Rosalie. Nie zakręciło się jej w głowie?
W 2017 roku pracowała w Ikei, dwa lata później zaśpiewała z Dawidem Podsiadło i Taco Hemingwayem na Stadionie Narodowym dla blisko 60. tysięcy osób. Takie tempo rozwoju może zamieszać w głowie.
Mimo to mocno stąpa po ziemi. Skupia się na dalszym rozwoju, a jego efektem ma być wyjście ze swoją muzyką poza granice polski.
- Podcasty
- Kacper Majdan Podcast
- Rosalie. Nie zakręciło się jej w głowie?
Mimo to mocno stąpa po ziemi. Skupia się na dalszym rozwoju, a jego efektem ma być wyjście ze swoją muzyką poza granice polski.
Transkrypcja
K. MAJDAN: Pierwszy raz natrafiłem na ciebie, jak przygotowywałem się do tej rozmowy i znalazłem taki cytat, który brzmi następująco: "Skończyła szkołę muzyczną, później gimnazjum oraz liceum. Chce żyć z muzyki, jednak póki co pracuje w dziale HR w Ikei". To było w 2017 roku, w 2019 roku zagrałaś koncert z Taco Hemingwayem i Dawidem Podsiadło na Narodowym. Nie zakręciło ci się w głowie troszeczkę od tego tempa?
ROSALIE: Teraz, jak o tym mówisz, to trochę się zakręciło. Ale tak, to raczej wszystko w moim projekcie idzie, wydaje mi się, że świadomie i powolutku.
K. MAJDAN: Idzie świadomie, ale spodziewałaś się, że tak będzie?
ROSALIE: Oczywiście, że się nie spodziewałam. Myślę, że nikt się nie spodziewa grania na Stadionie Narodowym albo jakiegoś takiego tempa, ale z drugiej strony mam na tyle sporo ambicji, że mnie mało co zaskakuje.
K. MAJDAN: No tak, ambicja to na pewno. Właściwie z każdego twojego wywiadu biła ambicja i to jest bardzo fajne, bo myślę, że troszeczkę żyjemy w otoczeniu, które nawet jak ma ambicje, to się boi o nich mówić, żeby nie wyjść na jakąś osobę specyficzną. Ty mówisz o tym odważnie i to jest fajne. Zastanawiam się, czy to jest przypadłość tego, że mieszkałaś w Berlinie? Czy skąd ci się to wzięło?
ROSALIE: Wydaje mi się, że przez to, że bardzo długo poszukiwałam czegoś, w czym byłabym dobra. Nagle, kiedy się tego złapałam, jakby całe moje skupienie poszło w tym kierunku i w momencie, w którym pokładasz duże nadzieje w swoim hobby, to zapominasz o tym, co jest realne i co rzeczywiście może się wydarzyć. Chyba dzięki temu w ogóle ja zbudowałam sobie taką bańkę, w której powoli pcham wszystko do przodu.
K. MAJDAN: Nie tak powoli, jak teraz przytoczyłem.
ROSALIE: No może nie. Wiadomo, że ten zeszły rok był dosyć taki wychillowany – nazwijmy to tak – więc gdzieś pogubiłam to tempo. Więc jeżeli mi o tym mówisz, to mam coś takiego: „Gdzie szybko? Wszystko jest w porządku, spokojnie” – tak że zupełnie na to nie patrzę w ten sposób. Jak patrzę na różnych innych wokalistów, to wydaje mi się, że znacznie częściej bywa tak, że są rzucani na głęboką wodę: pojawiają się gdzieś w jakimś programie telewizyjnym, nagle zostali wyłapani, ciach i po prostu kariera murowana. U mnie to z roku na rok rośnie i jestem bardzo z tego dumna, bo wydaje mi się, że może dzięki temu to wytrwa dłużej. Ja nie wiem, tak się zapewniam w tym. Tak że zobaczymy.
K. MAJDAN: Podałaś tutaj przykłady ludzi, którzy mają bardzo szybką karierę, bardzo szybko zaczynają dzięki programom typu talent show. Ale to jest też bardzo często kariera typu talent showy, telewizje śniadaniowe, płyta - i wszyscy o tych ludziach zapominają, i zapraszamy następnych. Więc może też aż tak duże tempo nie jest często wskazane. Zresztą fajnie jest się oswajać z tym całym otoczeniem muzycznym, z tym światem, z karierą. Były jakieś negatywne konsekwencje? Myślę tutaj o życiu prywatnym, tym, że to tak wszystko szybko się wydarzało.
ROSALIE: Mówisz o mnie, że szybko, tak?
K. MAJDAN: Przepraszam bardzo - z Ikei na Narodowy w 2 lata to jest bardzo szybko.
ROSALIE: Dobra, dobra. Na pewno jeżeli chodzi o moją prywatną stronę, to nie ucierpiały jakieś relacje rodzinne czy w ogóle międzyludzkie, ale sądzę, że mnie to na pewno poruszyło. Przez to, że otoczenie bardzo na mnie wpływa stresogennie, to te ostatnie 2 lata były bardzo intensywne.
K. MAJDAN: I czym to się objawiało?
ROSALIE: Dużą ilością koncertów, nagraniem płyty, dogrywaniem się do featów, pojawianiem się gościnnie gdzieś, potem jeszcze koncerty z Albo Inaczej – tego było bardzo dużo. Nagle nadszedł taki moment, w którym zastanawiałam się: „Gdzie ja w ogóle jestem?”, „Co się ze mną dzieje?”, „Jak ja się z tym czuję?”. Człowiek zapomina, że jeżeli coś ci dostarcza endorfin i coś sprawia, że w jesteś na jakimś takim haju, to nie chcesz odpuszczać, tylko po prostu lecisz w to z zamkniętymi oczami. Także potrzebowałam tego ostatniego roku, który spędziliśmy wszyscy w podobny sposób. I on mnie bardzo uspokoił, też zmieniły się moje priorytety – bardzo skorzystałam na tym na pewno też mentalnie.
