Paulina Mikuła. Przekleństwa piszą się na nowo
Jesień 2020 jest gorąca, jak nigdy. Tysiące kobiet wyszło na ulice, żeby zaprotestować przeciwko odbieraniu im prawa do decydowania o własnym zdrowiu. Emocji nie brakuje. Czasem widać je tylko na kartonowych transparentach, na zdjęciach na Instagramie, ale bardzo często także głośno je słychać.
Język dawno nie znaczył tyle, co dziś. Przekleństwa dawno nie napisały swojej definicji po nowemu. Gościem Jarosława Kuźniara jest Paulina Mikuła, z popularnego kanału Youtube „Mówiąc inaczej”. Rozmowa zbiega się z premierą jej nowej książki „LiteraTOURa”, gdzie sporo jest porównań znanych tekstów do społecznej współczesności.
- Podcasty
- Jarosław Kuźniar Podcast
- Paulina Mikuła. Przekleństwa piszą się na nowo
Język dawno nie znaczył tyle, co dziś. Przekleństwa dawno nie napisały swojej definicji po nowemu. Gościem Jarosława Kuźniara jest Paulina Mikuła, z popularnego kanału Youtube „Mówiąc inaczej”. Rozmowa zbiega się z premierą jej nowej książki „LiteraTOURa”, gdzie sporo jest porównań znanych tekstów do społecznej współczesności.
Transkrypcja
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Wkurwiona?
P. MIKUŁA: Tak jak ustaliliśmy przed nagraniem – jestem kłębkiem nerwów. Nie wiem, co wyjdzie z tej rozmowy.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale głupio było odwołać, tak?
P. MIKUŁA: Z sympatii do ciebie tego nie zrobiłam.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Choć jedna sympatyzująca ze mną, to już coś. Natomiast pytam o "wkurwiona" i po raz pierwszy, używając tego słowa, ono nie brzmi mi jak przekleństwo, bo mam wrażenie, że ostatnio tego typu choćby stwierdzenia są bardziej wyrażeniem emocji niż przeklinaniem.
P. MIKUŁA: Tak, ono jest bardzo adekwatne, to określenie. Poza tym wulgaryzmy nie do końca są elementem języka. Bardziej mowy, komunikacji, są bardzo ściśle związane z naszymi emocjami, więc jeśli te emocje są potężne, sięgają zenitu, no to słownictwo, które znajduje się w worku z napisem „poprawna polszczyzna”, „kulturalna polszczyzna”, „norma językowa”, to to słownictwo nie wystarcza. Wtedy sięgamy po wulgaryzmy. Do tej pory sięgaliśmy po nie w sytuacji prywatnej, wśród osób najbliższych. Ale teraz mamy taki czas, kiedy no coś pękło i trzeba było wyjść na ulicę z tymi właśnie słowami na ustach. Ja to rozumiem, nie krytykuję, zastanawiałam się tylko nad… Mówić tak wprost?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Bardzo proszę.
P. MIKUŁA: Nad „jebać PiS”. Z tym określenie miałam kłopot, dlatego, że o ile jestem wkurwiona… Albo „wypierdalać”… Z czym się wiąże „wypierdalać”? Z tym, że ktoś będzie szybko szedł.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Głównie mi się z tym kojarzy, tak.
P. MIKUŁA: Tak albo będzie biegł, albo uda się w kierunku, do miejsca bliżej nieokreślonego np. Natomiast z „jebać PiS” jest tak, że to może nawoływać do jakiegoś zachowania agresywnego.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: To prawda. W ogóle mam - rozmawiając o tym i cieszę się, że od tego zaczynamy - taki problem też z całym tym wydarzeniem, które się rozlewa po polskich ulicach, że "jebać PiS” - niezależnie od tego, czy użyjemy odpowiednią liczbę znaków jako gwiazdek i wiemy, że to to znaczy, ale tego nie piszemy - tak samo wydaje się, że ogromnym ryzykiem też dla organizatorów tych strajków jest to, żeby podawać adresy domowe tych ludzi, bo to jest szaleństwo.
P. MIKUŁA: Tak, to już jest przekroczenie granicy i bardzo bym chciała, żeby coś takiego nie miało miejsca.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Wydaje mi się, że i tak jesteście, jeżeli mogę w ten sposób powiedzieć, blisko wygrania sporej sprawy, której się przez długie, ostatnie lata nikomu nie udało wygrać. I tego typu rzeczy mogą tylko zaszkodzić nawet nie wizerunkowo, to po prostu z perspektywy osoby, za przeproszeniem publicznej, fotograf czy ktokolwiek pod prywatnym domem, który dla każdego człowieka jest jednak jakimś miejscem schronienia, niezależnie od tego, czy uważamy go za dziada, zbrodniarza czy kogokolwiek innego. To jest jednak jakieś złamanie granicy.
P. MIKUŁA: Tak, poza tym to prowokuje właśnie do agresywnych zachowań, a nie znoszę agresji, boję się agresji i bardzo chciałabym uniknąć właśnie tego typu sytuacji. Skupmy się na tym, żeby tam być, żeby krzyczeć, ale żeby nikomu nie stała się krzywda.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Albo jak na tym zdjęciu, które widzę dzisiaj po nie tylko profilach instagramowych znajomych, ale staje się legendą, przynajmniej napis: zdaje się grupka 3 dziewczynek albo jedna z nich trzyma piękną tęczę na kartonie z napisem "Zabijemy was miłością".
P. MIKUŁA: Albo pokonamy was miłością. Też jestem za tym, wczoraj opublikowałam na Instastories taki post, że ja bym bardzo chętnie przytuliła pana Jarosława, bo uważam, że nie ma go kto przytulać. A to jest duży kłopot.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Zdecydowanie.
P. MIKUŁA: Wyobraź sobie, że każdego dnia budzisz się w domu. OK, jest tam kot, ale kot może się wtulić albo ty możesz przytulić kota. Kot cię sam z siebie nie przytuli. No i budzisz się tak od wielu, wielu lat, sam. Nie ma tam miłości. I wydaje się, że to może wpłynąć na psychikę, i to bardzo źle.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Z perspektywy kobiety, choć nie lubię tego dzielenia na płeć. Ale w tym przypadku to ma ogromne znaczenie. Masz takie poczucie, że ten strajk kobiet to jest coś takiego, czego dawno nie było u kobiet i nie tylko?
P. MIKUŁA: Mam nadzieję, że tak. Nie wiem, czy to jest to. Przyznam szczerze, że sama nie wyszłam na ulice, bo jestem tchórzem, jeśli chodzi o takie rzeczy. I podziwiam wszystkich moich znajomych, bo to nie tylko kobiety, to też ich partnerzy, mężowie, bracia. I podziwiam ich za to, zazdroszczę im tego. Moi obserwatorzy piszą mi, że też się bali, wyszli, ale poczuli się jak nowo narodzeni. Coś z nich zeszło, jakiś ciężar. Jakieś katharsis przeżyli podczas tego strajku, więc bardzo im tego zazdroszczę i może jednak się zdecyduję, zobaczymy. Na pewno bardzo dużo ludzi jest teraz na ulicach, którzy jakiś czas temu nie wychodzili. W 2016 ten strajk był dużo mniejszy, głównie chyba na tym strajku były kobiety. Teraz już wychodzą wszyscy, i starsi, i młodsi. Widziałam też takie nagranie – wywiad z panią, no w wieku mojej mamy, może trochę młodszą. I ona mówiła w imieniu córki, no bo sama już nie będzie rodzić dzieci, ale powiedziała, że ona walczy tutaj o świat dobry dla mojej córki, nikt nie będzie wpływał na życie mojej córki, nie będzie za nią decydował. Mówiła to ze łzami w oczach, ale też właśnie z tym wkurwem. To był ten moment, kiedy pomyślałam: Nie, one tego nie przegrają, my tego nie przegramy.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Gdybyśmy mieli rozłożyć na zupełnie inne czynniki i abstrahując już teraz prawo, lewo, centrum, to w ogóle wtórne teraz… Mam przed sobą dziewczynę, która w języku robi, prawda?
P. MIKUŁA: Staram się
REDAKTOR J. KUŹNIAR: I w literaturze robi też, i dłubie. Jak mówimy "wkurwiona", to właśnie to mówimy. Ale to oburzenie "Ale dziewczyny, nie powinniście, wy nie powinnyście", myślę sobie: Stary, co znaczy "nie powinnyśmy”? Jeżeli jesteś zły,-jest zły. Jeżeli szlag cię trafia, trafia cię szlag. Jeżeli się wkurwiasz, to się wkurwiasz i jak jesteś wkurwiony, to jesteś po prostu wkurwiony.
