Klapki za złotówki, marka za miliony
Lata 90. to klapki Kubota na rzep. Na ulicach widzieliśmy białe skarpety i wystające ponad przednią część podeszwy palce. Później marka zniknęła na lata, by w końcu wrócić większa i silniejsza. Reaktywacja okazała się ogromnym sukcesem, a same klapki pojawiają się jako część popkultury.
Jak robi się z wielkiego obciachu obiekt pożądania i modę? W tym odcinku podcastu Brandbook pokazujemy, kto za tym sukcesem stoi. Oto rozmowa z Wacławem Mikłaszewskim, czyli reanimatorem Kuboty.
Jak robi się z wielkiego obciachu obiekt pożądania i modę? W tym odcinku podcastu Brandbook pokazujemy, kto za tym sukcesem stoi. Oto rozmowa z Wacławem Mikłaszewskim, czyli reanimatorem Kuboty.
Transkrypcja
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Co ci strzeliło, żeby gadać o klapkach?
K. HYTREK-PROSIECKA: Ja jestem buciarą.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Buciarą tak, ale od butów do klapek, od butów za miliony do klapek za złotówki - to jest długa droga.
K. HYTREK-PROSIECKA: Ale noszę buty kultowe, a tych jeszcze nie mam w swoich zasobach. Za każdym razem, jak oglądam Make Life Harder albo jakieś różne obciachowe foty, albo wracam z sentymentem do swojego dzieciństwa i widzę ludzi w tych klapkach na rzepy, to myślę sobie: „Kim jest koleś, który stworzył Kubotę?”. Jak to w ogóle wszystko powstało, o co chodzi, jak robi się z mega obciachu modę, jak robi się obiekt pożądania, czy za tym stoi jakaś wielka strategia marketingowa, spece od budowania marki, czy to są po prostu ludzie z pasją, czy to są klapki, w których jak powąchasz, to czuć chińszczyznę, czy to jest jednak jakość wytwarzana w Polsce czy Chinach, jaka jest w ogóle historia tej marki? Mnie rzadko marki fascynują, ale ta mnie wyjątkowo zafascynowała. Poza tym odnotowałam taki trend, który mega mi się spodobał… Mam wrażenie, że taki trend na obciach jakiś czas temu zapoczątkowało Gucci, wprowadzając skarpetki noszone do szpilek – Dorota Haller, pozdrawiam ją serdecznie, bo ona ma te skarpetki.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale zobacz: zakładasz skarpetki od Gucci i nie ma obciachu. Zakładasz skarpetki z budki na rogu albo z innej szczęki i jest wstyd.
K. HYTREK-PROSIECKA: Ale właśnie wiesz co, ja nie wiem, czy nie ma obciachu. Moim zdaniem jakbyś wyszedł w Polsce ubrany od góry do dołu tak, jak widzi ten outfit Gucci, to oglądaliby się za tobą jak za wariatem. I nie ważne, że to jest Gucci.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Dzisiaj jak popatrzysz sobie na wszystkie te marki, to logotypy tych marek walą po oczach, żeby nie powiedzieć gorzej. Wszędzie jest gigantyczna nazwa, wszędzie. Myślisz sobie: "Why?". Do tej pory było im mniejsze, tym lepsza jakość.
K. HYTREK-PROSIECKA: Ja myślę, że to jest częściowo taki powrót do lat 90. i mam wrażenie, że w ten sentyment wpisuje się też Kubota. Chyba wszystko już było, jak kiedyś Chanel dokonała rewolucji, że nagle kobiety nosiły spodnie, a potem wprowadzono piękne haute couture de facto pod strzechy, tak dzisiaj mam poczucie, że w modzie było już wszystko i nagle chcemy takiej prostoty, wygody – pandemia temu totalnie sprzyja. Masz produkty z markami takimi jak DHL, masz w Stanach bombki, które są keczupem Heinza – to są dla mnie tak dziwne zjawiska, że ja nie rozumiem o co w tym wszystkim chodzi i dlatego jestem ciekawa, kto wpadł na pomysł, żeby sprzedawać ludziom klapki na rzep. Takie, wiesz, z polskiego wybrzeża.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Idą na basen, idą gdzieś, wkładają klapki - natomiast tutaj mówimy o klapkach, które stają się elementem outfitu, biznesowo-codziennego outfitu. Nie idę w klapkach, dlatego że jest gorąco, tylko dlatego, że po prostu idę w klapkach. Klapki stają się takimi samymi butami jak buty.
K. HYTREK-PROSIECKA: Stają się częścią tzw. looku.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Poszłabyś sobie po Nowym Świecie w klapkach dzisiaj?
K. HYTREK-PROSIECKA: Ale ja chodzę w klapkach, ja nawet tutaj do pracy przychodzę w klapkach. Przecież czasami widzę z jaką pogardą na mnie patrzysz, jak idę w potarganych jeansach i klapkach.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: No bo w klapkach? W robocie? W Trójcie kiedyś by cię zabili za to. Krótkie spodenki wykluczone.
K. HYTREK-PROSIECKA: W TVN też. Do Sejmu nigdy bym nie weszła w klapkach.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: No nie, ale to pasuje idealnie. Ulica się zgadza i wszystko.
K. HYTREK-PROSIECKA: Ja po prostu lubię wygodę. Jak mogę się wygodnie ubrać, to się ubieram wygodnie. W TVN zawsze chodziłam w szpilkach i w garniturach, a tutaj mogę sobie pochodzić w jeansach z dziurami i w klapkach.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale na spotkanie z klientem byś poszła? Z ministrem zdrowia na rozmowę byś poszła w Kubotach?
K. HYTREK-PROSIECKA: Nie. To jest kwestia szacunku dla drugiej osoby.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale przecież modne...
K. HYTREK-PROSIECKA: Można tę modę w różny sposób wyrażać. Ja jednak uważam, że są pewne obszary, w których powinieneś zachować konserwatyzm w ubiorze. Natomiast nie patrzę krzywo na osobę, która przyszłaby na takie spotkanie ubrana po prostu tak, jak się dobrze czuję: w dresie, nie w dresie. Mnie to nie przeszkadza, ale rozumiem, że nie każdy jest jeszcze na tyle wyrozumiały, żeby to zaakceptować, choć mam takich znajomych, którzy działają w dużym biznesie i czują się na tyle wyzwoleni, że chodzą sobie jak im się podoba.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Stać ich na fantazję.
