03.07.2021

Inflacja. Ktoś się myli

Narodowy Bank Czech podniósł stopy procentowe, idąc tym samym w ślady Narodowego Banku Węgier. NBP na razie nie robi nic. Dlaczego? Co dalej z rosnącymi cenami w Polsce?

Polacy, Czesi i Węgrzy patrzą na to samo, ale każdy wyciąga inne wnioski. Ktoś się myli. Tak o rosnącej inflacji w tych krajach mówi w rozmowie z Jarosławem Kuźniarem Rafał Hirsch.

Czytaj więcej
03.07.2021
/
Biznes

Polacy, Czesi i Węgrzy patrzą na to samo, ale każdy wyciąga inne wnioski. Ktoś się myli. Tak o rosnącej inflacji w tych krajach mówi w rozmowie z Jarosławem Kuźniarem Rafał Hirsch.

Udostępnij
https://voicehouse.co/odcinki/inflacja-ktos-sie-myli/
KopiujSkopiowano

Transkrypcja

[00:00:31]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Nie wiem, czy powinniśmy rozmawiać o pieniądzach, bo jak patrzę na twojego Twittera, to coraz więcej tam muzyki i piłki nożnej. Wytłumacz się.

[00:00:38]

R. HIRSCH: Piłki nożnej?

[00:00:39]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: A nie? Zachowujesz taką piękną świadomość tego, że wiesz o tym naprawdę sporo.

[00:00:48]

R. HIRSCH: O piłce nożnej?

[00:00:50]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Możesz zaprzeczyć.

[00:00:51]

R. HIRSCH: Bo ja wiem? Czy ja wiem sporo? OK, teraz gadamy o piłce nożnej, dobra. Jeśli odnosisz takie wrażenie, to jest to ciekawe, ponieważ niespecjalnie interesuję się piłką nożną.

[00:01:07]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: To po cholerę o tym piszesz?

[00:01:09]

R. HIRSCH: Ja piszę o tym ironicznie. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale wymyśliłem taką klasyfikację – bo wiem, że są mistrzostwa Europy w piłce nożnej, które czasami oglądam…

[00:01:18]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: No to trochę wiesz.

[00:01:22]

R. HIRSCH: …natomiast nie tak, że całe mecze. Wykryłem, że można sobie skrót meczu, taki 9-minutowy, obejrzeć w internecie. Uważam, że to jest super, że to jest akurat tyle…

[00:01:32]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Faceci biegają 90 minut, a ty im dajesz 9 swojej uwagi?

[00:01:34]

R. HIRSCH: Tak. Te najciekawsze momenty.

[00:01:37]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Wstyd. Wiesz, ile im za to płacą, żeby oni przebiegli te 90 minut?

[00:01:43]

R. HIRSCH: Wiem.

[00:01:44]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: A za 9 to oni by nie wyszli na boisko.

[00:01:46]

R. HIRSCH: Ale może będą płacić mniej?

[00:01:48]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: I to jest prawdziwa ekonomia.

[00:01:52]

R. HIRSCH: W każdym razie fajnie jest na to popatrzeć czasami, od czasu do czasu, ale nie jest to jakiś mój… Jak byłem młodszy to tak, jak miałem 10 lat, to oglądałem mistrzostwa świata z zapartym tchem, ale z drugiej strony Polakom wtedy lepiej szło. To jest takie doświadczenie patriotyczne też, nie jesteś w stanie uciec od tego, że nawet jakbyś nie chciał i nawet jeśli tak naprawdę jesteś kibicem jakiejś zagranicznej drużyny albo piłkarzy, albo klubów, to na takiej imprezie łapiesz się na tym, że nie uciekniesz od tego, że kibicujesz Polakom, bo jesteś Polakiem.

[00:02:30]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Do jakiegoś czasu. Teraz już rzeczywiście to wygląda inaczej.

[00:02:33]

R. HIRSCH: Dopóki grają.

[00:02:34]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Dzisiaj za chwilę będziemy rozmawiać o Czechach, będziemy rozmawiać o Węgrach i o inflacji także. O Polakach na Euro już nie ma co gadać, bo ich tam nie ma, natomiast ten moment, kiedy przerzucamy te swoje sympatie...

[00:02:45]

R. HIRSCH: Sędzia chyba jest z Polski.

[00:02:47]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: To już coś. Przerzucamy te swoje sympatie błyskawicznie: nagle Chorwaci nas zachwycają, Czesi nas zachwycają, później nagle Francuzi, Szwajcarzy, Hiszpanie.

