcaście bardziej starali się pokazywać, jak to wygląda po jednej i po drugiej stronie, bo przeszliśmy te rzeczy i wydaje mi się, że to może być otwierający głowy podcast.

[00:44:09]

K. HYTREK-PROSIECKA: Tak, bardzo ładnie ujęte, bo on po prostu będzie uczył relacji, której dzisiaj bardzo brakuje, być może właśnie dlatego, że ta granica pomiędzy… Zresztą w ogóle, ja mam takie poczucie, że to dziennikarstwo się strasznie zmieniło. Ja czasami się nie odnajduję w ogóle w dzisiejszej rzeczywistości.

[00:44:29]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: W jakim sensie zmieniło? Bo ja mam jeden pomysł, o którym chętnie opowiem, ale za dużo mnie w tej audycji, więc będę starał się ograniczać.

[00:44:33]

K. HYTREK-PROSIECKA: Nie no, powiedz…

[00:44:34]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Wiesz co? Irytuje mnie na przykład zachwyt nad Piotrkiem Kraśko, ale nie dlatego, że ten zachwyt jest nad nim, a nie nade mną, tylko dlatego, że Piotrek Kraśko wykonuje normalną robotę. Jeżeli ma pana Wójcika w studiu, to Piotrek zadaje pytania, jedno, drugie, trzecie i doprowadza do sytuacji, w której ktoś jest goły, bo on normalnie jest goły, ale ten zachwyt jest dramatyczny tylko dlatego, że to jest rzetelnie wykonana robota. To znaczy, że mnóstwo dziennikarzy wcześniej tej rzetelnej roboty nie wykonało i dlatego zachwycamy się tym wieczornym programem, w którym prostymi środkami wyrazu można pokazać, że pan, panie pośle, mija się z prawdą, mówiąc wprost.

[00:45:13]

K. HYTREK-PROSIECKA: …czy Radomir Wit mówiący: „Przepraszam, ale ja chcę zadać pytanie, a nie pytanie, którego wy oczekujecie”.

[00:45:18]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Monika Olejnik lata całe temu, zadając Leszkowi Millerowi, który dzisiaj uchodzi za wielkiego bonza Twittera - pozdrawiamy go serdecznie i dużo zdrowia życzymy - zadała mu pytanie w Radiu Zet jedno, na które odpowiedział lekceważąco, zadała mu to samo pytanie drugi raz, odpowiedział jeszcze bardziej lekceważąco - skończyła rozmowę, która miała trwać 15 minut po 2 minutach i tak to trzeba robić. Ale to jest naturalne i normalne, więc tak jak mówisz, że dziennikarstwo dzisiaj wygląda zupełnie inaczej, niż wyglądało jeszcze jakiś czas temu - mi się wydaje, że po prostu te standardy nam się obniżyły albo też oczekiwania wobec nam się obniżyły, bo przyjęliśmy, że nasi rządzący - niezależnie od tego, jacy - są w stanie nam wcisnąć wszystko, a dziennikarz ma to nagrać, wrócić do redakcji i już. Nie, to nie jest dziennikarstwo. Mikrofon i statyw są od tego, żeby coś nagrać i już.

[00:46:04]

K. HYTREK-PROSIECKA: Tak, zgadzam się absolutnie. Na przykład ja lubię taką formułę pracy dziennikarza. Jest konferencja prasowa, nie każdy jest w stanie oglądać telewizję – relacjonujemy ją na na bieżąco, ale na bieżąco też ją weryfikujemy. Jeżeli pojawia się informacja niesprawdzona albo informacja, która wzbudza w nas wątpliwość, to nie pisz jej. Tylko to wymaga wiedzy, Jarek, to wymaga przygotowania, pracy nad sobą.

[00:46:34]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Albo pracy całej redakcji. W Stanach Zjednoczonych wiele konferencji Trumpowych z ostatniego czasu, szczęśliwie minionego, wyglądało w ten sposób, że dziennikarz jest na konferencji, jak ma szansę, to zadaje temu draniowi pytanie, drań odpowiadał swoje, ale w tym czasie redakcja sprawdzała i była w kontakcie z dziennikarzem, bo on musiał pilnować tego, co się dzieje w miejscu, w którym jest. Redakcja wracała do niego i mówiła mu "tak, nie" i on jeśli miał szansę, to był w stanie wrócić do Trumpa i powiedzieć: "Myśmy sprawdzili".