K. HYTREK-PROSIECKA: To jest kwestia podejścia. Mnie to nie przeszkadza, ale rozumiem, że komuś może to przeszkadzać, więc mu nie utrudniam tym życia.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Czy na wybiegach tych marek, o których mówiłaś, które najtańsze nie są, klapki już są normą? Zdarza się tak, że idzie jakaś przepiękna kobieta w jakiejś totalnie odlotowej kreacji, sesja 2023 i nagle ma klapeczki?
K. HYTREK-PROSIECKA: Tak, oczywiście.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale te klapki wtedy kosztują też x, nie?
K. HYTREK-PROSIECKA: No tak, płacisz za brand – nie ma się co oszukiwać.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: A pewnie Kubota je szyje tutaj pod Warszawą.
K. HYTREK-PROSIECKA: Tego się dowiemy. Nie chodzi mi o to, że to jest klapek, bo możesz mieć klapki z futrem lisa i to też są klapki – ale to są klapki na rzep. Ja jestem dzieckiem lat 80-tych i pamiętam tę modę, straszną modę… To nie była nawet moda, po prostu nie było nic innego.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Dziecko, dziecko... W '78 myśmy w ogóle nie słyszeli o Kubotach, myśmy się martwili, co będzie z tą Polską.
K. HYTREK-PROSIECKA: W ’80 też. Nawet bardziej.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Patrząc po tych wszystkich polskich markach to tak: Fiata 125p, 126 nie reaktywowaliśmy, Poloneza też nie...
K. HYTREK-PROSIECKA: Ale zobacz, że Fiat pojechał w świat. Kto to był, Tom Hanks?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: No tak. Jeden pojechał z Bielska-Białej do niego. Relaksy reaktywowaliśmy, Romet się reaktywował świetnie, Ursus przez moment był nawet dosyć fajny, ale odjechał totalnie. No i co jeszcze z polskich marek się ostało? Z tych starych, które żyją, bo o nowych to możemy mówić, że sobie fajnie radzą.
K. HYTREK-PROSIECKA: Wedel. Tylko wiesz, one mają za sobą jakąś naprawdę piękną historię – a tu masz klapki na rzep.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Co ty z tym rzepem? Jak ty wymyśliłaś temat, to mówię: "Dobra, możemy pogadać, Kubota fajna sprawa. Wiemy kto za tym stoi, fajni ludzie, Wacław fajnie gada...". Ale że rzep tam jest? To jest tak ważne?
K. HYTREK-PROSIECKA: Jest rzep, postaram ci się to udowodnić podczas tej rozmowy.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Uwaga, uwaga otwieramy drzwi do studia, a tam Wacław - prosto z Kuboty.
____
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Karolina chciała zacząć, bardzo proszę.
K. HYTREK-PROSIECKA: Chciałam zacząć bardzo prostym pytaniem: jak dzwoniłam do ciebie, Wacław, z zaproszeniem do naszego podcastu, to powiedziałam ci, że chciałabym z tobą porozmawiać o tym, jak z obciachu zrobić kultową markę. Jak z obciachu zrobić kultową markę?
W. MIKŁASZEWSKI: No, tutaj musimy się na dzień dobry…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: ...pokłócić, bardzo proszę.
K. HYTREK-PROSIECKA: …pospierać.
W. MIKŁASZEWSKI: Zacznijmy naprawiać świat od definicji: czym jest obciach? Czy do końca wiemy czym jest obciach, czy znacie jego definicję? Ja mam z tym duży kłopot i wiele rzeczy obciachem dla mnie nie jest.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ta granica jest zupełnie dzisiaj płynna i kiedy ja widzę - nawet na waszej stronie - elegancko ubranych ludzi, ją i jego, którzy na górze wyglądają jak z żurnala, a na dole mają klapki, to myślę sobie: "Coś mi tu nie gra" - jeszcze mają białe skarpetki i myślisz sobie: "Tym bardziej coś mi tu nie gra". Ale mają klapki takie jakie przyniosłeś do studia, więc tak naprawdę wtedy to się łączy i nagle granica obciachu nam się przesuwa. Gdzieś.
W. MIKŁASZEWSKI: Poza tym, wiecie, aspekt pogodowy. Mam wrażenie, że Polska przez pół roku jest najwspanialszym miejscem na ziemi, gdzie pogoda jest wspaniała, ludzie są szczęśliwi i świeci słońce, jest błękitne niebo; druga połowa nas dobija. Ta przemiana, ta granica jest najgorszym przejściem – kiedy już się przyzwyczaimy do tego, że jest pięknie, to zaczyna się robić słabo. Mam wrażenie, że przez pół roku Polska to jest rodzaj energii, której cały świat może nam pozazdrościć. Tak jak teraz możne nam pozazdrościć klapków.
K. HYTREK-PROSIECKA: Wrócę do tego obciachu. Dlaczego? Dlatego że te klapki kojarzą się z latami 90. kojarzą się ze Szczękami, są słynne zdjęcia człowieka w klapkach, frotowych skarpetach i reklamówką sieci Biedronka – z którą zresztą macie współpracę…
W. MIKŁASZEWSKI: Biedronka doszła trochę później.
K. HYTREK-PROSIECKA: Tak. Ale korzenie tego obuwia są mega obciachowe. Wiesz, ja jestem rocznikiem ’80, więc na te lata 90. mam już trochę inną percepcję, ja je pamiętam doskonale. Skąd pomysł – bo to nie jest tak, że ta marka przetrwała od lat 90. – skąd pomysł, żeby do nich wrócić?
W. MIKŁASZEWSKI: Polecam nasz serial, opowiadający o historii marki, takie minutowe odcinki. Mówisz: „obciach”, a mnie dotyka jakiś rodzaj wzruszenia, kiedy sobie pomyślę o tamtych czasach.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: A ty jesteś który rocznik?