P. MIKUŁA: Tak. O tym też napisałam: jeżeli człowiek jest wkurwiony, to nie jest ani zdenerwowany, ani rozzłoszczony, ani poirytowany, ani nawet wkurzony. Jest wkurwiony i tyle. Tutaj za bardzo nie możemy dyskutować, filozofować, bo nie ma o czym.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Choć jak patrzę sobie też na to z twojej działki, na literaturę, która jest wypisywana na kartonach, to ten moment, w którym ktoś mówi: Pilnujcie tego, żeby nam się tylko okresy jest zgrały np. albo Kaja Godek pije Carlo Rossi itd., że jest w tym taki rodzaj protestu, który jednak pokazuje pewną inteligentną, a nie masową i ślepą sferę oburzenia.
P. MIKUŁA: Tak. Też wczoraj opublikowałam post na temat haseł na transparentach i one są świadectwem tego, że ludzie nawet w trudnej sytuacji nie tracą poczucia humoru, że są bardzo kreatywni. Niektóre te hasła są bardzo pomysłowe i dobrze napisane. Na przykład moja znajoma ostatnio miała napis „Panie Jarosławie, musiałam karton zabrać kotu”. Czyli to jest takie wpływanie na emocje: No masz kota, wiesz, z czym to się wiąże, a ja swojemu musiałam ten karton zabrać. Jest to takie słynne „Mniej księży, więcej księżniczek”. Mnie rozwaliło zdjęcie, które mi podesłała właśnie obserwatorka: ona poszła na strajk ze swoją córką, taką trzyletnią w wózku, i ona trzymała karton z napisem „Za kilka lat będę kobietą, nie inkubatorem”. I, kurcze, pomyślałam: No to jest dla nich. To pokolenie, to w wózkach teraz, trzyletnie, twoja Zosia, to pokolenie nam nie wybaczy, jeżeli my tego teraz nie ogarniemy. I będę zaraz płakać, kurcze, ale wiem, że tak będzie.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Płacz i przeklinaj, bo jak ostatnio, pamiętam, rozmawiałem z Zochą o czymś… A, wiem: wracaliśmy skądś i słuchaliśmy podcastu Michelle Obamy, która zaprosiła do tego podcastu 3 swoje współpracownice. Młode dziewczyny, 21 lat, jedna zajmowała się jej włosami w czasie prezydentury, trochę to trwało, druga jeszcze czymś, trzecia jeszcze czymś. Dzisiaj, te dziewczyny są mentorami dla swoich koleżanek. Ta dziewczyna, która niby odpowiadała tylko za włosy Pierwszej Damy, dzisiaj jest mentorką dla młodych dziewczyn, które chcą to robić. I one tak przeinteligentnie i fajnie o tym opowiadały, i mówię do Zosi, tłumacząc jej nieudolnie z angielskiego, mówię: W tym momencie ona opowiada o tym, że czasem warto przegrać. I nagle Zośka mówi: Ale dlaczego przegrać? Tak jakby, wiesz, nawet nie z mojej strony, ale ten moment, kiedy - też na ulicach dzisiaj widać właśnie - dziewczyna nie może przeklinać, nie wypada przegrywać, co żesz powiedzą sąsiadki... Że dużo tego typu mitów też przy okazji zupełnie całego trybunałowego decydowania pada.
P. MIKUŁA: Pada. Co mogę powiedzieć, gdy zaczęłam przygodę z kanałem, to też pojawiły się takie komentarze, o których ci mówiłam.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Co? Dziewczynie nie wypada?
P. MIKUŁA: Za długi łańcuch. Przecież to było w tym samym tonie. Odważyłam się nagrywać.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale co, YouTube dla facetów?
P. MIKUŁA: A przecież ja powinnam być w kuchni.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: A, w ten sposób.
P. MIKUŁA: Albo opowiadać o kosmetykach, o czymś kobiecym, mówić do kobiet. A ja odważyłam się otworzyć kanał i treści zamieszczać do wszystkich. Zwracać uwagę ludziom na błędy, też mężczyznom.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jak śmiesz? Przepraszam.
P. MIKUŁA: Ja jestem bezczelna.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Paulina, ty jesteś chamska, bezczelna.
P. MIKUŁA: Jestem bezczelna, wychowywały mnie wilki i taki jest efekt. W głowie mi się poprzewracało i nie tylko.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Za długi łańcuch?
P. MIKUŁA: Tak, za długi łańcuch, mówiłam ci o tym. Za długi łańcuch i wyszłam z kuchni do salonu, gdzie nagrałam pierwszy odcinek. A nawet wyszłam na zewnątrz, bo nagrałam na kampusie UW.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Czyli jesteś po studiach?
P. MIKUŁA: Jestem po studiach, ktoś mnie tam wpuścił. Ale przyznam szczerze, że w życiu prywatnym nie spotkałam się z dyskryminacją albo wyparłam, nie pamiętam. Kiedy o tym tak myślę, to dochodzę do wniosku, że po pierwsze, pochodzę z rodziny, w której kobiety wiodły prym. Mój tata był super inteligentny, potrafił wszystkich zbajerować, opowiadać o różnych rzeczach, ale to mama zarabiała pieniądze. Tak samo było z siostrami mamy: to one były szyją, która kręciła głową. Więc wyrosłam w takim duchu, że jestem kowalem własnego losu, idę w świat i robię to, co mam do zrobienia, na nikogo nie patrzę.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: No i tym wkurwiasz na facetów.
P. MIKUŁA: Poszłam na polonistykę. Co tam jest na polonistyce? Tam są wspaniałe kobiety, tam jest 200 osób, z czego 95 proc. to są kobiety. Silne, mądre, odważne, elokwentne, więc przez bardzo długi czas tkwiłam w takim środowisku bardzo kobiecym. Potem poszłam do drugiej pracy i w tej pracy również kobiety rządziły i to mężczyźni byli rozstawiani po kątach. Ale nie dlatego, że kobiety tak chciały, tylko nie radzili sobie do końca panowie. Więc akurat mam takie szczęście, że nie mam złych doświadczeń. Nie wiem, czym jest dyskryminacja ze względu na płeć. Ale życie nie polega na tym, żeby patrzeć na świat z perspektywy czubka własnego nosa i wiem, że niektóre kobiety nie mają tyle szczęścia. Są dyskryminowane, są tak samo wykwalifikowane jak koledzy, ale zarabiają mniej. Czasami w ogóle nie mają takiej szansy jak mężczyźni, którzy mają bardzo podobne życiorysy. Albo np. słyszałam historię kobiety, która jest architektem, tylko ona buduje wielkie budynki, hotele, jakieś takie olbrzymie rzeczy i nie ma posłuchu wśród panów budowlańców. Bardzo trudno jest jej się przebić jako szef.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale z drugiej strony właśnie - tak jak opowiadamy sobie o tym, która płeć co może, albo której płci do czego bliżej - to wydaje mi się, że facetów nie wiem co musiałoby, używając modnego ostatnio słowa, wkurwić, żeby wyszli na ulicę. Nie wiem.
P. MIKUŁA: No rolnicy ostatnio strajkowali.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tak, ale nie chcę mówić, że to jest osobna kategoria czy osobna płeć, ale to jednak nie jest ta skala, która wyprowadziła na ulice dzisiaj kobiety w różnym wieku mówiące: Panowie, my nie chcemy, żeby ktoś za nas decydował.
P. MIKUŁA: No ten świat zbudowali faceci, bo taka jest prawda. I teraz już od lat wiemy, że niekorzystanie z potencjału kobiecego to błąd. Mówiła ci np. o tym Olga Koziorowska. Kojarzysz?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Kojarzę Olgę.
P. MIKUŁA: Wspaniała, mądra, cudowna osoba.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tylko że Olga ma jaja.
P. MIKUŁA: Ma jaja, ale ona chodzi po świecie i tłumaczy: Korzystajcie z tych zasobów.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: I przeklina, chyba nawet gorzej niż ty.
P. MIKUŁA: OK, my się nie znamy aż tak dobrze, żebyś mógł to stwierdzić. Więc teraz jest taki etap, kiedy trzeba to przemodelować wszystko. No i to szło w dobrą stronę, ale nagle pojawiła się ta sytuacja związana z orzeczeniem Trybunału. No i tak, jakbyśmy cofnęli do średniowiecza. No i to doprowadziło nie tylko kobiety, lecz także mężczyzn na ulicę. Ja się wcale nie dziwię. Tak nie wolno robić, my w ogóle nie powinniśmy o tym teraz rozmawiać. Jestem przerażona. W tej książce jest rozdział…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jak ona pięknie lokuje produkty.