[00:02:57]

R. HIRSCH: Bo źle się ogląda, jak ci wszystko jedno kto wygra. Nawet jak podchodzisz z takim założeniem – ja tak np. miałem, jak grały Belgia z Portugalią – tak sobie myślałem przed meczem, że: „Kurcze, no nie wiem komu kibicować, bo tych lubię i tych lubię”. Dopiero jak oglądam, to widzę w jaki sposób reaguję na to, co się dzieje na boisku i się okazuje, że po 20 minutach już wiem, że np. jednak Portugalii, a nie Belgii. I przegrali… Trudno się to ogląda w sposób zupełnie beznamiętny, to chyba właśnie po to jest, żeby wzbudzać namiętności.

[00:03:39]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: W tobie taka inflacja wzbudza jeszcze jakąkolwiek namiętność?

[00:03:43]

R. HIRSCH: Teraz nie mogę powiedzieć, że nie, bo to będzie dla nas antyreklama. Jakiejś wielkiej namiętności nie wzbudza, natomiast wzbudza moje zainteresowanie i ciekawość, i faktycznie moim zdaniem nawet obiektywnie patrząc na to, co się dzieje, to jest to niesamowicie interesujący moment, bo już bardzo dawno nie było takiej inflacji. Wręcz były takie głosy, że już jej nigdy więcej nie będzie, że po prostu świat się w taki sposób zmienił, że pojawiło się tyle różnych zjawisk, które tłumią inflację, że już będą zawsze ją tłumić i że w związku z tym już nie będziemy mieć problemów z inflacją w przewidywalnej przyszłości, że już do końca naszego życia nie zobaczysz inflacji na poziomie 5 proc.

[00:04:28]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Czyli chcesz powiedzieć, że kiedy ostatnio o niej rozmawialiśmy, ona była wysoka i wydawało ci się w duszy, że już wyższa nie będzie - nagle dzisiaj siadamy znów i wiemy, że jest o czym pogadać, bo, cholera, wciąż jest wysoka.

[00:04:49]

R. HIRSCH: Tak, jest wciąż wysoka i były takie prognozy ze strony ekonomistów, że pod koniec roku dalej może być wysoka, ale teraz przed nami kilka takich miesięcy, kiedy ta inflacja powinna spaść, bo wchodzimy w lato, w lecie sezonowo najczęściej tanieje żywność, bo pojawiają się nowe owoce i warzywa – one najpierw są drogie, ale potem tanieją. Jak jest ich dużo, jak jest urodzaj – a w tym roku nie było żadnej klęski żywiołowej w rolnictwie, więc jest tego sporo – to powinno to tanieć szybciej niż rok wcześniej. W związku z tym, że żywność to jest duża część tzw. koszyka inflacyjnego, czyli tego zestawu rzeczy, które kupujemy na co dzień i na podstawie tego zestawu GUS potem oblicza inflację, to akurat w lecie inflacja powinna trochę spadać.

[00:05:32]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: A nie chce? Ja wiem, że lato się jeszcze na dobre nie rozkręciło, ale...

[00:05:36]

R. HIRSCH: Tak, jeszcze się nie rozkręciło, natomiast pojawiają się takie głosy, że może się okazać, że jednak nie spadnie, ponieważ ta żywność zaczyna znowu dość mocno drożeć. Był taki komunikat GUS-u o cenach w skupie artykułów rolnych, że pszenica, żyto…

[00:05:53]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale oni sobie coś odbijają czy co? Mówiliśmy kiedyś o tym w jednym z odcinków, że restauratorzy mają sobie do odbicia, firmy turystyczne mają sobie do odbicia, wszyscy generalnie po pandemii - może poza firmami IT - mają sobie do odbicia.

[00:06:06]

R. HIRSCH: Myślę, że rolnicy nie mają czego odbijać, bo jednak rolnictwo nie zostało zamknięte.

[00:06:10]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: To dlaczego te ceny u nich w skupie nie spadają?

[00:06:12]

R. HIRSCH: Może być większy popyt, właśnie m.in. ze strony restauracji.

[00:06:16]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Zobacz, jak poszli pięknie w ekonomię. Jak czują, że jest popyt, to dlaczego mają obniżać ceny?

[00:06:20]

R. HIRSCH: Każdy rolnik jest przedsiębiorcą. To jest bardzo biznesowe zajęcie, to jest jak prowadzenie firmy.

[00:06:27]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale myślisz, że tak to działa rzeczywiście? Czyli miasta się otworzyły, restauracje się otworzyły, ciągną te rzeczy od nich, więc oni myślą sobie: "No dobra, co będziemy ceny obniżać?".