W. MIKŁASZEWSKI: ’85. Ten rodzaj transformacji, która była otwarciem się na zupełnie nową rzeczywistość, niektórzy doznali wielkiego szoku. Nie było nas stać jako kraju na bardzo wiele rzeczy i nastąpił zalew produktów, które przyjechały z zagranicy, w tym m.in. Kubotów – o których jest przecudowna historia. Wiesław i Dorota koleją transsyberyjską jeździli do dalekich Chin, sprowadzali je w torbach, zakochali się w sobie, zostali małżeństwem – dziś jesteśmy wspólnikami. Oni podeszli do tego absolutnie pragmatycznie, ale też wzięli sprawy swoje ręce w tym bardzo ciężkim okresie i od tamtego czasu Kubota ani na chwilę nie zawiesiła działalności, tylko był ten rodzaj lat dwutysięcznych, który był okresem nasycenia, byliśmy wszyscy zaabsorbowani możliwościami, zagranicznymi markami, a Kuboty sobie gdzieś tam odeszły w cień i czekały na swoje czasy. One wypełniały bardzo ważną potrzebę: nagle było tanie obuwie, które było potrzebne, bo nie było niczego innego. Stąd się wzięła cała ich siła, ponieważ u każdego one w domu były i kojarzyły się ze wspaniałymi czasami, na działce, u babci… – cały czas dostajemy takie wiadomości od ludzi. W końcu 2017 roku kiedy z grupą przyjaciół z Łodzi odezwaliśmy się do Wiesława i Doroty z propozycją reaktywacji całej marki, ale żeby do tego dołożyć produkcję polską klapków ręcznie robionych, to oni – nie że nieufnie – ale z dystansem dali nam licencję na okres 10 lat, żeby to robić. Po roku wróciliśmy do rozmów, że to kompletnie bez sensu, żeby te rzeczy szły dwutorowo, więc wchodzimy w to razem 50/50.
K. HYTREK-PROSIECKA: Na ten rzep.
W. MIKŁASZEWSKI: Wtedy były 2 linie, czyli Rzepy i Premium, a jeszcze w międzyczasie doszły Basic’i, Basenowe, Pro.
K. HYTREK-PROSIECKA: Ale skąd pomysł? Mówisz o wzruszeniu… My z Jarkiem prowadzimy podcast o komunikacji, PR-rze i także o marketingu – skąd pomysł na rozbudowanie tej marki?
W. MIKŁASZEWSKI: To wzięło się przede wszystkim ze spotkania czwórki osób w Łodzi. Temat klapkowy zainicjował Piotr Kwiatkowski, nasz dzisiejszy prezes i my się poznaliśmy przez wspólną znajomą, później dołączyła Alina i Kasia. To jest bardzo ważne, żeby wspomnieć o każdej z tych osób: Joanna jest mózgiem e-commerce’owym; Alina, która jest naszą szefową marketingu, jest jednocześnie z wykształcenia prawniczką i ma bardzo wspaniałe spojrzenie, takie bigger picture na całą sytuację zarządzającą; Piotr, który ma spore doświadczenie biznesowe; ja, który działając w branży filmowo-teatralno-artystycznej wypełniałem tam, gdzie mogłem jakimiś pomysłami, które oni weryfikowali, weryfikują.
K. HYTREK-PROSIECKA: Ale siedzieliście przy piwie i mówiliście sobie: „Ej, pamiętacie takie klapki, które się ze skarpetkami nosiło? Może byśmy je przywrócili do życia?”
W. MIKŁASZEWSKI: To właśnie Piotr.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jak każdy szanujący się CEO.
W. MIKŁASZEWSKI: Tak. Był też pomysł, żeby zrobić coś, co byłoby około surferskiego klimatu, ponieważ wszyscy na mieliśmy jakąś tęsknotę za tym, żeby mieć bardziej słoneczne życie. Stąd wyszedł pomysł najpierw na klapki, które miały mieć wymienne paski – jeszcze to nie miały być Kuboty. Później założyliśmy wspólnie jeden biznes, który był quasi studiem fotograficznym, trochę agencją reklamową, która była wspaniałym dla nas przetarciem. Z Aliną mamy jeszcze firmę filmową, która jeszcze wcześniej była i tak okrzepliśmy biznesowo i ludzko.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Czyli Kubota karmi dzisiaj?
W. MIKŁASZEWSKI: Tak. Jesteśmy cały czas na etapie rozwoju i myślę, że to jest cały czas inwestowanie, to jest cały czas organiczny rozwój. Tutaj na razie nie ma żadnej konsumpcji. Wszystko co nam się udaje tworzyć, to inwestujemy we własny magazyn, we własne linie, ludzi, których dołączamy, którzy do nas przychodzą. To jest bardzo zabawne, bo niektórzy myślą, że jesteśmy olbrzymią korpofirmą, a tak naprawę 2 lata temu to było 5 osób na krzyż. Teraz jest ponad 20.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Dzisiaj każda firma, która szyje cokolwiek innego niż umowne klapki, może mieć klapki, prawda? Gdzie nie pójdziesz - czy to jest firma sportowa, odzieżowa x czy y - ona ma też swoje klapki.
W. MIKŁASZEWSKI: Albo może zamawia u nas…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Robicie white-label?
W. MIKŁASZEWSKI: Absolutnie. Personalizacja to jest rzecz, która bardzo nas cieszy, ponieważ ludzie mają takie poczucie – to nas bardzo cieszy – że niektórzy nabierają rodzaju odwagi, chodząc w klapkach. Ja byłem absolutnie urzeczony akcją „Idę na maturę w Kubotach”.
K. HYTREK-PROSIECKA: Też jesteś w Kubotach.
W. MIKŁASZEWSKI: Absolutnie. Jak tylko robi się +10 stopni…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Wracając... Czyli produkujecie Kuboty dla marek, które chcą?
W. MIKŁASZEWSKI: Jako rodzaj kolaboracji bardzo często. Bardzo nam podoba się idea, w której ludzie, którzy robią coś ciekawego, np. muzycy, bardzo często twórcy różnego rodzaju chcą mieć swój brand, albo firmy chcą zrobić prezent pracownikom. Jednym z najwspanialszych naszych doświadczeń było, kiedy pewna firma z Gdańska – Neoteric, bardzo pozdrawiamy – wysłała nam film, w którym szef, zdaje się, informatyków czy kogoś klękał i na niego były wysypywane z pudła Kuboty.