P. MIKUŁA: „Piekło kobiet” – ona się otwiera, wyobraź sobie, że ona się otwiera i zobacz, o czym napisał Boy-Żeleński 90 lat temu.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: A Boy-Żeleński - zdaje się - to homoseksualista, prawda?
P. MIKUŁA: Jakie to ma znaczenie?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: No właśnie, widzisz, są w tym kraju ludzie, którzy uważają, że to ma ogromne znaczenie. "Piekło kobiet", strona numer 162, książka "Literatoura", Paulina Mikuła, czyta Jarosław Kuźniar. "Nic nie stoi na przeszkodzie, aby w kasach chorych, aby przy szpitalach i laboratoriach, tworzyć poradnie dla kobiet, takie, jak istnieją np. w Holandii, jako urzędowe instytucje użyteczności publicznej, gdzie by pouczano młode kobiety o sposobach regulowania urodzeń, chronienia się od ciąży i udzielano ewentualnie pomocy lekarskiej przy zakładaniu trwałych środków ochronnych”. Ale twój ksiądz by tego nie pochwalał.
P. MIKUŁA: Mój ksiądz? Ja nie ma księdza.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jesteśmy w takim kraju, w którym najważniejsza osoba w tym państwie mówi: Mnie nic tam nie obchodzą te wszystkie dziewczyny czy inaczej je nazywa. Pilnujmy kościołów- to jest jego przekaz, więc nawet to, o czym Boy-Żeleński pisał tutaj, co wydaje się naturalne i fajne, żeby takie rzeczy były w tamtych czasach, ale dzisiaj to jest jeszcze ten moment czy ten filtr, który wielu tutaj nakłada. Religia to jest coś takiego, co układa nam porządek społeczny. Paulino Mikuło, proszę bardzo.
P. MIKUŁA: To jest bardzo grząski grunt religia. Też jest rozdział, szczerze powiedziawszy… Naprawdę na twoje wszystkie pytania odpowiedzi znajdziesz w tej książce.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: A, to fajnie, to sobie poczytam, możesz wyjść, drzwi są tam.
P. MIKUŁA: Więc np. jest taki rozdział mówiący o tym, że… To są już moje słowa, moje przemyślenia: w Polakach jest bardzo dużo religijności, mało wiary. A to nie jest to samo.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tak, 90 proc., które mówi, że wierzy, niekoniecznie to robi.
P. MIKUŁA: Religijność to celebracja, to chodzenie do kościoła, to te różańce, majówki.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Widzę, że koleżanka nie zna tych świąt majowych, a moja matka biega pod krzyż w maju, a widzisz. Ale wiesz, co jest fajne? Ona biega dla mnie. Ona mówi: Pomodliłam się 7 razy, więc cała rodzina bezpieczna.
P. MIKUŁA: Modlitwa jest super, ale nie trzeba iść do kościoła, żeby się modlić. Ja np. mogę się modlić na łące, przytulona do drzewa, i tam czuję obecność Boga, a nie do końca w tych świątyniach, które są często złote i mają różne witraże, złote a skromne. Mnie ten przepych w kościołach trochę… No właśnie, co? Drażni?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Zostawmy kościoły. Ale nie nawiązując do słów pana Jarosława, zostawmy, bo interesują mnie bardziej biblioteki. "Literatoura" to jest twoja podróż przez?
P. MIKUŁA: Polską literaturę. Przepraszam, mam wrażenie, że ta rozmowa nie ma sensu, bo skaczemy strasznie z tematu na temat.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Świetne, tego nie wycinajmy. Naprawdę nie czujesz, że nie możemy... Siadając dzisiaj, w tych czasach, które są za oknem, nie zacząć od tamtego?
P. MIKUŁA: Zacząć tak, ale nie wiem, czy powiedzieliśmy coś sensownego.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Posłuchamy, bo moim zdaniem tak, i zdecydujemy, tak?
P. MIKUŁA: Tak? No dobrze.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ja bym nawet tego, co teraz robimy, nie wycinał.
P. MIKUŁA: Dobrze, nie wycinaj. Jestem trochę krytyczna, bo tak ślizgamy się po powierzchni. Nie wiem, czy sięgamy zbyt głęboko, bo to, co się teraz dzieje, jest megagłębokie. A my tak biegamy.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: No to wejdź głębiej, jeśli chcesz.
P. MIKUŁA: Nie wiem, czy jestem na tyle kompetentna. Mam wrażenie, że coś runęło albo właśnie się rozpada.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale w jakim sensie?
P. MIKUŁA: Na przykład obejrzałam taki film, w którym ksiądz starał się rozmawiać, nie wiem. Stał ksiądz, naprzeciwko grupa młodych dziewcząt i one krzyczały mu w twarz „Wypierdalaj”, „Wracaj do kościoła”. I powiem szczerze, że to był taki moment, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że coś właśnie padło, coś się rozpadło i coś zniknęło. I jeżeli giną takie fundamenty, rozsypują się fundamenty, jeśli rozsypują się takie fundamenty, to powstanie coś nowego. To może być lepsze albo gorsze. I trochę się tego przestraszyłam, że nie wiem, co przyjdzie. Ja nie miałabym odwagi, one miały 15, 16, może 17 lat i krzyczały mu w twarz. Prawdopodobnie ten ksiądz wcześniej pokazywał fucki jakimś ludziom, więc nie wiem, czy mogę powiedzieć, że sobie zasłużył, ale zachował się też agresywnie. Stąd pewnie reakcja tych dziewczynek. Ale to był ksiądz. Ja nie wiem ,co musiałby mi zrobić ksiądz, żebym mu krzyknęła w twarz „Wypierdalaj” albo „Wracaj do kościoła”. I z jednej strony ja mam dużo nadziei w związku z tym w sobie, że coś będzie jednak lepszego zbudowanego na tym.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tylko, że my rozmawiamy dokładnie 29 października 2020 roku. I to jest tak cholernie trudny rok, że dlatego dużo rzeczy się sypie, że ludzie są tak wkurzeni, tak poirytowani, tak zmęczeni, przestraszeni, że nie chcę za te dziewczyny decydować, ale wydaje się, że przychodzą nam łatwiej sformułowania, stwierdzenia trochę z tego zmęczenia, przerażenia i przerażenia, których byśmy do tej pory w ogóle nawet nie kładli na stół, nie dyskutowali o nich, nie wchodzili w nie tak głęboko. Bo jeszcze chwilę temu myśleliśmy sobie: 2020 rok, nowa dekada się zaczyna, ale będzie zajebiście. A tu nagle się okazuje, że nie. Przez pół roku siedzisz w domu, umownie lub w przenośni. To jest ten moment, który ludziom po prostu się już nie chce albo się boją, albo widzą, że tak naprawdę w momencie, w którym chcieliby być zaopiekowani, to oni są gwałceni po prostu.
P. MIKUŁA: Tak, nikt o nas nie dba w zasadzie. Musimy zadbać o siebie sami.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale zawsze tak było. Tylko że dzisiaj to jest może bardziej widoczne, dlatego że mamy właśnie taki moment i taki rok, ale paradoksalnie, mimo że wszyscy trzymają dystans albo go powinni trzymać, to jednak cała ta technologia zaczyna nas zbliżać. Ty nawet, nie liczę tego, ale parę razy powiedziałaś o obserwujących. To jest też taka grupa ludzi, która przez te całe lata twojego online'owego bycia dawała ci wsparcie, szanse. Mówisz to, bo oni są, ale to jest ten moment, kiedy to są dzisiaj dla ciebie partnerzy do rozmowy też.
P. MIKUŁA: Oj tak, pomagamy sobie wzajemnie, bo ja piszę o swoich lękach, że boję się iść na ulicę, jakaś część serca się rwie, większa część się boi. Kiedy ja o swoich lękach powiedziałam, to to sprowokowało innych do przyznania się przed znajomymi, przede mną też: Hej, ja też się boję, jak to dobrze, że o tym napisałaś, bo to mnie uwolniło, już się nie biczuję, już wiem, że to jest normalne.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale paradoksalnie to wynika, tak mi się wydaję, też trochę z tego, że - ponieważ wszędzie widzisz, że wszyscy są i protestują, a ty właśnie masz prawo się bać i nie idziesz - to jest jednak trochę coś takiego: Kurcze, one za mnie to robią, nie wypada nie iść. Cały ten taki insta-facebooko-twitterowy tłum wciska cię w jakieś takie poczucie winy, którego w ogóle nie powinnaś mieć, więc fajne jest to, że możesz im powiedzieć: Ja się boję. Oni mówią: Nie ma sprawy, ja też. Pewnie znajdą się i tacy, którzy mówią "tchórz", ale ciebie to już nie rusza z uwagi na to, że ci, którzy jednak dają ci wsparcie czy to przytulanie, o którym mówiłaś, to jest twoja siła.