K. MAJDAN: Ale tak się zastanawiam, bo potrzebowałaś - z jednej strony - tego roku pauzy. Ale - z drugiej strony - to był rok, który jakby nie patrzeć był tą pauzą przymuszoną.Nie zaplanowałaś sobie tego, że: "OK, dobra, teraz odpoczywam". Ty byłaś w sumie zupełnie z drugiej strony, bo byłaś chwilę przed premierą swojej drugiej płyty. To nie było takim gwoździem do trumny, że naprawdę zaczęłaś czuć się źle?
ROSALIE: To na pewno sprawiło, że czułam się bardzo przygnębiona. Te pierwsze miesiące w szczególności… Nawet może nie pierwsze miesiące, bo reakcje związane z płytą były bardzo pozytywne i było sporo wywiadów, i pojawiałam się w przeróżnych miejscach, w których chciałam się też pojawić z tym albumem, ale jednak fakt, gdzie idę na spacer po centrum Warszawy i nie ma żywej duszy wokół, a miasto jest obklejone moimi plakatami… To było dziwne. To było coś, z czym musiałam się zmierzyć i tak musiało być. Cieszę się, że nie poczekałam dużej, że postanowiliśmy wydać ten album.
K. MAJDAN: Sama pandemia mogłaby być zupełnie nowym doświadczeniem na kolejny materiał, tak że też słabo z tego nie skorzystać.
ROSALIE: Dokładnie. Tak że wypuściliśmy IDeal i wydaje mi się, że moi fani bardzo potrzebowali tego materiału w tej chwili.
K. MAJDAN: Zwłaszcza że on był dość wesoły. W porównaniu do tego, jaka była twoja pierwsza płyta, to był bardziej optymistyczny, więc w sumie się trochę wstrzeliłaś - zresztą idąc też trochę tropem Krzysztofa Zalewskiego, który też napisał swoją płytę przed pandemią i jest to naprawdę płyta, która może wielu osobom pomogła ten trudny okres przetrwać. Wspomniałaś, że było dużo wywiadów i faktycznie tych wywiadów było mnóstwo, bo jak zacząłem je sobie przeglądać w internecie, to mam wrażenie, że był taki okres, że ty nic innego nie robiłaś tylko udzielałaś tych wywiadów.
ROSALIE: Trochę tak było.
K. MAJDAN: Mnóstwo tych wywiadów miało bardzo podobny wydźwięk, były tam bardzo podobne rzeczy. Mam wrażenie, że to jakoś świadczyło o tym, że chyba nie do końca ktoś się do tych wywiadów, do przeprowadzania ich przykłada. Jakie pytanie najbardziej cię irytowało? - Bo sporo tych pytań się powtarzało.
ROSALIE: Myślę, że są takie 2 moje pytania standardowe, które się zawsze pojawiają, i nie do końca rozumiem dlaczego, bo każdy, kto by się przygotowywał do wywiadu, już zna odpowiedź. Ja wiem, że należy przedstawić mnie swojej publice, która pewnie jest inną publiką, ale gdzieś mi to działa na nerwy. Pierwszym takim pytaniem jest: „Jesteś z Berlina, jak to zadziałało na twoją muzykę?”. To jest pierwsza opcja; druga opcja: „Jak było na Stadionie?”.
K. MAJDAN: Uf, żadnego nie zadałem.
ROSALIE: To są 2 pytania ulubione wśród dziennikarzy i ja jestem na tyle grzeczną osobą, że nie zwracam nikomu na to uwagi, bo nie potrafię tego wykrzesać z siebie.
K. MAJDAN: Ale teraz może ktoś tego odsłucha i więcej tego pytania nie zada. Może nie będzie sytuacji: "Jak występ na Stadionie wpłynął na kolejny album?". Chciałbym jeszcze troszeczkę podrążyć temat tego tempa... Nie pojawił ci się w pewnym momencie taki poziom, że miałaś ochotę poodpinać, poczułaś się trochę jak gwiazda, może troszeczkę się oderwałaś, odkleiłaś? Czy raczej mocno stąpasz po ziemi?
ROSALIE: Nigdy tak nie miałam. Wydaje mi się, że to też przez to, jaką relację mam z moimi fanami. To jest bardzo miła relacja, która nie ingeruje w moje życie. W ogóle tak naprawdę nie ma takich sytuacji, żeby ktoś mnie zaczepiał na ulicy i obwieszał się na mnie czy tłumy do mnie podchodziły – zupełnie tego nie ma. Mam wrażenie, że też przez to, że tak często się zmieniam, ludzie nie do końca mnie rozpoznają; na pewno maseczki też tutaj miały duże znaczenie.
K. MAJDAN: Chociaż słyszałem przypadki, że popularne osoby, które zaczęły nosić maseczki, jeszcze bardziej stały się rozpoznawalne z jakiegoś powodu. Że my nagle nabyliśmy jakąś nową umiejętność rozpoznawania ludzi tylko po oczach. Też byłem w szoku.
ROSALIE: Wow. Czyli wszyscy ewoluujemy jeszcze do tego stopnia, tak? Że będziemy jak maszyny rozpoznawać tylko po oczach… Nie spotkałam się z tym, a jeżeli są takie sytuacje, to one nie są dla mnie przytłaczające w żaden sposób, nikt nie pisze do mnie nachalnych wiadomości. Naprawdę jestem w tej mojej bańce dziwnej, którą bardzo szanuję i zawsze dziękuję wszystkim za to. Tak że nie pamiętam, jakie było pytanie.
K. MAJDAN: Czy ci nie odbiło po prostu?
ROSALIE: Nie, nie odbiło mi. Nie wydaje mi się.
K. MAJDAN: A nikt tobie czegoś takiego nigdy nie zasugerował? Bo to jest chyba jakaś domena, jak staje się osobą rozpoznawalną, że nagle - nawet jeżeli się nie zmieniłaś - to ktoś ci sugeruje: "Kiedyś to byłaś inna".