K. HYTREK-PROSIECKA: To jest ta kultowość.
W. MIKŁASZEWSKI: Tak, ale za tym idzie też wygoda, za tym idzie luz, za tym idzie jakiś… Wiecie, w Stanach nikogo nie dziwi, że ktoś wchodzi do wielkiego wieżowca w klapkach i mówi: „Hej, chcę kupić ten budynek” – potraktują go poważnie. U nas to się powolutku zmienia, a najśmieszniejsze jest to, że każdy z nas bardzo lubi klasyczną elegancję.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale ja cały czas nie zanotowałem tego momentu, w którym to przestało być umownym obciachem, o którym mówiła Karolina na początku, że przyjście w klapkach dzisiaj na spotkanie biznesowe nikogo nie powinno dziwić. Pamiętajmy, że żyjemy nad Wisłą, gdzie na ulicy jednak pewne rzeczy - jak każda szanująca się Dulska - raczej schowamy, bo co oni sobie pomyślą?
W. MIKŁASZEWSKI: No właśnie. To jest ten mechanizm, który mnie fascynuje i który jest chyba – dla mnie, osobiście – największym jakimś z silnikiem napędowym do tego, żeby tworzyć te narracje, które mamy w Kubocie, bo to jest trochę nasz dług wdzięczności wobec ludzi, którzy… Mówimy to głośno: oni stworzyli Kubotę. Oni wymyślili hasło: „Kubota to nie klapki, to styl życia” prawie 20 lat temu, czy tam wcześniej. I mamy rodzaj… Nie wiem, jak to nazwać: właśnie jakiejś wdzięczności, jakiegoś poczucia misji małej w tym, co mówimy, jak mówimy, o czym mówimy. A wydaje nam się, że… W Kubocie można troszkę więcej. My w ogóle śmialiśmy się ostatnio, że powinniśmy się nazwać Kuboty imienia Witolda Gombrowicza, bo to jest absolutnie jakiś azymut, w którym podążamy, łączenie wysokiego z niskim, sacrum, profanum, przebijanie balonów gdzie tylko się da.
K. HYTREK-PROSIECKA: Wybudowaliście sobie jakąś strategię marketingową? Bo mówisz, że jesteście taką marką stworzoną przez społeczność Kuboty de facto.
W. MIKŁASZEWSKI: Tak. Jak spojrzycie na naszą drogę, którą przechodziliśmy w ostatnich 3 latach, to rzeczywiście przy reaktywacji to było silne mrugnięcie okiem właśnie do odbiorców z lat 90. która była właśnie w stylu lat 90. Bardzo tutaj z tego miejsca pozdrawiam aktorów, którzy się wtedy zaangażowali z wielką chęcią. To był Mirosław Zbrojewicz, znany przecież z filmów kultowych w latach 90. ale też Agnieszka Żulewska, Maciej Musiałowski- i to był ten rodzaj mrugnięcia do lat 90. Później…
K. HYTREK-PROSIECKA: Taki sentyment?
W. MIKŁASZEWSKI: Tak. Absolutnie oddanie cesarzowi co cesarskie. Rok później to już było bardziej w kierunków fashion, żeby przypomnieć, że klapki naprawdę pasują do wielu rzeczy, zeszły rok, to był streetwear w dużej mierze…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Homewear było w zeszłym sezonie! Tylko homewear.
W. MIKŁASZEWSKI: Też przy okazji, a za tydzień startujemy z zupełnie nową kampanią. Bo Kubota łączy. My naprawdę możemy być i sportowi i muzyczni i – powiedziałbym – fashionowi i streetwearowi…
K. HYTREK-PROSIECKA: Tak, bo to jest współpraca od Netflixa po TEDE, po prostu szerokie spektrum.
W. MIKŁASZEWSKI: Ale wiecie, każdy nosi klapki. W którymś momencie, jak zakładasz klapki, to jesteś sobą.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale w klapkach to ja idę na basen albo pod prysznic.
W. MIKŁASZEWSKI: No i OK.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Chociaż... Tutaj, w tej coworkingowej przestrzeni, to mógłbym wyglądać... A w tych, nie no, skórzanych... A dostałem takie czarne Kuboty nr 42, że hej.
K. HYTREK-PROSIECKA: Ja dostałam ręcznie robione.
W. MIKŁASZEWSKI: Z bardzo delikatnym brandingiem.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale że wchodzę na spotkanie biznesowe, mówię: "Mam pomysł na start-up", "Panie Jarku, oczywiście bierzemy!"
W. MIKŁASZEWSKI: Może tak być. Polecam się przejść testowo. Jeżeli na ulicach miniecie kogoś, kto też ma Kuboty, to jest momentalnie…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: "Jesteś".
W. MIKŁASZEWSKI: To jest znak rozpoznawczy, to jest niebywałe.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Witold Gombrowicz pozdrawia.
W. MIKŁASZEWSKI: Ale absolutnie… W Jastarni, w zeszłym roku – siedzisz w jakimś miejscu, patrzysz, ktoś idzie w Kubotach, ty masz Kuboty… To jest niedefiniowalne uczucie.
K. HYTREK-PROSIECKA: To jest styl życia. Ale powiedz mi, czy nie mieliście takich obaw, budując… Bo rozumiem, że budowaliście jakąś strategię marketingową, czy to się dzieje samo? Czy to jest marka, która po prostu…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: ... niesie? Nomen omen sama niesie.
K. HYTREK-PROSIECKA: …rozwija siłą rozpędu?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Nomen omen, sama niesie.
W. MIKŁASZEWSKI: Znaczy wiecie: to jest coś, co może nas wyróżnia w tym pejzażu marek, to jest, że ten odcinek decyzyjny jest bardzo skrócony, ponieważ my autentycznie bardzo lubimy to, co robimy.
K. HYTREK-PROSIECKA: Czyli siadacie, macie pomysł, nie analizujecie rynku pod żadnym kątem, tylko po prostu działacie trochę intuicyjnie?