P. MIKUŁA: Z tego też powodu chyba tu przyszłam. Czy ja mogę przyjść, ktoś tego wysłucha, ktoś to odtworzy i może właśnie zmieni poglądy np. albo dostrzeże w tym strajku coś więcej. Może się przyłączy, może jakiś rodzic, bo też napisał do mnie pewien chłopiec: „Paulina, jak to jest z twoimi rodzicami? bo u mnie jest problem, są za partią rządzącą, są zaślepieni, ciągle oglądają jedną telewizję, chodzą do kościoła, słuchają jednego przekazu, nie jestem w stanie do nich dotrzeć. Ja się denerwuje”. Więc mówiłam mu: Spokój, tylko spokój cię uratuje. Tłumaczenie, nie atakowanie, nie krytykowanie, pokaż im kanał Langusta na Palmie, ojca Szustaka. Taki dominikanin, świetne rzeczy mówi. Nie wiem, czy on jest w stanie mnie nawrócić, to jest rzecz drugorzędna. Ale moi bliscy zaczęli oglądać ojca Szustaka i trochę zaczynają inaczej patrzeć na siebie, na religię, na kościół. Już tak nie sprawia im frajdy chodzenie do kościoła, bo się trochę nudzą. I widzą, że można poprowadzić mszę inaczej, że można mówić do ludzi inaczej, można mówić do ludzi z poziomu właśnie tych ludzi, a nie – stojąc na piedestale.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: "To jest moja katedra” - był tam taki jeden, który tak krzyczał: „To jest moja katedra!". To niech będzie twoja, będzie pusta, ale będzie twoja.
P. MIKUŁA: Ważne jest też to, że my możemy w ten sposób się wspierać i podpowiadać sobie różne rzeczy.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Natomiast - powiedziałaś - bałaś się. I ja to rozumiem. Też wychodzę założenia, nie z uwagi na badania na ten temat, ale z takiego założenia, rozmawiając przez lata z różnymi osobami w różnych miejscach, że jeden położony temat na stole da takie poczucie, że jesteśmy głębiej. Ale wydaje mi się, że ponieważ trochę się znamy, a ja znam tych, którzy będą nas słuchać, tak mi się wydaje przynajmniej, to oni zrozumieją ten moment, twoje zawahanie. I teraz, nawet jeżeli rozmawialiśmy już przez sekundę o twojej nowej książce, otworzyłaś rozdział, który idealnie pasuje do tego, o czym się dzisiaj dyskutuje, nie tylko na ulicy. A po jaką cholerę on tam jest, po co on tam jest?
P. MIKUŁA: Wiedziałam, że Boy-Żeleński pisał o kobietach i bardzo walczył o ich dobro, więc sięgnęłam do jego tekstu. Już tyle lat temu była o tym samym mowa, a my dalej to wałkujemy. I potem przeczytałeś fragment Boya, ale potem jest mój felieton i ja w tym felietonie przytaczam słowa babci mojego partnera, która była położną. Która opowiadała, jak w latach 70., z tego co pamiętam, tłumaczyła mężczyznom, że muszą się myć, gdy idą spać i chcą uprawiać seks ze swoimi żonami. Bo jeżeli się nie umyją, to oni ten brud tłoczą kobietom i potem kobieta ma infekcję, a ci mężczyźni mówili: Nie, myć to niech się myją kobiety, my nie jesteśmy od mycia. Gdy dała babcia, pani Urszula, którą pozdrawiam, tabletkę dopochwową pacjentce, to ona zapytała, czy to się musi tak pienić, bo ona ją zjadła. Pacjentki nie wiedziały, czy pochwa to tam, gdzie siku, czy tam, gdzie kupa. Czasami zdarzały się pacjentki, które przychodziły do porodu i zamiast na porodówkę trafiały do wanny, bo były tak brudne. I to były lata 70., i nie jestem przekonana, czy zrobiliśmy wszystko, żeby to się zmieniło.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jeśli chodzi o świadomość albo edukację, patrząc po programie polskiej szkoły, nie zrobiliśmy wiele.
P. MIKUŁA: Właśnie mam wrażenie, że teraz jesteśmy w takim miejscu, w którym możemy się cofnąć i możemy zmarnować to, co już sobie wypracowaliśmy, więc po to jest rozdział, żeby powiedzieć ludziom: Zatrzymajmy się teraz i ogarnijmy się, bo jeżeli nie będziemy walczyć o edukację, właśnie o uświadamianie, o świadome planowanie rodziny, o dobro kobiety, o zdrowie kobiety, o to, żeby mężczyźni wiedzieli, co i jak, to… No właśnie: nie wiem co, ale nic dobrego.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Bo tutaj mamy też taką sytuację, że to, że faceci mało wiedzą o waszych sprawach, że cały czas siebie uczymy i to jest fajne na różnych poziomach. Też rozmawiamy w - cholera - Warszawie, więc to wygląda inaczej niż wygląda w Bielawie albo innym Zamościu, nie obrażając, oczywiście. Ale myślę sobie też o tym, że tutaj mamy do czynienia z sytuacją, w której to kobiety albo jedna, ta od Carlo Rossi, mówi innym kobietom, co one mają robić i ona ma wsparcie facetów w tym, żeby to było obowiązujące prawo. To jest to, co wkurwia - wydaje mi się - najbardziej, te dziewczyny, które wychodzą na ulicę i strajkują.
P. MIKUŁA: Ja nie wiem, czy ona ma wsparcie facetów. Ona ma oficjalnie wsparcie facetów.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: W tym sensie, że to staje się ustawą. Ona ma jakieś marzenie dzisiaj i opowiada o tym, że zrobi za chwilę wszystko, żeby nie wolno było usuwać ciąży, jeśli ona jest z gwałtu, koniec, kropka. Przyjdzie pan Jarosław i powie: Kościoły obronione, możemy teraz zrobić krok dalej. Możemy? Możemy. Teraz zrobiliśmy.
P. MIKUŁA: Antykoncepcja też może być zakazana za chwilę. Nie możemy do tego dopuścić. Uważam, że też pani Kaja Godek jest głęboko skrzywdzona i nieszczęścia tego świata biorą się z krzywdy ludzkiej, i to jest kolejny tego dowód. Być może w związku z tym, że jej dziecko jest chore, ona nie chce być w tym sama. Przecież wiadomo, że nieszczęście lepiej dzielić, bo wtedy jakoś łatwiej żyć. Może jej chodzi o to, żeby więcej ludzi miało chore dzieci, to jej będzie łatwiej żyć ze świadomością, że ona takie ma.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale to jest do pracowania z psychologiem indywidualnie, a nie z 40-milionowym narodem, no.
P. MIKUŁA: Jest, ale chciałabym, żeby ktoś – słuchając nas – teraz też o tym w ten sposób pomyślał i zdystansował do tego, co mówi pani Kaja Godek.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Gdyby jeszcze tylko mówiła i to się nie stawało prawem, to byłoby pół biedy. A tutaj masz sytuację taką, a nie inną. Ale jeszcze wracając do tego, że...
P. MIKUŁA: Ja nie mam siły na to. Nie wiem, co mam ci powiedzieć, co mam ci opowiedzieć na to, bo to jest koszmar.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ja cię zapytam tylko o jedną rzecz, którą - powiedziałaś - żyjesz, jednocześnie nadzieją i strachem, że tak naprawdę ten moment, do którego moglibyśmy dojść, żeby się narodziło coś nowego, może być trudne, bo mamy trudny rok, mamy gigantyczny wzrost zachorowań i tak naprawdę naturalnie nie powinno być nikogo na ulicach. Ale z drugiej strony ci, którzy wychodzą, czują, że nie mogą nie być na tych ulicach i są w pułapce.
P. MIKUŁA: Też mam w głowie to, co pisałam w tej książce. Wiem, że to jest głupie, bo to wychodzi tak, że cały czas ją lokuję, ale..
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ja ją spalę na końcu, nie ma żadnej książki.
P. MIKUŁA: Spal ją. To jest podróż po literaturze, przeróżnej.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jak wybierałaś rzeczy, które tutaj ostatecznie trafiły?
P. MIKUŁA: Moje ulubione, ulubione moich znajomych, przypadkowe, nie było klucza. Po prostu.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: A Boy skąd? Bo wiedziałaś o kobietach.