ROSALIE: Na pewno się zmieniłam – żeby nie było – ale…
K. MAJDAN: Ale w taki negatywny sposób, że to jest podszyte właśnie czymś takim bardzo negatywnym.
ROSALIE: Myślę, że na pewno bycie osobą publiczną sprawia, że stajesz się coraz bardziej wyobcowany: nie ciągnie cię do ludzi, gdzieś się zamykasz, zawężasz ten krąg znajomości. Rzeczywiście ja bardzo dużo czasu spędzam sama ze sobą, potrzebuję tego. Więc to jest jakiś wpływ bycia na scenie, bo przebodźcowanie jest gigantyczne – czy to jest Instagram, który non stop się obserwuje, czy to jest YouTube, czy to jest Facebook. Jest masa tych mediów, które wpływają na to, jak ja się też czuję i jak odbieram ten świat – nie chcę go nazywać „celebrytów”, bo ja nie jestem celebrytką, ale może osobą rozpoznawalną – i to bywa przytłaczające, ale nauczyłam się też jakoś w tym znaleźć swoje miejsce. Raczej traktuję to medium jako pokazywanie rzeczywiście siebie prywatnie, a niekoniecznie wyłącznie jakiegoś tworu, bo w momencie, w którym bym tylko pokazywała siebie jako Rosalie ze sceny, to myślę, że mógłby nadejść jakiś zgrzyt. Też mam wrażenie, że wtedy powstaje jakiś większy mit – nie wiem, takie mam odczucie. W momencie, w którym wjeżdża prywata, nagle stajesz się też zwykłym szarym człowiekiem, którym jestem i wszyscy nimi jesteśmy. Ja nie lubię, jak ktoś mi mówi, że jestem znana. Jak moja mama mi np. zwraca uwagę, że jestem znana, to mówię: „Dobra, OK, mamo. Nic się nie zmieniło, nadal jestem sobą”.
K. MAJDAN: To jest troszeczkę pokłosie, żniwo tego, że jesteś jednak artystką, wokalistką, osobą sceny, często dużej sceny.
ROSALIE: Tak, ale tu jest dużo, mam wrażenie, wyobrażeń.
K. MAJDAN: OK. Ale wiesz, osoby publiczne na dobrą sprawę funkcjonują i jadą na wyobrażeniach na ich temat, prywatnie są zupełnie inne. Każdy kto jest osobą trochę na świeczniku artystycznym, muzycznym, medialnym ma mnóstwo wyobrażeń na swój temat. Wspominałaś, już nieraz zresztą, o tym przebodźcowaniu - miałaś jakieś negatywne skutki tego? Bo to jest kolosalny problem dzisiaj.
ROSALIE: Na pewno mam problem z koncentracją momentami, dlatego odstawiłam ilość spędzonych godzin na telefonie – raczej korzystam z niego wtedy, kiedy rzeczywiście chcę coś wrzucić na swoje fanpage’e. Głównie to też jest porównywanie się – to jest drugi temat.
K. MAJDAN: A jak przy takim braku koncentracji - który dotyka nie tylko ciebie, ale chociażby też mnie - jak utrzymać dzisiaj atencję swoich odbiorców, słuchaczy, fanów, widzów?
ROSALIE: Mi się wydaje, że to jest kwestia tego, żeby pokazywać prawdę, że prawda jest w sumie najważniejsza – czy to są łzy, czy to jest gniew, czy to jest uśmiech… Realia. Ostatnio w sumie miałam taką sytuację, w której jechałam samochodem z moim chłopakiem – jeździmy starą skodą Octavią, która jest w stanie dosyć tragicznym – i tak się zastanawiałam: „Co by było, gdyby moi fani zobaczyli mnie w tym samochodzie?”. Mogliby doznać szoku. Ludziom się wydaje, że skoro jesteś osobą publiczną, to pewnie jeździsz BMW albo innymi samochodami, masz dom jednorodzinny, 3 psy i dodatkowo nie wiadomo jakie luksusy. Ja się złapałam na tym, że ja tego wszystkiego nie potrzebuję w sumie i że ja się strasznie cieszę z tego, że mogę prosto żyć. To jest chyba to, co ja przez cały czas lubię pokazywać moim odbiorcom: prostotę – a niekoniecznie jakąś napompowaną wizję tego, jak powinno wyglądać życie osoby publicznej.
K. MAJDAN: Odstawiając teraz na bok pandemię... Da się godnie żyć, będąc tylko artystą w Polsce?
ROSALIE: Myślę, że to bardzo zależy. Ja miałam to szczęście, gdzie zagrałam kilka koncertów online, później się pojawiły koncerty latem – było ich niewiele, ale były – i kolejna sprawa jest taka, że wokaliści, czyli osoby, które są na pierwszym miejscu, że tak powiem, nie utrzymują się tylko z muzyki. Tak naprawdę wydaje mi się, że my głównie zarabiamy z kwestii takich wizerunkowych. To jest to, co mnie utrzymuje.
K. MAJDAN: Czyli kampanie.
ROSALIE: Dokładnie. Czego nie można powiedzieć o muzykach sesyjnych – tutaj zaczynają się schody – i też ludzi, którzy byli zaangażowani przy budowaniu scen, ludzi, którzy realizują koncerty. My byliśmy w takiej uprzywilejowanej sytuacji, w której jeszcze byliśmy w stanie gdzieś zarobić pieniądze z tego, co lubimy robić w sumie. Cała reszta myślę, że miała to bardzo utrudnione. Były jakieś opcje stypendiów i dofinansowania, ale nie będę poruszać tego tematu, bo wiadomo, jak one się skończyły. Pieniądze trafiają nie tam, gdzie trzeba i jeszcze stawki, które proponują, nie wiem, na co mają starczyć w ogóle. To są jakieś wielkie jaja. Tak że można się utrzymać.
K. MAJDAN: Ale właśnie: utrzymanie a godne życie to też 2 różne rzeczy.
ROSALIE: Dokładnie. To wszystko zależy.