W. MIKŁASZEWSKI: Intuicyjnie, ale w dobrym tego słowa znaczeniu, ponieważ sami jesteśmy grupą reprezentatywną. Jak wziąć pod uwagę, jakie mamy okoliczności, kompetencje, jakiś background, to my dosyć wiele grup – powiem może nieskromnie – gospodarujemy. Wspaniały gust muzyczny każdej z osób, która jest czasem z zupełnie innej dziedziny, sprawia, że słuchamy się nawzajem bardzo uważnie. I ta uważność – to ostatnio jest moje ulubione stwierdzenie – jakieś takie słowo klucz do działania.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Dobra, to ja zapytam o tę uważność. Bo uważność wasza, jako ludzi, którzy robią ten biznes i wywodzicie się z biznesu, czujecie go - to jest jedno. A drugie, to jest uważność na tych, którzy później te Kuboty zakładają, prawda? Na ile dzisiaj Polacy... Bo żeby mrugnąć do siebie porozumiewawczo na ulicy, trzeba mieć jakiś dystans, poczucie humoru, coś takiego między słowami. A Polacy są bardzo dosłowni.
W. MIKŁASZEWSKI: To prawda. Ale z drugiej strony: ja mam poczucie, że najwspanialszą cechą Polaków niedocenioną kompletnie, to jest fantazja. Cały czas skupialiśmy się na jej takim złym trochę aspekcie: Polak poleci i na drzwiach od stodoły… Wiecie, te wszystkie hasła o naszej bylejakości robienia czegoś. Okazuje się, że w Wielkiej Brytanii od znajomych, którzy tam mieszkają na co dzień, usłyszałem, że Anglicy zaczęli używać stwierdzenia: „Jakoś to będzie”. Że Polacy ten swój rodzaj improwizacji, która mogła być pojmowana jako coś bardzo nieodpowiedzialnego, paradoksalnie w tych dynamicznych okrutnie czasach, zaczyna być walorem. I ten rodzaj swobody bez pretensjonalności… Kiedyś mogliśmy się wstydzić tego, że nie było nas stać na to, że… A co, jak już mogę? Wiem, że mogę mieć super, włoskie buty nie wiadomo jakie. Wiem, że mogę, a ja tego nie robię. Okazuje się, że za granicą, nasi współobywatele uwielbiają, kiedy… Ktoś z zagranicy próbuje zrozumieć fenomen. To pada hasło tej historii: „I tak nie zrozumiesz”.
K. HYTREK-PROSIECKA: „Kuboty – i tak nie zrozumiesz”.
W. MIKŁASZEWSKI: A często mnie wzrusza też jak ludzie, jako prezent z Polski zaczynają… No, ja myślę, że nasza misja marketingowa skończy się, jeżeli jeden z prezydentów Polski będzie wręczał prezydentowi Stanów, nie wiem, Wiedźmina i Kuboty.
K. HYTREK-PROSIECKA: Narodowe klapki.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Nie kuś...
K. HYTREK-PROSIECKA: Ale powiedz, czy…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Spokojnie, możesz tego rzepa wyjątkowo rozerwać.
K. HYTREK-PROSIECKA: Właśnie to chciałam zrobić.
W. MIKŁASZEWSKI: To jest ten dźwięk.
K. HYTREK-PROSIECKA: A nie baliście się, że jak rozszerzycie asortyment bez tego dźwięku, to marka już nie będzie taka sama?
W. MIKŁASZEWSKI: Dlatego mamy wybór. Mamy absolutnie wybór. Myślę, że produkujemy najlepsze klapki na świecie.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Po czym poznać?
W. MIKŁASZEWSKI: Po jakości, po wyborze… Myślę, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. I bardzo nas cieszy, jeżeli ktoś ma absolutny ból głowy, kiedy wchodzi na stronę i nie może się na nic zdecydować. Uwaga: ludzie zaczynają robić swoje kolekcje. Żeby mieć kolor na każdy dzień, żeby mieć kolor na każdą okoliczność.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: "Pokłóciłem się z żoną, dzisiaj zakładam różowe...".
W. MIKŁASZEWSKI: Otóż to. Mamy też klapki z napisem, który bardzo komunikuje stan. Że jak ktoś zakłada klapki z linii „Fuck You”…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: No tak, legendarnej linii "Fuck You".
W. MIKŁASZEWSKI: …dosyć wprost komunikuje, co ma do powiedzenia. Klapki zrobione w kolaboracji z #mnieśmieszy, są szybkim sygnałem, że mnie śmieszy.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: A moja skóra Exclusive?
W. MIKŁASZEWSKI: Myślę, że to jest mrugnięcie okiem, że doceniam jakość.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: To VC. Wchodzę na spotkanie z VC i już.
K. HYTREK-PROSIECKA: Ja dostałam #mnieśmieszy. Widać, kto tutaj ma dystans. Ale Premium.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: No Premium, moje też są Premium.
W. MIKŁASZEWSKI: A jeszcze mamy linię PRO, która bardzo sportowa, też robiona w Polsce i Basic, czyli basenowa, taka klasyczna.
K. HYTREK-PROSIECKA: A dlaczego dla was ważny był ten aspekt robienia w Polsce? Teraz wszystko takie narodowe i w zasadzie taka granica powagi tego, że coś rzeczywiście powstaje w Polsce – moim zdaniem – została niestety przekroczona. Dlaczego dla was, z punktu widzenia biznesowego to było istotne? To jest też element budowania marki?