P. MIKUŁA: Bo wiedziałam o kobietach, tak.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: I co, wydawało ci się już na początku roku, kiedy to pisałaś, że to jest takie naturalne wciąż?
P. MIKUŁA: To był też taki trochę żartowniś. Uważam, że bym się z nim zakumplowała, więc chciałam, żeby jego tekst pojawił się w tej książce.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ile ty już robisz w języku?
P. MIKUŁA: Zawodowo?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale zobacz: brzydko powiedziałem, a ty mnie w ogóle nie poprawiasz.
P. MIKUŁA: Bo to taki żargon jest młodzieżowy – „robić w czymś”.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ja się na siłę próbuję odmłodzić.
P. MIKUŁA: No już 7 lat zawodowo.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Czy ty kiedy na tej długiej smyczy poszłaś na tego YouTube’a i zaczęłaś to robić, to miałaś jakieś kompetencje?
P. MIKUŁA: Z zawodu jestem autorem tekstów medialnych.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jednak. Czyli?
P. MIKUŁA: Otwierając kanał na YouTube’ie tworzę teksty medialne. Dobrze powiedziałam?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Nie masz backgroundu, bo nie jesteś profesorem literatury, prawda?
P. MIKUŁA: Nie, nie.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: A na tym UW, co to tam siedziałaś na tej ławeczce, to?
P. MIKUŁA: Studiowałam polonistykę.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale skończyłaś?
P. MIKUŁA: Skończyłam.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Z wyróżnieniem?
P. MIKUŁA: Ale wybrałam specjalizację medialną, ta specjalizacja przygotowała mnie do pracy w mediach, więc zdobyłam tytuł autora tekstów medialnych. Studia przygotowywały mnie do pracy w mediach, czyli do prowadzenia też kanału na YouTube’ie, do pracy przed kamerą. Gdybym pracowała w szkole, to mogłabym stwierdzić, że trafiłam tu przypadkiem, ponieważ nie mam kompetencji. Ale tak, mam kompetencje wystarczające do tego, żeby prowadzić kanał.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: To słuchacze ocenią. Zobacz: dzisiaj jest tak naprawdę, że ja coś mogę myśleć, a oni zdecydują.
P. MIKUŁA: Przynajmniej na papierze mam. Też kiedyś – pamiętam – dostałam taki komentarz: Nie pracujesz w szkole, to oddaj pieniądze ze studia. Wtedy musiałam tłumaczyć koledze: No przykro mi bardzo.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Czyli jednak są tacy, kolega oczywiście, który cię jest w stanie sprowadzić na ziemię.
P. MIKUŁA: Tak. To trochę tak, jakby lekarzowi powiedzieć: Nie jesteś ginekologiem, to oddaj pieniądze ze studia. A on jest kardiologiem.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Musiałaś na pewno napisać 2 słowa o sobie na książkę, prawda?
P. MIKUŁA: Wydawnictwo za mnie pisało.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jednak?
P. MIKUŁA: Ja sama nie, wydawnictwo.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale gdybyś miała o sobie powiedzieć 2 słowa dla tych, którzy włączyli się w trakcie, myślą sobie: Znam głos, ale jakie kompetencje albo co zrobiła do tej pory ta dziewczyna, że opowiada teraz o książce? Paulina Mikuła, Mówiąc Inaczej. A więcej?
P. MIKUŁA: Youtuberka, od 7 lat prowadzi kanał o języku polskim pt. „Mówiąc Inaczej”, w 2016 roku wydała pierwszą książkę – poradnik językowy o tym samym tytule „Mówiąc inaczej”. W roku 2020, nieszczęsnym, dziwnym, przerażającym wydała drugą książkę o literaturze pt. „Literatoura”, bardziej „tOUra”.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Starałem się tak to robić od początku. Nie wiem, czy mi wyszło. Ale czy mówiąc o sobie youtuberka, miałaś kiedykolwiek, - pracując przez te lata - takie poczucie, że to właściwie taki zawód-nie-zawód?
P. MIKUŁA: Trochę tak. Brzmi infantylnie, zabawnie.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Wciąż?
P. MIKUŁA: Teraz już chyba nie. Coraz więcej pracowników telewizji otwiera kanały. Świetnie sobie radzą i to jest też taki moment chyba, w którym bardzo dużo ludzi zdało sobie sprawę z tego, że bycie youtuberem to jest poważna sprawa. To jest wielka odpowiedzialność. To jest ogrom pracy, a nie heheszki. Więc teraz z dumą mówię, że jestem youtuberką, tym bardziej że jestem nią od 7 lat i prowadzę kanał o języku polskim, come on! Że tak powiem po polsku.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: O języku polskim?
P. MIKUŁA: O języku polskim. Ale w sposób inny. Dlatego „Mówiąc Inaczej”. Inaczej prowadzę niż mogłoby się wydawać.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jeżeli założyłaś, że musisz mi to wytłumaczyć, to znaczy, że nie najlepiej o mnie myślisz. Ale zostawmy to, tego też nie wytniemy.
P. MIKUŁA: Miałeś taką minę, że nie byłam pewna.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Czy słuchając Polaków przez te 7 lat, czego się od nich nauczyłaś?
P. MIKUŁA: Oj tak, zaczynałam nagrywać i myślałam, że będę opowiadać tylko o polszczyźnie wzorcowej, tej pięknej, kwiecistej, jak jest poprawnie w sytuacji oficjalnej. Okazało się, że Polaków to nie interesuje. Oni chcą wiedzieć, jak mówić poprawnie na co dzień, czyli polszczyzna potoczna ich najbardziej interesuje.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale jaka jest różnica między potoczną polszczyzną a... Teraz nie powinniśmy mówić potocznie, bo jesteśmy w studiu prawda?
P. MIKUŁA: Polszczyzna, ta bardzo, bardzo wzorcowa, jest trochę sztywna.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Czyli mamy małżonkę zamiast żony, tak?
P. MIKUŁA: Małżonka może być czyjaś, ty masz żonę. Małżonka może być kolegi.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: A.
P. MIKUŁA: O, widzisz?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: No to współczuję, bo ona nigdy nie awansuje do małżonki, bo to jednak jest ktoś, prawda? Żonę może mieć każdy, małżonki już nie.
P. MIKUŁA: Małżonka brzmi dumniej. Tak, no np. ludzi interesuje, skąd się wzięło słowo „dupa”.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Rzeczywiście Mówiąc Inaczej.
P. MIKUŁA: Albo „srać”, „gówno” – to ludzi interesuje. A nie tam, jak pięknie wypaść na egzaminie. O to mi chodzi, że tutaj zaszła we mnie jakaś zmiana. Po studiach też uważałam, że każdy powinien dbać o język polski, każdy powinien mieć dużą świadomość językową, mówić pięknie, dbać o język polski. Kanał mi pokazał, że nie każdy, bo gdyby każdy tak samo kochał język polski jak ja, to każdy by poszedł na polonistykę. Są ludzie, którzy są bardziej techniczni, ściśli, skupieni na czym innym i – no niestety – nie są w stanie opanować wszystkich zasad językowych, bo ich jest za dużo i mogą popełniać błędy, i mnie nic do tego. Ja mogę opowiadać, jak jest poprawnie. Oni sobie albo z tego skorzystają, albo nie, ale nie są w stanie mówić perfekcyjnie, bo ja nie jestem w stanie mówić perfekcyjnie. Im dłużej żyję, tym silniej to wiem. Im dłużej żyję, tym mam poczucie, że mniej wiem. Boże, jeszcze raz…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jezu, ty się nie nadajesz. Nie, ja tego nie będę wycinał, niech to tak zostanie.
P. MIKUŁA: Nie nadaję się. Im dłużej żyję, tym silniejsze mam poczucie, że bardzo mało wiem.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Dobra, zostawmy to, jak powiedziała teraz ładnie, ale tamto też, żeby pokazać, że to jest żywy organizm. A może to jest tak, że ty bierzesz za dużo od tych, których próbujesz nauczyć? Oni są w tym słabi, więc ty też.
P. MIKUŁA: Z moją mową jest tak, że to wszystko zależy od dnia. Mam dobry dzień, mówię: Leć, otwieram buzię i jedzie, jak to kiedyś ktoś powiedział.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Czwartek 29 października 17:55, mija 35. minuta rozmowy.