K. MAJDAN: OK. Powiedziałaś, że nie będziesz się wypowiadać, a ja jednak troszeczkę podrążę: czy uważasz, że artyści powinni angażować się politycznie?
ROSALIE: Myślę, że… tak.
K. MAJDAN: Z jednej strony są obywatelami, więc to jest czysty obowiązek wręcz obywatelski, ale z drugiej strony też muzyka jest postrzegana bardzo często jako most, który podziały łączy, a w Polsce niestety wypowiadanie się politycznie jest zawsze kopaniem coraz głębszych tych podziałów.
ROSALIE: Myślę, że w chwili obecnej wiele osób z grona muzycznego zabiera głos w kwestiach polityki, bo już nie można milczeć.
K. MAJDAN: Sytuacja, w której mogą odbywać się normalne mecze piłkarskie, a nie mogą odbywać się koncerty, jest, mówiąc dosadnie, po prostu poj***na. Ale myślę tutaj bardziej o takich sytuacjach jak np. ustawy, które są kontrowersyjne. Już nawet nie będę poruszał tematu ustawy aborcyjnej, bo wiadomo, że to jest sprawa skrajna.
ROSALIE: Ja myślę, że to wszystko zależy od tego, czy robisz to pod publikę, czy robisz to, dlatego że chcesz ludzi uświadamiać.
K. MAJDAN: Naprawdę uważasz, że są artyści, którzy robią to pod publikę?
ROSALIE: Nie mam zielonego pojęcia. Mówię tylko, że jeżeli jest to w celach edukacyjnych, to jest to super i że należy to robić. Ja staram się brać udział w protestach, pokazywać to na swoim Instagramie, bo jeżeli z czymś się nie zgadzam, to myślę, że też mam na tyle świadomych odbiorców, którzy cieszą się z tego powodu, że osoba, która gdzieś towarzyszy im muzycznie w życiu, również ma podobne poglądy. I wydaje mi się, że to jest w sumie bardzo ważne, żeby o tym mówić głośno.
K. MAJDAN: A nie boisz się w pewnym momencie? Z tym, co mówisz, ja się całkowicie zgadzam, tylko też, żeby coś wrzucić na kontrę tego: nie boisz się, że w pewnym momencie po prostu się odkleisz? Mamy przykład Krystyny Jandy, która z aktorki stała się działaczką opozycyjną na dzień dzisiejszy. Mamy przykład Marcina Dorocińskiego, który z aktora stał się właściwie ekologiem. Czy po prostu nagle nie zgubisz tej swojej drogi muzycznej i nie...
ROSALIE: …zostanę politykiem?
K. MAJDAN: Politykiem, aktywistą, osobą działającą społecznie.
ROSALIE: Nie sądzę. Nawet gdyby tak było, nawet gdybym nagle stwierdziła, że chcę być aktywistką, to bym nią była po prostu, bo każdy człowiek ma prawo do tego, żeby też zmieniać swoje profesje, jeżeli ma na to ochotę i chce zagłębić swoją wiedzę w jakimś temacie. Tak że jeżeli zakochałabym się w bronieniu praw kobiet na tyle, żeby stać się twarzą protestów, to lecimy z tym. Nie czuję tego, chcę być jego częścią, ale wydaje mi się, że nie ma w tym nic złego.
K. MAJDAN: No dobrze, a co sądzisz o dzisiejszej scenie - chociaż może to jest zbyt duże słowo - aktywistek w Polsce? Bo ja mam wrażenie, że z czegoś bardzo słusznego i z bardzo fajnego działania - bo sam uważam, że aktywiści, aktywistki to są osoby, które wiele spraw załatwiają, ponieważ nie jest w stanie zrobić tego nasz rząd - ale już mam wrażenie, że troszeczkę idziemy w stronę parodii, jeżeli chodzi o niektóre osoby. Jeżeli ja widzę zbiórki na zachcianki, które na dobrą sprawę nie są na niezbędne rzeczy do tego twojego aktywizmu, że spłacasz sobie raty kredytu, który zaciągnęłaś na coś tylko dlatego, że jesteś aktywistką i ktoś za to płaci w sytuacji, gdzie np. mamy teraz artystów i ludzi ze sceny muzycznej, którzy często są gdzieś tam z tyłu - jak dźwiękowcy - i oni nie mają nagle pieniędzy. Mam wrażenie, że to już zaczyna iść w stronę absurdu, a nie czegoś pożytecznego społecznie.
ROSALIE: Powiem ci tak: ja nie otaczam się takimi ludźmi i raczej…
K. MAJDAN: Ja obserwuję po prostu, jak to wygląda na Twitterze.
ROSALIE: Totalnie rozumiem, ale ja chyba jestem osobą, która w momencie, w którym coś sprawia mi przykrość albo mnie stresuje, to ja to tego nie słucham i nie oglądam. Raczej dobieram sobie posty, feedy na Twitterze i Instagramie – tak naprawdę Twittera nie używam – ale na Instagramie czy na Facebooku osób, które chcę oglądać, które szanuję i raczej to grono jest gronem aktywistek, które mają coś ważnego do powiedzenia i wkładają całe serce w to. W sumie wydaje mi się, że są to postaci totalnie niedoceniane czasami, bo to ile wkładu, nerwów i okropnych obelg w ich stronę, ile hejtu wokół tego wszystkiego się gdzieś tam…
K. MAJDAN: ...szowinizmu w pewnym momencie też.
ROSALIE: Dokładnie. To bywa przerażające, a one nadal walczą.
K. MAJDAN: Widzisz, może dlatego nie są zauważane, bo nie są kontrowersyjne. Osoby, które teraz przytoczyłem, robią dużo szumu negatywnego wokół siebie - nie wokół swojego aktywizmu - więc też obraz tego całego aktywizmu jako całości może być bardzo mocno zachwiany.
ROSALIE: Zgadzam się z tym, co mówisz. Niewiele mam w tej kwestii do powiedzenia, bo mówię ci, że niewiele wiem na ten temat – tak że mogę jedynie od ciebie posłuchać i się dowiedzieć.