W. MIKŁASZEWSKI: Ale też po prostu jakość. Jeżeli dotarło do nas, że rodziny obuwnicze pod Myszkowem, które dla nas produkowały te klapki Premium i od pokoleń je robią – czy pod Łodzią, które robi teraz PRO – no to nie można było z tego nie skorzystać. Bo mamy – my jako kraj – mamy olbrzymie tradycje robienia wspaniałego obuwia. Ja kiedyś w teatrze miałem styczność z robieniem par pojedynczych. I w momencie, w którym dajemy ludziom wybór: możesz kupić klapki bardzo tanie w Chinach… Produkowalibyśmy je chętnie w Polsce, ale nie ma takiej fabryki w Polsce, żeby móc je tu robić. Natomiast dając wybór, wierzymy, że jest to też kamyczek do jakiejś malutkiej edukacji konsumpcyjnej.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale to, co mówi Karolina jest o tyle ciekawe też, że rzeczywiście u nas Made in Poland bardzo często jest traktowane tak nacjonalistycznie. Jak prezydent gratuluje Tadeuszowi Rydzykowi, że stworzył jakieś dzieło i mówi, że bardzo fajnie, że w jego szkole edukowane jest nowe pokolenie patriotów, oni są uformowanie jakoś tam. To jest ten moment, kiedy jak masz coś Made in USA albo Made in Great Britain, to to jest takie dumne, ale fajnie dumne. U nas czasami jest durno-dumne. Z kolei właśnie: czy to są odzieżowe rzeczy pod Łodzią, czy - tak jak mówisz - klapki pod Myszkowem - jeżeli to jest jakościowy dalej dobre, jest Made in Poland i dalekie od nacjonalistycznego takiego podejścia, to jest super.
W. MIKŁASZEWSKI: Absolutnie. Bo wiecie, my jesteśmy dosyć zaangażowani społecznie w wielu kwestiach i ten rodzaj narracji nacjonalistycznych jest jakiś kompletnie obcy nam rejon. I to było w ogóle wspaniałe, bardzo ważne doświadczenie, kiedy… Bo nie mówimy, że nie mamy takich odbiorców, bo mamy i oni są dumni, że to są Polacy w klapkach itd. Więc w okresie, w którym my bardzo mocno wsparliśmy m.in. cały ruch LGBT… Co roku wspieramy inną organizację. Kiedyś to była grupa Stonewall, teraz kampanią KPH. I zapraszamy do rozmowy, najnormalniej w świecie.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Polacy w klapkach na marsz 11 listopada, ale by było...
K. HYTREK-PROSIECKA: Biało-czerwonych.
W. MIKŁASZEWSKI: Czemu nie? Bardzo proszę. Jak mają takie poczucie. Jak będzie im wygodnie? Czemu nie?
K. HYTREK-PROSIECKA: Ale właśnie nie baliście się? Bo ja ostatnio słyszę bardzo często przy okazji różnych firm, kiedy identyfikują się z określonym ruchem, z określoną orientacją, że w jakiś sposób wykluczają część klientów rynku, że być może część pracowników się nie identyfikuje… To akurat jest dalekie mi myślenie, ale zastanawiam się, czy wy, komunikując – bo komunikuje coś poprzez produkcję tego typu klapek i poprzez podejmowanie tego typu decyzji – czy nie rozważaliście w ogóle tego, że utracicie jakąś część rynku?
W. MIKŁASZEWSKI: Ale jak wykluczamy? Rozszerzamy.
K. HYTREK-PROSIECKA: Bardzo ładne myślenie.
W. MIKŁASZEWSKI: W życiu bym nie powiedział o wykluczeniu kogokolwiek, wyłącznie rozszerzamy i zapraszamy każdą osobę. Zastanawialiśmy się, czy jest jakakolwiek grupa odbiorców, branża, która mogłaby sama siebie wykluczyć z klapków.
K. HYTREK-PROSIECKA: No nie ma.
W. MIKŁASZEWSKI: Czasem żartujemy sobie, że to tożsamość Polska zaklęta w klapku może.
K. HYTREK-PROSIECKA: To bardzo ładne. W ramach tej komunikacji wy też sobie wybraliście influencera i ja akurat mam dosyć trudny stosunek do influencerów, ale akurat do tego nie mam. Dlaczego Make Life Harder? Czym podyktowana była ta decyzja, jak ten proces myślowy wyglądał?
W. MIKŁASZEWSKI: To była bezwarunkowa i spontaniczna reakcja. Zresztą to jest bardzo ważny element – nasze grono influencerów, które mamy, to w dużej mierze są naprawdę zaprzyjaźnione osoby, które często bez wielkich budżetów… My wychodzimy z założenia, że albo ktoś rozumie ideę i się z nią poniekąd identyfikuje i ma w sobie ten rodzaj luzu, albo trochę nie jest nam po drodze – ale wtedy też nie ma problemu, nie ma kłopotu. A poczucie humoru… Make Life Harder i Mnie Śmieszy to takie 2 ważne izby parlamentu polskiego humoru, więc to są jakieś nasze naturalne ścieżki, których jeżeli narracja – przede wszystkim poczucia humoru, bo poczucie humoru jeżeli się zgadza, to poprzebijamy wszystkie balony – a Kuba z Make Life Harder jest też wspaniałym poetą. Ten rodzaj linkowań jest nam bliski i to jest wspaniałe, jak nic nie trzeba tłumaczyć, wszystko jest OK.
K. HYTREK-PROSIECKA: To jest wyrafinowane poczucie humoru, to prawda.
W. MIKŁASZEWSKI: Tak?
K. HYTREK-PROSIECKA: Tak, ja lubię.
W. MIKŁASZEWSKI: Wyrafinowane może tak, ale może było go zawsze za mało rzeczywiście w Polsce? No ale to też takie czasy, gdzie nagle profile mają podobne przełożenie, jak kiedyś stacje telewizyjne, prawda.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Wrócę do początku, czyli do obciachu. Do tego słowa, którego użyła Karolina. Polak w białych skarpetach i klapkach to właśnie był ten obciach, nie? Jedziemy na wycieczkę, zabieramy klapeczki i jest tam 35 stopni, a my śmigamy w tych białych skarpetach, w laczkach, jeszcze żonobijki - nie pasuje, nie? "Jestem na wakacjach!". I nagle ty mi mówisz: "Przejdź się Nowym Światem w Kubotach i nie będzie wstydu".
W. MIKŁASZEWSKI: Absolutnie nie będzie. W podobnym czasie okazało się, że mnóstwo koszykarzy NBA zaczęło chodzić w klapkach i skarpetkach.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale w Kubotach? Czy to się tak nałożyło?
W. MIKŁASZEWSKI: Doszły mnie słuchy, że już gdzieś tam powolutku zaczynają się pojawiać jakieś pierwsze jaskółki i zobaczymy, jak to się wszystko potoczy.