P. MIKUŁA: Teraz z racji tego, że od kilku dni jestem zestresowana, boli mnie brzuch, źle śpię, nie mówię dobrze. Zdaję sobie z tego sprawę, ale to jest ludzkie, nie jestem człowiekiem, nie jestem robotem.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale szanuję, że powiedziałaś do mnie: Stary, ja mam w tym tygodniu 2 dni, może być piątek lub czwartek. Ja nie zdążyłem odpisać, a ty powiedziałaś: W piątek mam dzień na kreatywne myślenie, (szanuję, że masz takie dni), więc mogę wpaść w czwartek. Ja jeszcze zaproponowałem fatalną godzinę, bo 17:00 to jest tak ni w pięć, ni w dziewięć. Rano inna energia, wieczorem inna energia. A pisarze jak mają, kiedy tworzą?
P. MIKUŁA: Różnie. Czasami było tak, że czekałam na wenę, a czasami było tak, że się zmuszałam do pisania, bo inaczej nie zrobiłabym się z pisaniem.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale co? zadzwonili z wydawnictwa i mówili: Stara, pieniądze czekają, chcesz czy nie?
P. MIKUŁA: Nie, to raczej był taki deadline: do końca lipca musi być i trzeba było czytać. Opisałam tutaj też książki, których nie znałam, więc np. w jeden dzień musiałam przeczytać jedną powieść.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Wybrałaś te krótsze, oczywiście, żeby ten jeden dzień starczył.
P. MIKUŁA: No właśnie nie wybierałam tych krótszych. Czasami taką cegłę miałam.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: A "Transatlantyka" wcześniej nie czytałaś?
P. MIKUŁA: Akurat „Transatlantyk” czytałam w liceum, więc nie musiałam czytać.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale żeś sobie wybrała: Gombrowicz, Boy-Żeleński... Czy nie mamy mężczyzn prawdziwych? Heteroseksualnych mężczyzn?
P. MIKUŁA: Cicho. Gombrowicz też jest mocny, bo tam jest taki monolog…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Dawaj, nie wiem czy wydawca pozwoli nam, że ja to czytam. "Siekierezade" - zostawmy, "Zrób sobie raj", "Rejwach" - to zostawiamy, "Siekierezada" nie...
P. MIKUŁA: „Rejwach” wspaniała książka, polecam państwu.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: "Gnój" Kuczoka zostawiamy. "Pod mocnym aniołem" Pilcha zostawiamy... O! "Twój ból jest lepszy niż mój" - mamy też Kazika, też idealnie na te czasy. To ja sobie zostawię to tutaj.
P. MIKUŁA: Wymieszałam. Są też teksty piosenek, które wydały mi się ważne, które są bliskie mojemu sercu, który np. nie rozumiem i napisałam, że ja nie rozumiem, że ja nie wiem, o co chodzi w tym tekście. Dostała wiadomość od dziewczyny, w której napisała mi: Jak ja ci dziękuję, że ty to napisałaś wprost, że „ja tego nie rozumiem”, bo ja też nie rozumiałam.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: A ile razy usłyszałaś na lekcji języka polskiego: Ale co autor miał na myśli, do cholery?
P. MIKUŁA: Ja to właśnie teraz odkręcam.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Czyli tłumaczysz ludziom, co autor miał na myśli, żeby się nie zastanawiali?
P. MIKUŁA: Tłumaczę, że to nieważne, co miał na myśli, że to jest nieważne z perspektywy historycznej. Ale jeżeli chodzi o twoje emocje i twoje przeżywanie. Ty możesz to zupełnie inaczej czytać, możesz się skupić na zupełnie innym fragmencie tej książki i to też będzie OK, bo to jest twoja przygoda z tą książką.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Czy jak ja wezmę tę książkę i powiem mojej Zosi, kiedy będzie miała jakąś maturę, powiem: Kochanie, weź nie czytaj, tylko tu zerknij sobie: Konopnicka, Staszewski, weź tam jeszcze Gombrowicza może, i zrozumiesz, o co chodzi, to ona zda maturę na tej książce czy nie?
P. MIKUŁA: Zda maturę, ale ta książka raczej będzie uzupełnieniem i raczej przygotowaniem do przygotowań do matury, dlatego że ona pokazuje tych pisarzy, poetów z zupełnie innej perspektywy. Starałam się trochę ocieplić ich wizerunek, zrzucić ich z piedestału. Pokazywałam ich jak normalnych, zwykłych ludzi z problemami. Orzeszkowa- nieszczęśliwa kobieta, która została odrzucona przez mężczyznę i serce jej pękło, i nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Czy z czymś takim nam się kojarzy Orzeszkowa? Przecież to była silna… Opisy przyrody w „Nad Niemnem”
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale co mnie to obchodzi zostawił czy nie? Ma pisać i tyle.
P. MIKUŁA: No ja porównałam w swojej książce Orzeszkową do Lady Gagi.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Co mam wybrać z tego Gombrowicza, bo "Transatlantyk" jest przede mną? Gdzie tu cytat „Płyńcież”? Uwaga, szanowni państwo, "Literatoura" Paulina Mikuła, strona 237, czyta Jarosław Kuźniar: „A płyńcież wy, płyńcież Rodacy do Narodu swego! Płyńcież do Narodu waszego świętego chyba Przeklętego! Płyńcież do Stwora tego św. Ciemnego, co od wieków zdycha a zdechnąć nie może! Płyńcież do Cudaka waszego św., od Natury całej przeklętego, co wciąż się rodzi, a przecież wciąż Nieurodzony! Płyńcież, płyńcież, żeby on wam ani Żyć, ani zdechnąć nie pozwalał, a na zawsze was między Bytem i Niebytem trzymał.”
P. MIKUŁA: To jest o Polsce.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: I to będzie aktualne niezależnie od tego, ilu jeszcze Staszewskich zaśpiewa to, co zaśpiewało ostatnio, nie?
P. MIKUŁA: No mnie zmroziło, gdy przeczytałam ten fragment, bo w liceum w ogóle go nie wychwyciłam, nie zrozumiałam, nie wiem, może byłam za młoda, za głupia. Teraz włosy mi stanęły dęba, bo… Tak się mówi?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tak, myślę, że tak, ale wiesz co? Ja zadzwonię do Pauliny Mikuły, bo ona o tym wie najlepiej. Halo, Paula? Tak się mówi.
P. MIKUŁA: Miałam ciarki, dlatego że no „Transatlantyk” jest o tym, czy na pewno warto poświęcać jednostkę, życie młodych ludzi dla kraju, który zdycha, zdycha i zdechnąć nie może. Cały czas my walczymy o tę wolność, niepodległość. Cały czas Polska ma problemy i to jest niekończąca się historia. I czy warto? Czy naprawdę naród, kraj jest ważniejszy od życia konkretnego człowieka?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tylko ja myślę, wspominając to, o czym mówiłaś i tego słowa, którego używałaś często, „obserwujący”, że to jest to pokolenie, które nie ma już tamtych problemów. Że dla nich raczej tego typu książka, tego typu rozmowa, której posłuchają, albo Maria Peszek, która zaśpiewa tak jak zaśpiewa, to jest cały komentarz. Kiedyś robił to Gombrowicz na swój literacki sposób, a teraz to jest po prostu powiedzenie „jestem wkurwiona i nie będę ginąć za ciebie” albo jeszcze inaczej, nie? To jest ten zupełnie inny klimat.
P. MIKUŁA: Świat się zmienił, wszystko się zmieniło, więc zmienił się język, zmieniła się ekspresja, sposób wyrażania, nawet zdenerwowania. No cóż, ja mam tylko żal, że my cały czas sobie to robimy.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: I pewnie to się nie zmieni, wiesz o tym? Trochę już żyjesz, 18 lat to już człowiek coś wie o świecie.
[00:44:40] P. MIKUŁA: To jest niekończąca się historia, naprawdę. Nie ma tak, że to rypnie.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Nie, ale zobacz: jest tak, że ludzie patrzą sobie na te ostatnie protesty i myślą sobie: Kurcze, w sumie żyjemy w młodym, świetnym, dynamicznym, mądrym i inteligentnym, choćby patrząc na napisy na transparentach czy na tych kartonach, kraju. Gdzie on był powiedzmy X miesięcy wstecz, kiedy głosowaliśmy np. To jest ten moment, kiedy za chwilę zaczynamy się zastanawiać: Zaraz, kiedy są najbliższe wybory? A, za 3 lata? To jakie pokolenie się dorwie? I to jest ten moment, kiedy jednak - tak jak opowiadałaś o kole, które zatacza - to jednak sinusoidalnie: raz na lewo, raz na prawo, raz rozsądku więcej, raz Kościoła więcej.
P. MIKUŁA: My też musimy popracować na edukacją. Wiem, że to jest taki banał, ale to jest prawda. Bo na lekcjach WOS-u moi koledzy się nudzili, podejrzewam. Padały różne sformułowania: „społeczeństwo obywatelskie”, „trójpodział władzy”, „opinia publiczna”…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: No ale wtedy to jeszcze było.