K. MAJDAN: OK, może ja nie jestem najlepszym źródłem wiedzy mimo wszystko.
ROSALIE: Może ja nie jestem najlepszym źródłem wiedzy w tym temacie.
K. MAJDAN: Parafrazując troszeczkę, do Danuty Holeckiej jednak jest mi daleko. Nadal masz opory z rozmawianiem przez telefon?
ROSALIE: Już coraz mniej, ale rzeczywiście to jest jakiś taki mój issue – tak to nazwijmy. Gdzieś to się zmieniło od kiedy głównie przeprowadzamy wywiady telefonicznie. Tak że numery nieznajomych i odbieranie telefonu stało się dla mnie już totalną normą. Ale kiedy nie muszę, to jednak tego nie robię.
K. MAJDAN: OK, dobrze. Dlatego przed nagraniem, pomimo tego że ja miałem zajęty telefon, już później kontaktowaliśmy się SMS-ami. Chciałem też ci dać troszeczkę komfortu. Jak na pracę wokalistki, osoby, która jest artystką, wpływa praca w call center?
ROSALIE: Na pewno właśnie ambicjonalnie: „Chcę stąd wyjść jak najszybciej, chcę zarobić pieniądze, żeby móc wydać epkę i pożegnać się z tą okropną pracą”.
K. MAJDAN: A jeżeli chodzi o umiejętności? Coś takiego dobrego.
ROSALIE: Jeżeli chodzi o umiejętności to to, że mogłam rozmawiać z ludźmi w języku niemieckim było totalnie atutem. Pierwszy raz pracowałam wtedy z językiem niemieckim w ogóle w moim życiu. To, że musiałam nauczyć się rozmów z obcymi i utrzymać ich na tej słuchawce – to też jest jakiś dar przekonywania, który gdzieś tam trzeba było w sobie obudzić. Dowiedziałam się masę ciekawych rzeczy na tematy, które są dosyć kontrowersyjne czy inne tematy religijne w Berlinie.
K. MAJDAN: Opowiedz coś ciekawego.
ROSALIE: Były przeróżne sytuacje, które mnie czasami też przerażały, bo robiliśmy takie ankiety w środowisku Turków mieszkających w Berlinie, zadając im pytania na temat islamu i tego, na co Bóg pozwala, a na co nie. Głównie były to pytania na temat traktowania kobiet i czasami były sytuacje, w których niestety potrafiłam rzucić słuchawką, bo nie była w stanie poradzić sobie z informacjami, które otrzymuję po drugiej stronie – ale to były rzeczywiście wyjątki.
K. MAJDAN: Ale co oni takiego mówili, że aż rzucałaś tą słuchawką?
ROSALIE: Ja zadawałam głównie pytania i była odpowiedź „tak”, „nie” albo co innego. Pamiętam pytanie: „Czy uważasz, że bicie swojej żony jest czymś złym?” I dostawałam odpowiedzi, że nie ma w tym nic złego, że nie ma nic a propos tego w Koranie, tak że dlaczego mieliby tego nie robić?
K. MAJDAN: Filologia turecka była chęcią zderzenia twojego wyobrażenia i tego, co usłyszałaś na temat tych ludzi, a właśnie rzeczywistości?
ROSALIE: Ja nie byłam na filologii tureckiej tylko na turkologii i mój pan profesor na pewno by ciebie poprawił, więc ja też musiałam. Ja wybrałam turkologię, bo w sumie nie wiedziałam, co chcę robić dalej i gdzieś tam mi świtało w głowie, że może kiedyś wrócę do Berlina, a skoro wrócę do Berlina i znam język niemiecki, język polski i angielski, to może jeszcze się nauczyć języka, który gdzieś tam jest w użyciu. Chciałam bardzo się nauczyć języka orientalnego, no i padło na ten turecki. Nie okazała się to jakaś wielka moja miłość, po 3 latach stwierdziłam, że studia nie są dla mnie. Po prostu chciałam śpiewać i jak nadarzyła się taka okazja, to po prostu puściłam tamto i weszłam gładko w tworzenie muzyki, co odmieniło totalnie moje życie. Raczej nie należę do osób, które chciałyby pracować na uczelni czy zajmować się tłumaczeniami – ewidentnie musiałam robić w życiu coś artystycznego. Też ta kwestia rzucenia studiów była dosyć niepewna, bo nie wiedziałam, czy to jest w ogóle dobry moment na to i co się wydarzy dalej, bo raczej presja otoczenia i rodziców w zupełnie inną stronę idzie niż: „Mamo, zostanę teraz piosenkarką i to by było na tyle”.
K. MAJDAN: Nadal marzysz o byciu lektorką?
ROSALIE: Bardzo.
K. MAJDAN: Potrafiłabyś zagrać teraz jakąś np. postać z bajki? Ćwiczysz sobie albo podkładasz dźwięk pod obraz?
ROSALIE: Niczego takiego nie robię, ale bardzo często podkładam pod mojego psa. Wydaje mi się, że to jest jakaś umiejętność, którą każdy, kto posiada psa, w sobie budzi.
K. MAJDAN: Ja nie posiadam i też coś takiego mam, jak widzę psa na ulicy. To jest niesamowite.
ROSALIE: No widzisz? Od razu zaczynasz mówić takim małym głosem itd. Ostatnio podkładałam głos do jednej z reklam Zalando i przypomniało mi się, jakie to jest super, bo jako dziecko byłam lektorką. Tak że to na pewno musi się jeszcze zjawić w moim życiu. To jest totalnie chilloutowe, nie wprawia mnie to w żaden rodzaj stresu, nie mam żadnej tremy, tylko po prostu lecę i wydaje mi się, że kiedyś postanowię i zrobię to w końcu. Ale jak ktoś mnie do czegoś nie zmusi, to trudno czasami mi coś zrobić.