K. HYTREK-PROSIECKA: Rozmiar Marcina Gortata potrzebny.
W. MIKŁASZEWSKI: My mamy rozmiary do 50. Pamiętamy o pewnego rodzaju mieliznach i wielu ludzi, którzy naprawdę mieli z tym kłopot, nagle mają klapki, które są dla nich.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Chciałbym je zobaczyć. Ja mam tylko 42, a jakby 50 tu leżały, to by sięgały sprzed mojego mikrofonu do Karoliny.
W. MIKŁASZEWSKI: Nimi można grać w ping-ponga.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: To jedno, ale wracając do 11 listopada - tym to dopiero można by wygrać.
K. HYTREK-PROSIECKA: Czyli trochę mówisz, że wpisaliście się w jakiś światowy trend.
W. MIKŁASZEWSKI: Nie, one były po prostu wymyślone w Polsce i to świat się wpisał w nasz trend.
K. HYTREK-PROSIECKA: Ja mam takie poczucie, że wbiliście się w dobrym momencie, bo jak sobie popatrzę na rynek mody: Gucci, skarpetki do szpilek, skarpetki i koszulki DHL, skarpetki i klapki Lidla, które zresztą się mega szybko rozeszły…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tylko wśród tych którzy przeżyli w drodze do nich.
K. HYTREK-PROSIECKA: Trochę tak. Właśnie nawet widziałam, a propos waszej współpracy z TEDE, jak gdzieś tam ubolewał u siebie na Instagramie, że nie zdołał kupić tego obuwia słynnego w Lidlu. Masz poczucie, że wraca potrzeba na taką prostotę i dlatego wy idealnie się w nią wpisujecie? Bo ten ostatni rok był dosyć dobry dla was jako producenta klapek. Wraca taki casual po prostu.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: U jednych to będzie, że idą, mijają się i mrugną do siebie okiem na zasadzie: "Tak, mamy je", a drudzy będą chodzić z tą reklamówką, w tych skarpetach - ale bez tego niuansowania humorystycznego. Tak mi się wydaje.
W. MIKŁASZEWSKI: Ja osobiście nie chodzę w klapkach i skarpetkach, nie chodzę z reklamówką Biedronki. Natomiast ja sobie bardzo cenię po prostu wygodę. Nie bez przyczyny mówi się, że warto czasem chodzić boso po trawie, żeby zupełnie innego rodzaju częstotliwości, kontaktu z ziemią doznawać. No to co? To jest bardzo łatwe zrzucić klapeczki i sobie chwilkę pochodzić boso.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale wyobraź sobie, że masz takiego Szyca, który gra Hamleta. On stoi z tą czaszką i: "Być albo nie być? Oto jest pytanie." - w klapkach.
W. MIKŁASZEWSKI: A jak wjeżdżała Balladyna na motorze?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: No tak.
K. HYTREK-PROSIECKA: Czy wy macie taką perspektywę, że ten hype się skończy? Kiedy to nastąpi?
W. MIKŁASZEWSKI: 27 lat już trwa.
K. HYTREK-PROSIECKA: Z reaktywacją. Dla mnie cały czas jest fascynujące, bo wasza marka jest bardzo specyficzna, to nie jest taki klasyczny marketing produktowy, tylko właśnie coś więcej co za tym stoi, pewnego rodzaju kultowość.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Fajne jest to, że to jest kultowość, ale nie tęsknota. Że my nie tęsknimy do PRL-u przez te klapki. Po prostu to jest to mrugnięcie.
W. MIKŁASZEWSKI: Ale też jest mnóstwo odbiorców, którzy nie mają pojęcia co tu się komunikuje, o czym się gada – oni chcą mieć po prostu klapki na basen czy na działkę i mają w to wywalone, dla nich to są zwyczajnie dobre klapki. Absolutnie ich to nie interesuje, przecież mnóstwa odbiorców nie interesuje internet, oni odcinają się od tego i po prostu wiedzą, że to są sprawdzone klapki. To jest ta, myślę, że połowa całego przedsięwzięcia, czyli bardzo po prostu dobry produkt. Dlatego mówię, że są najlepsze na świecie, bo nie widzę powodu, żeby nie stawać w szranki z wielkimi światowymi markami.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Gdybyśmy porównali sobie różne polskie marki, które wtedy były, dzisiaj wróciły... Samochodowo leżymy i kwiczymy, prawda? Obuwniczo? Mamy Kuboty, Relaksy, Wojas, z polskością CCC różnie bywa... Wtedy jak one powstawały, to nie zawsze była jakość, było co było i koniec. Chciałeś coś lepszego, to idź do Pewexu. A wy poprawiliście jakość, zostawiliście markę?
W. MIKŁASZEWSKI: Tu bardzo ważna jest ta ciągłość i ta 27-letnia historia. Wiesław i Dorota, ta wspaniała love story…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: A w kolei transsyberyjskiej niewiele się zmieniło - smród ten sam, trasa ta sama.
W. MIKŁASZEWSKI: Ale jaka to musiała być romantyczna przygoda jeżdżenia tą koleją tam i z powrotem tysiące kilometrów, zaprzyjaźnienie się z tymi chińskimi partnerami. Wspaniałe.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Picie wódki w tych wagonach, to jest niesamowite. W kupielnym się chleje... A ile tam by się nasprzedawało takich klapek.
K. HYTREK-PROSIECKA: Jaki jest kolejny wasz krok w rozwoju marki? Bo cały czas mnie fascynuje to, że ja wyczuwam… Mówisz, że jednak dbacie o ten PR, komunikację, a tutaj jak mówimy o budowaniu marki, to ja mam takie poczucie, że to wszystko idzie tak let it be. Po prostu.