P. MIKUŁA: No tak, ale wtedy my tego słuchaliśmy, mówiliśmy: Ble.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: By cię odpytywali z tego w ten sposób. Rozumiesz, bo podoba mi się to, że ten świat, w którym ty jesteś...
P. MIKUŁA: Tylko, że to jest najważniejsza część naszego życia. Właśnie to: trójpodział władzy, równouprawnienie, społeczeństwo obywatelskie.Norwid napisał: Naród z nas piękny, ale społeczeństwo żadne. Tak jest.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Piłsudski nawet o nas to samo mówił, więc tu się nic nie zmieni.
P. MIKUŁA: Musimy zbudować społeczeństwo. Wiesz, gdzie widać jak marnym społeczeństwem jesteśmy? Napisałam o tym w książce: na drogach.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: "Ale co, gdzie się wpierdalasz?" Przepraszam, koniec cytatu.
P. MIKUŁA: Gdybyśmy byli dojrzałym społeczeństwem, to widząc znak „obszar zabudowany” jechalibyśmy 50.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Daj spokój. Kiedy jechałaś ostatnio 50 na godzinę? Słucham, ręce do góry.
P. MIKUŁA: Ja jeżdżę zgodnie z przepisami. Cały czas kierowcy dużych pojazdów chcą mnie zrzucić, strącić w przepaść. Ale ja się nie dam strącić w przepaść, ja mam lęk wysokości.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Chyba wtedy, kiedy byliśmy w Onecie, jechałaś grzecznie 50 na godzinę, bo ja prowadziłem. Ale półżartem, pół serio, chciałem nawiązać do tego, że kiedy mówimy o edukacji i ja dzisiaj jestem na etapie dziecka, które jest w drugiej klasie.
P. MIKUŁA: Współczuję.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Nie, to jest fajny moment, bo tak naprawdę obserwuję jak wyglądają szkoły. Obserwowałem w czasie COVID-u i lockdownu jak wyglądają nauczyciele.
P. MIKUŁA: Ja bym to przeżywała, dlatego współczuję. To jest nie na moje nerwy, dlatego też nie mam dzieci.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Rozumiem, ale - zobacz - mamy tę sytuację, o której możemy pomyśleć sobie tak: Jak mam fajnego nauczyciela. Czy to jest Zyta Czechowska, czy to są inni nauczyciele roku, to oni mają w sobie taką charyzmę, że dzisiaj to ona siada. Ma kamerę taką czy taką i ona nie musi mieć 30 uczniów. Ona może mieć 300 i ona może w zupełnie inny sposób, tak jak ty językiem polskim, zająć się swoimi sprawami - czy to jest chemia, czy to jest matma, fizyka, czy nauka tego, żeby nie zachodzić w ciążę, kiedy nie chcesz albo poradzić sobie z tym psychicznie, jeżeli się tak zdarzy i tak dalej. Tylko - z drugiej strony - im mniej jest wiedzy, tym łatwiej jest manipulować, dlatego to tak wygląda. Możesz milczeć.
P. MIKUŁA: Dlatego musimy zadbać o edukację. Nie wiem, jak to zrobić, nie mam pojęcia wiem.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: No ale ty dbasz o edukację.
P. MIKUŁA: No staram się. Są wspaniali nauczyciele. Mam znajomą, która „Nad Niemnem” porównuje do reklamy. Mogę powiedzieć markę?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tak.
P. MIKUŁA: Old Spice, bo jej się Janek kojarzy z tym panem na koniu, który jedzie w tej reklamie.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jak by mi ktoś tak opowiadał "Nad Niemnem", to ja bym doczytał do końca.
P. MIKUŁA: Tak. Np. „Lalka”: gdybym była nauczycielką i opowiadała, omawiała „Lalkę”… Gdybym była nauczycielką i omawiała „Lalkę”, to weszłabym do sali i powiedziała: Hej, powiedzcie mi, dlaczego według was Iza Łęcka nie miałaby szans na Tinderze, a dlaczego relacja Izy i Wokulskiego jest tak memiczna waszym zdaniem?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Dobra, powiedz mi, dlaczego nie miałaby szansy na Tinderze, słucham.
P. MIKUŁA: Odpowiedź jest w tej książce.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: To chociaż jedną odpowiedź zdradź. Resztę sobie doczytają, ale ja nie mam konta na Tinderze. Powiedz mi, dlaczego ja bym tam nie mógł jej poderwać. Czy w prawo czy w lewo.
P. MIKUŁA: Dlatego, że miałaby taki opis: „Gardzę ludźmi pracy. Jeżeli jesteś biedny, to nie podchodź. Skóra fura i komóra tylko mnie interesuje.”
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ja bym na prawo jak nic, bo ona byłaby na prawo, nie? Czy na lewo?
P. MIKUŁA: Nie pamiętam jak tam jest, nie wiem do końca, ale uważam, że nie miałaby dużo matchy. Matchy?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Nie zmatchowałaby się?
P. MIKUŁA: Nie zmatchowałaby się z wieloma.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: A wiesz, że tam sztuczna inteligencja decyduje, więc siłą rzeczy.
P. MIKUŁA: No nie wiem, być może. No była taką blacharą, no co tu dużo mówić. Dzisiaj byłaby blacharą Iza Łęcka, gdyby żyła dziś. I tak trzeba z młodymi ludźmi o tym rozmawiać.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale język piękny...
P. MIKUŁA: A na przykład Stanisław? To jest bardzo ważna rzecz, bo my omawiając ten wątek skupiamy się na tym, że Iza była niewdzięczna, bo go nie chciała, mamiła. To prawda. Iza była suką i – trzeba to powiedzieć wprost – wywłoką. Ale Staszek był lekko creeperowaty. On był stalkerem, on wiedział, kiedy Iza idzie na spacer do Łazienek Królewskich, on wiedział, jakie ona ma plany, on kupił kamienicę jej ojca.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: On ją followował, obserwował.
P. MIKUŁA: On był stalkerem, to było niebezpieczne. Na miejscu Izy, czułabym się zagrożona i chyba zgłosiłabym to na policję. Tak że z dwóch stron przekraczali granice i o tym trzeba mówić, bo zobacz, jaki to jest wzór dla młodych ludzi, jak nie postępować, jak nie budować związków, jak nie traktować drugiego człowieka.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Przecież to nie było o związku, "Lalka".
P. MIKUŁA: No o braku związku.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: No o braku związku.
P. MIKUŁA: Akurat „Lalka” ma tyle wątków, że głowa mała i trzeba ją omawiać bardzo, bardzo długo. Ale uważam, że ten wątek Stanisława i Izabeli trzeba omawiać właśnie tak. Trzeba sprowadzać do współczesnych realiów.
[00:05:00] REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tylko zobacz: bo wydaje mi się, to, czego dotykamy, to jest też używanie dzisiaj w szkole, w różnych miejscach, złych narzędzi w innym czasie. Teraz masz inne zupełnie pokolenie, ale w twoje państwo uznało, że ten projekt… Zobacz, mamy nowego ministra edukacji.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tylko zobacz: bo wydaje mi się, to, czego dotykamy, to jest też używanie dzisiaj w szkole, w różnych miejscach, złych narzędzi w innym czasie. Teraz masz inne zupełnie pokolenie, ale w twoje państwo uznało, że ten projekt... Zobacz, mamy nowego ministra edukacji.
P. MIKUŁA: Oj, dobra, nie chcę o tym mówić.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Nie chcesz, ale to jest facet, który dotyka twojej sfery w jakimś sensie. Bo ty dzieciakom mówisz: Słuchajcie, ja wam opowiem o literaturze, a on mówi: A ja przepaczę programy, czy tam czasem nie ma złej literatury. I będzie wypieprzał ją, no.
P. MIKUŁA: Wisława Szymborska prawdopodobnie powiedziała, że lektury to są książki dla dorosłych, które muszą czytać dzieci. Taka jest prawda, moim zdaniem, gdyby Mickiewicz wiedział, że jego niektóre dzieła będą czytać takie małe dzieci, to by za głowę się łapał. On by nie wierzył w to, co w ogóle się dzieje. Tak samo Gombrowicz. Więc trzeba znaleźć złoty środek, tym złotym środkiem jest język i porównanie tych książek do realiów współczesnych, do realiów młodego człowieka. Wtedy on coś zrozumie, wychwyci.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Choć, wiesz co, i tu mi się przypomina jedna rzecz. Nie wiem, czy masz w ogóle czas, bo ja tak się zagadałem z tobą, mi miło, ale nie wiem, czy mogę cię wypuścić.