K. MAJDAN: Jaka byłaby wymarzona postać z bajki, którą byś chciała dubbingować? Nawet jeżeli ona jest już zagrana. Wiesz, ciężko przewidzieć, jakie będą bajki.
ROSALIE: Na pewno chciałabym jakiegoś zwierzaka.
K. MAJDAN: Np. Osła ze Shreka?
ROSALIE: To by musiał być jakiś cute zwierzaczek. Nie wiem, czy kiedyś oglądałeś taką bajkę „Zwierzogród”…
K. MAJDAN: Nie oglądałem.
ROSALIE: Super, polecam w takim razie… Poczekaj, to nie był „Zwierzogród”. „Sekretne życie zwierzaków domowych” – super zajebisty film. Ja się uśmiałam na dobre i tam bym zagrała na pewno niejednego pieska albo kotka.
K. MAJDAN: W "101 dalmatyńczykach" mogłabyś podkładać głos każdemu dalmatyńczykowi. Dlaczego uważasz, że kobietom często włącza się współzawodnictwo? Kiedyś powiedziałaś, że: "Oczywiście uwielbiam kobiety, ale często jakoś podświadomie włącza nam się współzawodnictwo. Z mężczyznami tak nie mam".
ROSALIE: Bo jest nas tak mało, bo musimy walczyć o swoje miejsce w tej branży.
K. MAJDAN: W tej branży? Przecież w muzyce dużo jest kobiet.
ROSALIE: Ale ja mówię za siebie. Bo jest nas niewiele w sumie i żeby utrzymać swoją pozycję, to myślę, że trzeba jako kobieta mocno działać. Tak że może z tego względu się pojawia jakiś taki… Właśnie nie wiem, czy to jest współzawodnictwo. Myślę, że to jest wieczne porównywanie się.
K. MAJDAN: Ja zauważyłem kiedyś taką sytuację i też wnioskuję i mówię o tym po moich doświadczeniach i rozmowach z niektórymi kobietami, które mówiły otwarcie, że kobieta, która ma swą przełożoną jako kobietę, jest często gorzej traktowana przez tę kobietę niż przez mężczyznę, że ma celowo np. przycinane skrzydła, bo właśnie ta osoba, która jest nad nią, musiała 2 razy ciężej walczyć o to, żeby się tam znaleźć.
ROSALIE: W mojej sytuacji tak zupełnie nie jest. Jest raczej tak, że jeżeli się pojawiają kobiety wokół mnie w mojej pracy, to jestem przeszczęśliwa, to nagle wytwarza się jakaś niesamowita energia, wytwarza się też coś w rodzaju jakiegoś zrozumienia emocjonalnego, którego często między mężczyznami nie ma. Mężczyźni raczej podchodzą bardzo biznesowo i dość zero-jedynkowo, co często dla mnie jest trudne i na szczęście team, z którym ja pracuję, mimo że jest męskim teamem, jednak nauczył się mnie i wydaje mi się, że ja też nauczyłam ich ze mną współpracy. Dzięki temu kiedy czuję, że chciałabym usłyszeć coś dotyczącego emocji, a niekoniecznie, czy to się opłaca czy się nie opłaca – załóżmy – to po prostu o tym mówię. Mówię o tym świadomie, otwarcie, żeby przypominać: „Hej, jestem człowiekiem. Porozmawiajcie ze mną jak z przyjaciółką, znamy się 8 lat, możemy działać ze sobą”. To zostało wypracowane przez te 5 lat naszej współpracy. Tak że ja bardzo w sumie dobrze się czuję w tym towarzystwie, ale jak mogę, to gdzieś chwytam te kobiety wokół siebie, bo właśnie nie wiem, brakuje jakiejś takiej…
K. MAJDAN: Ciepła takiego wokół?
ROSALIE: Tak. Jakiegoś takiego ciepła, tego że w razie czego ktoś mnie zrozumie, pomoże w niektórych sytuacjach, w których mój zespół no nie przyjdzie i nie będzie mi wymieniać ramiączka w staniku ani niczego takiego.
K. MAJDAN: Ja bym nie potrafił na przykład.
ROSALIE: No widzisz? Także różnie to bywa, ale rzeczywiście takie współzawodnictwo gdzieś jest i jest ono denerwujące, bo wydaje mi się, że ono jest też trochę sztucznie wytwarzane.
K. MAJDAN: Ale jak ono się objawia? Np. w twojej branży masz jakieś takie doświadczenie współzawodnictwa pomiędzy kobietami, którego nie ma pomiędzy kobietą a mężczyzną?
ROSALIE: Ja myślę, że to siedzi w głowie, że nie mówi się o tym otwarcie.
K. MAJDAN: Nie mówisz, ale swoje myślisz, tak?
ROSALIE: Tak mi się wydaje, że to bardziej w tę stronę idzie.
K. MAJDAN: OK. A ogólnie sytuacja w kraju z twojej perspektywy jest coraz lepsza, czy raczej stoimy w miejscu, jeżeli chodzi o relacje damsko-męskie, jeżeli chodzi o traktowanie kobiet, równouprawnienie?
ROSALIE: Myślę, że idziemy na pewno gdzieś. Ale dokąd? Nie mam pojęcia.
K. MAJDAN: Wiesz, bo z jednej strony mam dość spory dysonans poznawczy, bo widzimy to, co się dzieje chociażby w polityce przy okazji strajków kobiet, a z drugiej strony, nie wiem, może to jest kwestia mojej bańki, że wszyscy mężczyźni, z którymi się zadaję, uwielbiają kobiety. W firmie, w której pracuję jest dużo więcej kobiet i nigdy nie natrafiam na takie właśnie negatywne rzeczy, które później są gdzieś tam opowiadane - ja tego słucham i mówię: "Wait, ja tego nigdy nie zauważyłem".