W. MIKŁASZEWSKI: To jest bardzo miłe, ponieważ gdzieś jest obecna u nas taka idea „nic na siłę”, robimy to, co w dużej mierze czujemy, do czego mamy kompetencje – to od strony, powiedziałbym, tej wizerunkowej gdzie tych planów do przodu jest tyle, że szalone pomysły sprzed 2 lat to może za rok dopiero zaczniemy realizować, bo też nie żyjemy w próżni i mamy ograniczone możliwości. Ale z takiego dużego kroku czysto biznesowego, to wchodzimy na giełdę New Connect niedługo. Zapraszamy wszystkich do tego, żeby mieć w sobie element Kuboty.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Co jest fajne dzisiaj na New Connect, że to już nie tylko fajne firmy, które robią dobrze gry, ale to są też dobre firmy IT, biotechnologia, teraz będziemy mieli firmą obuwniczą. Czy na samych klapkach da się dzisiaj daleko zajechać - tak, żeby nakarmić akcjonariuszy? Czy wasze portfolio będzie musiało być inna niż klapkowe?
W. MIKŁASZEWSKI: Idziemy cały czas dwutorowo. Nasz podstawowy core to jest to gdzie się okopujemy jako najlepsze klapki na świecie z Polski. Myślę, że przyjdzie czas, że znajdziemy się za granicą, za chwilę będziemy ruszać z angielskojęzyczną wersją strony, więc – od razu pozdrawiam wszystkich naszych odbiorców z zagranicy, którzy nie mogą doczekać, żeby je dostać – bo ta nowa polska emigracja, która jest dosyć silna – sam dużo czasu spędziłem w Dublinie – jest olbrzymią siłą, którą powinniśmy nie tylko doceniać, ale też nawiązywać komunikację, bo to są wspaniali ludzie bardzo często, którzy nie stracili tej łączności z Polską. A jeżeli mówimy o szerszym aspekcie, to niedługo startujemy z odzieżą. To będą dresy, bluzy, koszulki, akcesoria…
K. HYTREK-PROSIECKA: Parawany na plażę.
W. MIKŁASZEWSKI: Nie chcę głośno mówić, ale też są w planach – może nie od razu, bo najpierw krótko, po kolei idziemy step by step. Jesteśmy świeżo po sesji zdjęciowej – to są tak wspaniałe rzeczy, tak doskonałe…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale też uszyte tu?
W. MIKŁASZEWSKI: Częściowo nie. To jest też troszeczkę dla nas testowy okres, ponieważ uruchomiliśmy też sklepy stacjonarne w Poznaniu, w Galerii Młociny, w Blue City, w Łodzi. To jest w dużej mierze reakcja na zapotrzebowanie. Ile my dostawaliśmy wiadomości: „Kiedy jakaś bluza? Kiedy jakieś dresy?” – nie możemy wszystkiego od razu, ale rzeczywiście się staramy.
K. HYTREK-PROSIECKA: Czyli utrzymujecie dużą interakcję z klientami?
W. MIKŁASZEWSKI: Czasem aż za dużą. Jak ludzie o 4:20 wysyłają nam fotki, że się wszyscy bardzo dobrze bawią, to na dłuższą metę…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale z tego się nie da napić. Gdyby to było kryte, to ja bym z tego pił.
W. MIKŁASZEWSKI: Następnym razem muszę wam wobec tego przynieść naszą podstawkę z klapkiem i 2 kieliszkami. Takie mamy akcesoria.
K. HYTREK-PROSIECKA: To na koniec jeszcze – nie wiem, Jarku, czy będziesz miał jeszcze jakieś pytania – ale ja mam jedno zasadnicze po blisko 15 latach bycia w dziennikarstwie ekonomicznym: nie boisz się, że jak wejdziecie na giełdę, to stracicie tę kultowość, stracicie to serce, bo wasza komunikacja już będzie musiała być inna, nie będzie tej spontaniczności, nie będzie można tak bardzo zaskakiwać inwestora?
W. MIKŁASZEWSKI: Jeżeli nasi inwestorzy, nowi udziałowcy, Socios – jak w Realu czy Barcelonie – zaufają nam, to zaufają nam z tego powodu, jak to jest robione. Więc zakładam, że będą z nami w tej podróży i chyba ten rodzaj zaufania będzie działał. Bo to jest drugie słowo klucz oprócz uważności – zaufanie. Zaufanie, które jest u nas między partnerami, ono jest wypracowane na podstawie różnych wspólnych doświadczeń, wcześniejszej firmy, wielu lat spędzonych razem. Będziemy mogli znowu reagować na jakieś rady, na jakieś nowe możliwości, które ktoś nam przyniesie. Ale to jest tak jak dzisiaj – tylko dzisiaj mogą być bardzie związani i mieć większe pole manewru, bo rzeczywiście skalowanie jest procesem tak szybkim, że nie można się w nim zatrzymać.
K. HYTREK-PROSIECKA: Życzę wam, żebyście nie stracili tego DNA.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Pytania nie mam. Staramy się robić wszystko, żeby nasze podcasty były evergreenowe, ale niech będzie - stracimy choć raz: jest 14 czerwca, godzina 18:47, skończyliśmy rozmowę z Wacławem. Wiem, że chciał oglądać mecz, jest na razie 0:1 dla Słowaków. Podobno spieprzyliśmy strasznie, ale, uwaga, otworzyłem sobie sport.pl i jest napisane tak: "42 minuta. Rybus z lewego skrzydła podaje po ziemi przed pole bramkowe, tam jest Lewandowski, są też obrońcy, ale Lewandowski i tak strzela. Obrońców jednak jest tylu, że żeby ich wszystkich ominąć i jeszcze wpaść do bramki, piłka musiałaby się oduczyć geometrii euklidesowej".
W. MIKŁASZEWSKI: Wow. Wspaniałe.
K. HYTREK-PROSIECKA: Ależ to jest poetyckie.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Bez Kubotów na nogach tego by się tak nie napisało. Bardzo dziękujemy.
W. MIKŁASZEWSKI: To my dziękujemy jako firma za zaproszenie.
Prowadzący
Jarosław Kuźniar – dziennikarz, host, szkoleniowiec public speaking. Uczy liderów storytellingu, budowania historii, dbania o narrację ludzi i marek.W jego 30-letnim doświadczeniu dużą rolę odegrała praca w mediach: prasa, radio, telewizja i digital, m.in. Trójka, Radio ZET, TVN24, TVN, Onet. Obecnie mentor Voice House Academy, CEO Kuźniar Media i redaktor naczelny Voice House. Autor „The Host”, podręcznika skutecznego mówienia do ludzi.