[00:47:05]

K. HYTREK-PROSIECKA: Ale dzisiaj nie masz takiej szansy, bo rzecznik rządu mówi: „Ale proszę tylko jedno pytanie”, wyłączają cię po prostu z tego telewizora i nie jesteś w stanie zadać kolejnego pytania. Ja pamiętam moje konferencje z Donaldem Tuskiem. Ja bardzo lubiłam te – bo to był taki rodzaj challenge’u – konferencje. To były naprawdę czasami bardzo fajne wymiany merytorycznej dyskusji, gdzie jeżeli on nie odpowiadał na moje pytanie, to ja nie oddawałam tego mikrofonu, mimo że Paweł Graś się tam pieklił, tylko po prostu zadawałam kolejne pytania, nawet jeśli musiałam je wykrzyczeć. Nie było na zasadzie „ale kończymy, bo są koledzy”. Ja rozumiem, ja to wszystko rozumiem, ja jestem koleżeńska i nie ma problemu, tylko ja jestem tutaj po to, żeby pan odpowiedział na pytanie moich widzów w pewnym sensie. Więc przykro mi, nie można tego tłumaczyć takimi sytuacjami, że „są też koledzy”. Świetnie, ale trzeba było się ustawić jako pierwszy czy drugi w kolejce, trudno.

[00:47:58]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale żeśmy się dobrali, ta gada jak najęta, ten gada jak najęty - ale bardzo dobrze. Zmierzając do puenty i wydaje mi się, że ona w tym momencie się fajnie rysuje. Mówiliśmy o dziennikarstwie, jak ono się zmieniło, kim są dzisiaj dziennikarze, jaka jest definicja, czy to są pracownicy mediów, czy to są sprzedawcy, PR-owcy, marketingowcy - czy właśnie reporterzy i dziennikarze. Dzisiaj ta osoba, która zadaje pytania albo próbuje je zadać czasem, ona nie zadaje ich tylko w swoim imieniu i o tym politycy bardzo często zapominają - że dziennikarz to jest ten, za którym stoi opinia publiczna.

[00:48:28]

K. HYTREK-PROSIECKA: Nie, Jarek. Właśnie bieżący politycy bardzo dobrze to wiedzą, dlatego często do tych pytań nie dopuszczają.

[00:48:34]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale opinia publiczna oczekuje, zakładam, od dziennikarza, który ma trochę większą wiedzę albo większą świadomość niż polityk, że właśnie zada takie pytanie, które sprawi, że się dowiemy więcej, niż polityk chciałby żebyśmy wiedzieli.

[00:48:50]

K. HYTREK-PROSIECKA: Część na pewno, tak. Dlatego właśnie dla mnie, nawet jeśli dzisiaj nie masz możliwości dopytywania na tych konferencjach prasowych – choć akurat taka instytucja, która jest dzisiaj najbardziej eksponowana, czyli Ministerstwo Zdrowia rzeczywiście robi te konferencje, trzeba przyznać – to nie relacjonuj na bieżąco, w sensie: artykułu, tego co się wydarzyło, tylko post factum napisz to, ale pomyśl nad tym, co przekazujesz czytelnikowi, widzowi – kimkolwiek jest twój odbiorca.

[00:49:22]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Odezwą się znowu tacy, którzy powiedzą: "Ejejej, to już nie będzie dziennikarstwo, bo to już będzie twoja opinia". Ale moim zdaniem nie ma dzisiaj czegoś takiego, że jeżeli jest 500 partii w Sejmie, to ja mam poznać 500 opinii, nie. Tak jak niektóre nordyckie media zdecydowały wyłączyć komentarze od swoich widzów czy czytelników. Tak samo, uważam, tutaj - jeżeli mam wykształconego twórcę, dziennikarza, który wie, o co pytać, ma wiedzę, więc on nie potrzebuje zapytać każdej możliwej partyjki w Sejmie, dwuosobowej czasem, co ona o tym sądzi, bo wiemy, że to nie ma żadnego znaczenia. Jeżeli my wiemy, że nasi dziennikarze wykonali ogromną robotę, żeby napisać fajny artykuł, to my nie chcemy słyszeć, co ty, czytelniku, masz na ten temat do powiedzenia, bo nas to po prostu nie interesuje. Twoja opinia może być niepodparta faktami albo może wprowadzić innych w błąd, a my nie po to wykonaliśmy robotę dziennikarską, żeby teraz inni znów zastanawiali się: "Cholera, prawda czy fałsz?". Dzisiaj wydaje mi się, że wygrywać będą ci, po których tekstach, ludzie nie będą musieli się zastanawiać: "Prawda czy fałsz?".