ROSALIE: Bo my jesteśmy w mniejszości. Moje towarzystwo też jest takie, jakie opisujesz, ale ta świadomość tego, że jesteśmy taką mikroczęścią… To jest tak samo, jak – przepraszam, że będę porównywać teraz kobiety do weganizmu – ale wszedł weganizm czy wegetarianizm, wszyscy byli wściekli, że ktoś nakłania ich do niejedzenia mięsa, później nagle coraz szerzej to poszło i już nam się wydaje, że bardzo dużo osób jest na wegetariańskiej diecie, a potem przychodzą fakty i się okazuje, że w sumie to 80 proc. Polski – załóżmy, bo nie wiem, jak to jest procentowo – wcina mięso. Tak że to wszystko jest trochę tak, że nam się wydaje, a w sumie liczby mówią zupełnie co innego. I nie wiadomo, czy to jest coś, co jest, nie wiem, przygotowane i ukartowane, czy…
K. MAJDAN: Uważasz, że to jest domena nadal tego - liczby liczbami - ale że to też jest troszeczkę domena tego starego społeczeństwa, starego pokolenia, które jest w inny też sposób wychowywane? Ja w sumie tak teraz sobie głośno myślę: z jednej strony faktycznie mamy starsze pokolenie wychowywane w zupełnie innych czasach, gdzie ten Kościół miał duży większy wpływ, patriarchat na wychowanie...
ROSALIE: Ale to nie są w sumie tylko starsi ludzie.
K. MAJDAN: Ale właśnie z drugiej strony sobie teraz myślę, że te osoby później przekazują wiedzę i swoje "ja" młodszemu pokoleniu i czy to nie jest trochę kula śnieżna.
ROSALIE: To jest na pewno kwestia wychowania. Tak sądzę, że w polskim domu nie jadło się mięsa w piątek i nie będzie się jadło mięsa w piątek. Tak że myślę, że masa takich „tradycji” – nazwijmy – została nam wpojona od dziecka, których często ludzie się nie chcą pozbywać. Bo tak mają i tak już będzie, więc wszystko, co jest nowe, a przede wszystkim wszystko, co jest inne w Polsce, jest przyjmowane z negacją.
K. MAJDAN: Jest ideologią przede wszystkim. Nagle prawa człowieka myślącego inaczej to jest ideologia. A jako Polacy mamy dobry gust muzyczny czy zły?
ROSALIE: Myślę, że jeżeli głównym kierunkiem muzycznym w Polsce jest disco polo, to mamy zły gust muzyczny.
K. MAJDAN: OK. Odłączmy się od tego disco polo, bo to też nie jest muzyka, która wybija ze wszystkich możliwych mediów w Polsce,. Chociaż jeżeli chodzi o odsłuchy i wyświetlenia na YouTube’ie, to wielu może im pozazdrościć. Ale już odłączmy się od tego disco polo, które wiadomo, jakie jest i jakie jest towarzystwo. Myślisz, że jesteśmy krajem, który rozumie głębszą muzykę, chce jej, potrzebuje? Czy raczej tak jak z książkami, że my po prostu nie czytamy, nie potrzebujemy?
ROSALIE: Ja mam nadzieję, że potrzebujemy.
K. MAJDAN: Ale nadzieję, a nie przekonanie...
ROSALIE: Tak. Myślę, że wszystko wskazuje na to, że ludzie są coraz bardziej chętni i otwarci na dobrą jakościowo muzykę. Nie jesteśmy w stanie totalnie zmienić myślenia i preferencji przeciętnego polskiego słuchacza, ale ja robię wszystko, co jest mojej mocy, żeby jednak szerzyć jakościową muzykę. I myślę, że wielu artystów wokół mnie też wzięło to sobie za cel i całkiem dobrze nam idzie.
K. MAJDAN: A twoja chęć wyjścia poza granicę z muzyką jest też wypadkową tego, że za granicą muzycznie na więcej będziesz mogła sobie pozwolić? Na rzeczy ambitniejsze, głębsze, bardziej alternatywne czy gdzieś indziej jest motywacja?
ROSALIE: Nie. Myślę, że po prostu za granicą ludzie chcą słuchać R&B.
K. MAJDAN: OK, a w Polsce nie chcą? Wydaje mi się, że coraz bardziej chcą.
ROSALIE: Jeżeli chcemy sobie porównać liczby – jest to niewielki procent. Tam jest tych słuchaczy na pewno więcej i ja bym marzyła o tym, żeby wyjść za granicę nie tylko z tego powodu, ale też głównie dlatego, żeby poznawać nowych muzyków, żeby poznawać nowych wokalistów, żeby się edukować wzajemnie właśnie w tym danym kierunku, który tutaj na polskim rynku nie jest jakoś zagłębiany. Tak że ja bym chciała po prostu się wielu rzeczy nauczyć, a będąc w Polsce jest to trochę niemożliwe. Ja jestem jedną z niewielu, która ten kierunek tworzy.
K. MAJDAN: To prawda.
ROSALIE: Więc nie mogę oczekiwać, że znajdę np. nauczyciela soulu i R&B, który będzie mnie uczył teraz future R&B, bo nie ma takich osób wokół.
K. MAJDAN: Ale - z drugiej strony - współpracujesz nie tylko z polskimi producentami, więc jednak te wpływy zagraniczne dość duże masz.
ROSALIE: Jak najbardziej te współprace powstały i one dzięki Def Jamowi są łatwiejsze i w ogóle można je uzyskać jakkolwiek, ale ja bardzo marzyłabym o tym, żeby zagrać np. w Londynie kiedyś…
K. MAJDAN: Albo na Madison Square Garden.
ROSALIE: Albo na Coachelli. Wiadomo, że bym o tym marzyła i miałam już takie smaczki, bo grałam na Węgrzech, we Francji, w Niemczech. Tak że ja uwielbiam zagraniczną publikę. Lubię ten moment, kiedy musisz zakochać w sobie ludzi, którzy cię totalnie nie znają i to w obcym tobie języku tak naprawdę. Nagle się otwiera takie pomieszczenie w twoim mózgu, gdzie jest: „Wow, robimy to!” i budzi się jakaś dodatkowa nowa energia. A jak widzisz już nawet reakcje innych ludzi, to to jest już w ogóle bomba.