P. MIKUŁA: Dobrze, teraz już się rozkręciłam. Już idziemy lepiej, to początek możesz wyrzucić.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Nie, początku nie będę wrzucać, niech mają.
P. MIKUŁA: Ale tam byłam cała w emocjach.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: No i bardzo dobrze. To słychać i będzie widać nawet moje zdziwienie, kiedy mi się pierwszy coś takiego zdarzyło, że ktoś mówi: To jest bez sensu, my to wywalmy. I dlatego ja lubię live, bo wtedy nic nie wywalamy i tutaj też nie wywalimy. Ale wiesz co? Przypomina mi się jedna prosta zasada, która rządzi fińską szkołą, którą poznawałem w Finlandii. Nie ufamy... Albo inaczej: nie rządzi szkołą minister edukacji, kurator. Rządzi nauczyciel, bo to on ma najlepszą relację z uczniami i to od niego idzie z dołu do góry, a nie z góry do dołu, i to jest fajne. Dzisiaj, trochę nawet w tej sytuacji, to ty masz większy wpływ na te dzieciaki niż ich nauczyciel, bo znajdujesz inny język dotarcia po prostu.
P. MIKUŁA: Mnie to boli, że my mamy właśnie wzorce. Mamy tę Finlandię, mamy różne szkoły, Montessori, Baltona, chyba tak to się nazywa. Wiemy już, jak to robić lepiej. Dlaczego tego nie robimy w szkole państwowej?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Bo szkoła Montessori zwykle jest prywatna, więc kosztuje, nie każdy tam pójdzie.
P. MIKUŁA: Ja wiem, ale mnie chodzi o wzorce.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Rozumiem, ale - wiesz - bo cały czas to, o czym my tu wszystkim sobie rozmawiamy, wydaje mi się, sprowadza się do jednej prostej rzeczy: żyjemy w czasach trudnych, ale bardzo politycznych. Dzisiaj, jeżeli będziesz miała bardziej wykształcone społeczeństwo, to będziesz nimi mniej manipulowała. Nikomu z polityków nie zależy na tym, żeby nie móc manipulować.
P. MIKUŁA: Ja to rozumiem, tylko prosta rzecz…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Więc nie będę poprawiał edukacji, bo niech będą debile.
P. MIKUŁA: Na YouTube’ie jest taki występ podczas konferencji TEDx Angeliki Talagi. Wspaniały film czy też wystąpienie wspaniałe. I ona mówi o tym, że dzieci uczą się w szkole czytać, dostają czytankę, że jest tatarak, tatarak mokry, Marek mokry, tata mokry, Marek i tata mam tatarak itd. Przecież to jest straszne. A wystarczy napisać na tablicy w klasie, że w tej sali ukryto skarb. Żeby go znaleźć musisz to, to, to i to. Pani Angelika powiedziała, że nawet jak dziecko nie umie czytać, to to przeczyta. Prosta rzecz, banalna rzecz. Dlaczego tego nie możemy zmienić?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Bo nie możemy zamienić szkoły w escape roomy całe, no dajżesz spokój.
P. MIKUŁA: Ale można tę czytankę zmienić z tego tataraku.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Można. Tylko trzeba chcieć albo przestać się bać, że pani kurator przyjdzie i powie: A co tam było czytane w tym miesiącu? Czy pani to przeczytała?
P. MIKUŁA: Skarb. To jest proste słowo.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale wiesz co? Pierwsza książka mojej Zosi w drugiej klasie to była "Bon czy Ton". Czyli dziecko dostało bardzo sympatycznego, polskiego współczesnego pisarza. Książkę mówiącą o tym, jak się zachowywać przy stole, napisaną takim językiem, że ona czyta i myśli sobie...
P. MIKUŁA: Niby po polsku, ale nie do końca?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ja mówię: Co zrozumiałaś? A ona mówi, że nie wolno przebywać albo że nie wolno się śmiać, jak ktoś mówi. To są niby drobne rzeczy, ale jak masz ośmiolatka i on zaczyna to gdzieś tam kumać, no to myślisz sobie: Fajny partner do dyskusji. I to się stąd bierze, nie?
P. MIKUŁA: Ale czyli dobrze było to napisane, tak?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tak, to było dobrze napisane.
P. MIKUŁA: A, bo myślałam, że właśnie nie.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Nie, nie.
P. MIKUŁA: To dobrze, czyli się da, czyli można.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tak. Autor Kasdepke zresztą.
P. MIKUŁA: A, super. Bardzo fajny.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tylko właśnie to jest ten moment, gdzie ktoś może to wrzucić do przeczytania dzieciom, ale są tacy, którzy nie mają prawa, nie? Więc są w dupie.
P. MIKUŁA: Chyba to był on. Bo napisałam o pypciach na języku Michała Rusinka.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tak, to widziałem. I?
P. MIKUŁA: I opowiadał właśnie, jak pan Kasdepke pojechał na Kaszuby i tam miał spotkanie w jakiejś bibliotece. Pani, która to koordynowała powiedziała, było jeszcze trochę czasu do tego spotkania, zapytała: Czy chce pan zobaczyć moją cipkę?.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: A on się nie zgodził.
P. MIKUŁA: On powiedział: Nie, nie, dziękuję. „Ale proszę pojechać, ja mieszkam niedaleko, pokażę panu cipkę, mój mąż się cieszy.” I on tak nie chciał się sfrajerzyć, więc powiedział: No dobrze. Po kaszubsku „cipka” to „kura”. Kurka mała. Kurkę pokazała.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Wywrotowcy - Mikuła i Rusinek. Ale robicie tę robotę.
P. MIKUŁA: Ale wspaniała książka. Czytałam i się śmiałam.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale mówisz o tej, tak?
P. MIKUŁA: Nie, o Rusinku akurat. W tej książce jest o Rusinku, więc można się śmiać.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Czyli zlewarowałaś sobie książką Rusinka, swoją książkę. Paula, bardzo dziękuję, bo gdyby pewnie nie książka, trudno by było mi cię wyciągnąć do żywych i pogadać.
P. MIKUŁA: Nieprawda, zrobiłabym to.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale nie z przyjemnością, prawda?
P. MIKUŁA: Z przyjemnością.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Mhm, tak. A powiedz: masz tu kamerę Marshall CV503, to jest twoja kamera. Ona daje taki trochę szeroki obraz, ale powiedz tak wiarygodnie: że z przyjemnością zapraszam was i w ogóle posłuchajcie, chciałam zerwać rozmowę, ale dokończyłam.
P. MIKUŁA: Z przyjemnością tu przyszłam. Ponieważ choć uważam, że Jarosław jest szalony, czasami dziwny, mówi szybko, dużo, czasami niepotrzebnie, to szanuję go jako człowieka i jako dziennikarza. Także spotkanie z nim to zawsze ogromna przyjemność i też wyzwanie intelektualne. Ja zawsze chętnie się z tym wyzwaniem zmierzę.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: To akurat wytnijmy. Dobrze to zabrzmiało, natomiast "dużo" i "niepotrzebnie" - aż tak? No, tłumacz się.
P. MIKUŁA: Były takie wywiady, kiedy zastanawiałam się, o co ci chodzi i po co ty tu, po co. Zapędziłeś się. Kiedyś był taki wywiad z panem Biedroniem, tak krzyczałeś na niego. Oglądałam cię i mówię: Jarek, cicho, przestań!
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale zobacz, wszystko się cholera potwierdziło. Wszystko z tego wywiadu się potwierdziło.
P. MIKUŁA: No jestem rozczarowana, to prawda.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Dziękuję ci Paulino. Lepszej puenty nie ma. Szanowni, bo zwykle jest tak, że kończę rozmowę z gościem, a później odprowadzamy gościa, ja wracam tutaj i zaczynam zapowiadać tę rozmowę. A teraz mam bardzo ułatwione zadanie, bo z książki, którą widzicie tutaj, książki "Literatoura" Pauliny Mikuły, wypadła kartka, która mi bardzo ułatwia powiedzenie, kto był moim gościem i to jest - uwaga- podcast i videocast w jednym.
Prowadzący
Jarosław Kuźniar – dziennikarz, host, szkoleniowiec public speaking. Uczy liderów storytellingu, budowania historii, dbania o narrację ludzi i marek.W jego 30-letnim doświadczeniu dużą rolę odegrała praca w mediach: prasa, radio, telewizja i digital, m.in. Trójka, Radio ZET, TVN24, TVN, Onet. Obecnie mentor Voice House Academy, CEO Kuźniar Media i redaktor naczelny Voice House. Autor „The Host”, podręcznika skutecznego mówienia do ludzi.