[00:50:30]

K. HYTREK-PROSIECKA: Ja kiedyś miałam taki spór z jednym z chyba dziennikarzy sportowych ,już nie pamiętam, że dziennikarz… To brzmiało coś w tym stylu, że dziennikarz nie może mieć swojej opinii.

[00:50:42]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: To współczuję.

[00:50:43]

K. HYTREK-PROSIECKA: No właśnie, dokładnie to samo pomyślałam. To znaczy, że jest chochołowy po prostu.

[00:50:49]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Idzie, głosuje, idzie, wybiera - nie musi się z tym obnosić, ale żyje, jest uczestnikiem życia.

[00:50:54]

K. HYTREK-PROSIECKA: To nie jest dziennikarzem, po prostu jest przekaźnikiem informacji, a nie dziennikarzem. Dziennikarz musi mieć swoją opinię, oczywiście ona nie może dominować w tym, o czym on mówi, pisze, co przedstawia. Ale jeżeli on nie potrafi trzeźwo ocenić sytuacji, to po co ktokolwiek ma go słuchać, czytać, oglądać – to nie ma sensu.

[00:51:15]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Karolina wygrała puentę, brawo! Szanowni słuchacze, bardzo dziękujemy, rzeczywiście umawialiśmy się - tak ja powiedziałem - "Wiesz co? Pierwszy zróbmy taki króciutki, przedstawimy się, wspomnimy swoje stare czasy telewizyjne, a później nagramy odcinek pierwszy", a to było dopiero intro. Karolina Hytrek-Prosiecka, Jarosław Kuźniar - mamy nadzieję, że wytrwacie z nami przy kolejnych odcinkach. Za moment najbliższa, już oficjalna, pierwsza audycja. Chcielibyśmy skupić się na komunikacji szeroko pojętej, czasem będziemy dotykali PR-u, czasem marketingu, wrócimy sobie do dziennikarstwa. Natomiast wielu kampanii, które są społeczne czy inne, też dotkniemy i je ocenimy. Mam nadzieję, że będziemy was irytować, drażnić, a czasem przytulać.

[00:51:58]

K. HYTREK-PROSIECKA: Ale chętnie też będziemy inspirowani.

[00:52:01]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Pytaniami naszych słuchaczy na przykład albo naszych kolegów, którzy powiedzą: "No dobra, dobra, mądrale, to powiedzcie, jak robi się to i to". Serdecznie zapraszamy.

Prowadzący

Jarosław Kuźniar
Kuźniar Media

Jarosław Kuźniar – dziennikarz, host, szkoleniowiec public speaking. Uczy liderów storytellingu, budowania historii, dbania o narrację ludzi i marek.W jego 30-letnim doświadczeniu dużą rolę odegrała praca w mediach: prasa, radio, telewizja i digital, m.in. Trójka, Radio ZET, TVN24, TVN, Onet. Obecnie mentor Voice House Academy, CEO Kuźniar Media i redaktor naczelny Voice House. Autor „The Host”, podręcznika skutecznego mówienia do ludzi.

 

Karolina Hytrek-Prosiecka
Brandbook Co-Host

Dziennikarka, PR-owiec, działająca w obrębie mediów, ekonomii, polityki i sportu. Przez 10 lat związana była z Grupą TVN. Obecnie prowadzi własną firmę w obszarze doradztwa strategicznego w komunikacji oraz public affairs.

Pozostałe odcinki (54)

Używamy cookies, żeby indywidualnie odpowiadać na potrzeby słuchaczy. Zasady przechowywania i dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach swojej przeglądarki.