K. MAJDAN: A jakie są różnice pomiędzy polską a zagraniczną publiką? One się nie pozacierały już trochę przez te międzynarodowe festiwale?
ROSALIE: Powiedziałabym, że to zależy od miejsca. W Berlinie kiedy grałam, publika głównie była polskiego pochodzenia, wiadomo, że masa Polaków mieszka w Niemczech, tak że niczym się to nie różniło. Będąc w Budapeszcie, to też nie mogę powiedzieć, żeby publika się diametralnie różniła, ale bardziej chodzi o tę kwestię, że czujesz, że jesteś rzucony na głęboką wodę, że osoby nie przyszły konkretnie na ciebie, że są na jakimś festiwalu i mają szansę poznania siebie, jesteś bardziej anonimowy. I nagle towarzyszą temu też znowu jakieś stare uczucia, które były na początku, które mi towarzyszyły przy powstawaniu tego projektu. To jest coś bardzo cennego, co wydaje mi się, że też edukuje każdego wokalistę.
K. MAJDAN: A jak reagujesz na... Znalazłem bardzo ciekawy cytat na twój temat: "Talentu Rosalie odmówić nie można, jednak ciężko nie odnieść wrażenia, że jej sukces bierze się bardziej z umiejętności doboru współpracowników".
ROSALIE: Wow. Gdzieś to czytałam, nie pamiętam gdzie to było.
K. MAJDAN: Ja ci później powiem.
ROSALIE: Jeżeli ktoś tak myśli, to niech tak sobie myśli.
K. MAJDAN: Ale dotyka cię to w jakikolwiek sposób?
ROSALIE: Nie. Totalnie tego nie czuję, bo uważam, że – patrząc na zagranicę – jest to totalnie normalne, że wokaliści współpracują z wieloma producentami czy z wieloma pisarzami przy jednym utworze. Nawet przy jednym utworze. A u nas w Polsce jest jakieś wyobrażenie, że wokalista musi zaśpiewać, zatańczyć, napisać tekst, skomponować muzykę, linię melodyczną, bo inaczej nie jest wokalistą.
K. MAJDAN: Albo nie jest artystą przede wszystkim. Osoby, które nie piszą same tekstów - często głównym zarzutem wobec nich jest to, że nie są to artyści, że to są wykonawcy.
ROSALIE: A ja uważam, że bardzo dużo zależy od mojego wokalu i w momencie, w którym Arek Sitarz napisał tekst do utworu „Nie mów” i dałby go innej wokalistce, to brzmiałby on zupełnie inaczej niż w moim wykonaniu. Tak że nie można odbierać mi czy komukolwiek innemu tego, co jest w tym utworze jednak bardzo ważne, a nawet bym powiedziała najważniejsze. My nadajemy temu wszystkiemu charakter. Ja nie mam problemu z tym, że śpiewam czyiś tekst, ja się z tego powodu bardzo cieszę, bo to są osoby, które znają się na rzeczy, które napisały masę tekstów, które musiały się wpasować w moją linię melodyczną, które ze mną rozmawiają zanim stworzą ten tekst. To są wymiany anegdotek, historii czy czegokolwiek w sumie, emocji, które nam towarzyszą. Jeżeli ktoś ma ochotę to krytykować, to bardzo proszę. Wydaje mi się, że znajdziemy jeszcze sporo innych cytatów, które potrafią mnie totalnie zaskoczyć. Ja się czasami po prostu zastanawiam: po co ludzie to robią? Dlaczego ludzie tak kochają krytykować?
K. MAJDAN: Nie wiem. Wydaje mi się, że jakby program przyrodniczy przeczytał Andrzej Duda, to brzmiałoby to tak samo dobrze, jak robi to Krystyna Czubówna, więc może po prostu mamy tak płaskie ucho. Ja się oczywiście z tobą całkowicie zgadzam, że to ty nadajesz kształtu, że to ty wpływasz też emocje...
ROSALIE: Wyobraziłam to sobie, o matko jedyna…
K. MAJDAN: Tak. O porodzie pisklaków w gnieździe opowiada Andrzej Duda - to na pewno byłoby ciekawe... Dokąd zmierza Rosalie? Poza oczywiście tym aspektem, że chcesz wyjść poza granice naszego kraju.
ROSALIE: Na pewno zmierza na coraz większe sceny i coraz ciekawsze muzycznie strony. Nowy album na pewno jest takim najbliższym planem bym powiedziała.
K. MAJDAN: A jak bliskim? Bo w sumie rok już minął od wydania IDeal.
ROSALIE: Jejku, to jest niesamowite, że jak człowiek wyda album, to już po miesiącu pytają: „No i co? Kiedy nowy?”.
K. MAJDAN: Przepraszam bardzo, minął ponad rok. Już ze 3 powinnaś wydać.
ROSALIE: Nie jestem w stanie ci powiedzieć, kiedy, ale pracuję nad tym.
K. MAJDAN: A mocno zaawansowane są te prace?
ROSALIE: To zależy, bo robię wiele rzeczy naraz. Tak że zobaczymy. Ja nie mogę mówić takich rzeczy na antenie, bo potem ktoś mnie zapyta albo powie, że: „A ty mówiłaś, że w marcu przyszłego roku wyjdzie album”, a ja powiem: „No, jakoś mi się noga powinęła”.
K. MAJDAN: Ale słuchaj: to ja nikomu nie powiem. Możesz mi spokojnie tutaj powiedzieć.
ROSALIE: W przyszłym roku.
K. MAJDAN: OK, no dobrze. To i tak jest niedaleka perspektywa. Trzymam za nią kciuki, dziękuję ci bardzo.
ROSALIE: Ja również dziękuję pięknie.
Prowadzący
Twórca cyfrowy. Samozwańczy dziennikarz, producent, rozmówca i słuchacz. W przeszłości DJ i redaktor motoryzacyjny. W skrócie fan rozrywki w każdym wymiarze. kacpermajdan.pl