[00:06:34]

R. HIRSCH: Tak. Teraz mówisz o takim poziomie lokalnym, a jeszcze do tego jest poziom globalny, bo niektóre artykuły żywnościowe są generalnie notowane na giełdach na całym świecie, np. pszenica jest notowana na giełdzie w Chicago – możesz sobie kontrakty terminowe kupić na pszenicę, bo to jest taki towar, który…

[00:06:52]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jak tylko wyjdę z miedzi i złota, to wejdę w pszenicę. Dobry pomysł.

[00:06:55]

R. HIRSCH: Możesz, na serio.

[00:06:56]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: W kawę.

[00:06:57]

R. HIRSCH: W kawę, w kukurydzę… Nawet widziałem kiedyś, że na jakichś giełdach są kontrakty na jaja. Pamiętam, bo bardzo się zdziwiłem jaka jest jednostka handlowa, bo np. jak kupujesz ropę to w baryłkach, a jak kupujesz jaja to…

[00:07:16]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: W skorupkach.

[00:07:17]

R. HIRSCH: Właśnie nie. Wiesz w czym są jaja handlowane?

[00:07:20]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: W 6-pakach, 10-pakach, 12-pakach?

[00:07:22]

R. HIRSCH: W litrach.

[00:07:23]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jak to w litrach?

[00:07:24]

R. HIRSCH: No w litrach, przeliczają to na litry.

[00:07:26]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Rozbitych jaj? Niezłe jaja.

[00:07:30]

R. HIRSCH: Trudno powiedzieć skąd to się bierze, ale jest takie prawdopodobieństwo, takie niebezpieczeństwo wręcz, że te ceny rosną, ponieważ podbija je popyt. To byłby dowód na to, że nasza gospodarka już się nam tak nagrzewa, że zaczyna to być niebezpieczne, bo do tej pory nasz bank centralny twierdzi, że ta inflacja jest przejściowa i że nie ma co reagować, ponieważ jest to głównie inflacja tzw. podażowa, czyli wzrosły koszty na całym świecie, wzrosły ceny różnego rodzajów surowców, są problemy logistyczne z dostawami, coś tam komuś utknęło w Kanale Sueskim, nie przyjechało, więc to drożeje, bo jest czegoś mniej – i że przez to ceny rosną. Natomiast to wszystko siłą rzeczy jest przejściowe, to nie będzie trwać wiecznie, to minie w końcu.

[00:08:20]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale ile może przejście trwać? Przejściowo ja rozumiem, że może trwać 2, 3 miesiące, a tutaj zapowiada się, że to potrwa dłużej.

[00:08:26]

R. HIRSCH: No tak, ale nawet jeśli to będzie trwać rok, to jest przyjęte, że jak np. podnosisz stopy procentowe, to reakcja w gospodarce jest po 6 kwartałach, po 2 latach tak naprawdę. Więc z punktu widzenia banku centralnego, nawet jeśli coś ma trwać rok, to nie ma sensu na to reagować, bo po roku tego nie będzie.

[00:08:44]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Czy czujesz - patrząc na dzisiejszy poziom inflacji globalnie, już nie tylko w Polsce - że to jest rzeczywiście przejściowe?

[00:08:50]

R. HIRSCH: Właśnie nie wiem, dlatego to jest bardzo ciekawa sytuacja, bo bardzo trudno jest to stwierdzić i jest coraz większy spór także na poziomie banków centralnych, czyli tych instytucji, które są jak gdyby zobowiązane do tego, żeby tej inflacji pilnować. Do tej pory było tak, że wszystkie największe banki centralne, Fed amerykański i Europejski Bank Centralny mówiły mniej więcej to samo, co Narodowy Bank Polski, czyli że nic nie robimy, czekamy, to jest przejściowe – i wszyscy w naszym regionie robili tak samo. Natomiast w ubiegłym tygodniu nastąpił dość duży przełom, ponieważ najpierw jednego dnia Węgrzy podnieśli stopy procentowe – a Węgrzy przez parę ostatnich lat byli bankiem centralnym, który prowadził najłagodniejszą politykę na świecie – oni zaczęli skupować obligacje z rynku, papiery wartościowe z rynku na długo zanim w Polsce ktoś w ogóle na to wpadł. To trwało przez długi czas na Węgrzech i oni nagle zrobili woltę o 180 stopni, podnieśli stopy procentowe, co więcej, zapowiedzieli, że to jest początek cyklu, czyli nie jednorazowo, że inflacja im podskoczyła, to sobie przesuną te stopy procentowe troszeczkę wyżej i zobaczą, co z tego wyjdzie – oni zapowiadają, że teraz będą tak co miesiąc robić.

[00:10:02]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Co miesiąc będą podnosić stopy procentowe?

[00:10:03]

R. HIRSCH: Nie, że będą, ale że mogą. Że należy się tego spodziewać.

[00:10:10]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jeśli taki polski bank centralny ma to przejściowe w skali, powiedzmy, roku, nie martwią się niczym, bo jeżeli nawet, to się w ogóle tym nie przejmują - to dlaczego Węgrzy się przejmują inaczej niż Polacy?

[00:10:20]

R. HIRSCH: Węgrzy twierdzą, że im się – jak to się mówi w tym żargonie – odkotwiczyły oczekiwania inflacyjne, czyli że ludzie zaczynają się obawiać tego, że ceny będą coraz wyżej i jak oczekują ludzie tego, że będzie coraz drożej, to niejako ułatwiają firmom podnoszenie cen, bo firma się boi podnieść ceny, bo boi się, czy nie straci klientów, a może stracić tych klientów wtedy, kiedy nikt nie oczekuje tego, że ceny będą rosnąć – zobaczysz, że jest wyższa cena, to wychodzisz i mówisz: „Gdzie indziej jest taniej” i idziesz. Jak masz to przekonanie, że one wszędzie rosną, to wtedy jesteś w stanie to zaakceptować – to oznacza, że rosną te oczekiwania inflacyjne. Węgrzy twierdzą, że widzą to u siebie w swoich badaniach. Kolejnego dnia podnieśli stopy procentowe Czesi, mówiąc dokładnie to samo, że widzą też, że te oczekiwania inflacyjne rosną. W Czechach inflacja nie przekracza 3 proc. jest znacznie niższa niż w Polsce, a i tak zaczęli odpalać stopy procentowe.

[00:11:16]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Powiedz prostemu chłopakowi, który siedzi vis a vis twojego mikrofonu - czy w takim razie Czesi i Węgrzy są mądrzejsi od nas?

[00:11:22]

R. HIRSCH: Właśnie się przekonamy o tym. Można powiedzieć, że taki mecz się teraz zaczął. Czesi, Węgrzy i Polacy patrzą na to samo, widzą to samo – bo to mniej więcej tak samo wygląda w Polsce, na Węgrzech i w Czechach – i dochodzą do różnych wniosków, więc ktoś się myli na pewno. Ja ci nie powiem dzisiaj, kto się myli. Jestem bardzo ciekawy, chętnie poczekam i się przekonam.

[00:11:49]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: To dopytam inaczej: w takim razie tacy giganci gospodarczy jak Niemcy czy Francja - co oni ze swoją inflacją robią?

[00:11:57]

R. HIRSCH: Oni przede wszystkim mają niższą inflację, więc tam nie ma takiego pilnego problemu jak na Węgrzech czy w Polsce, bo tam inflacja cały czas jest jednak dość niska. Natomiast oni w związku z tym czekają i tam rzeczywiście nie ma w tej chwili żadnego powodu, żeby podnosić stopy procentowe, bo oni nie mają inflacji w okolicach 5 proc. tak jak Polska, tylko w okolicach 2 proc. więc na normalnym poziomie. Rosja też zamierza podnosić coraz szybciej stopy procentowe. Jest jeszcze jedna sprawa z tą inflacją i podnoszeniem stóp procentowych, bo np. w Ameryce Południowej zaczęto podnosić stopy procentowe już na początku tego roku – Brazylia jest już po kilku dość ostrych podwyżkach.

[00:12:34]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Czyli w okolicy ilu taka bazowa stopa procentowa wynosi? Bo one były bardzo niziutkie wszystkie.

[00:12:40]

R. HIRSCH: Ale Brazylia aż tak bardzo nisko nie zeszła. Zastrzeliłeś mnie pytaniem, ile wynosi w Brazylii, ale myślę, że oni tam są na pewno powyżej 5 proc. między 5 a 10. Rosja też zrobiła już 3 podwyżki stóp procentowych w tym roku, zaczęli w marcu. Oni zaczynali chyba od 4,5 proc. poziomu i teraz są już na poziomie 5,5 proc. i szefowa rosyjskiego banku centralnego powiedziała, że następna podwyżka w lipcu i być może to będzie nawet o 1 pkt proc.

[00:13:06]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: OK, bo zwykle to się tak ciurkało co 25 pkt, nie?

[00:13:08]

R. HIRSCH: O 25 pkt bazowych, czyli ona mówi, że może będzie podwyżka taka zwykła x4.

[00:13:13]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale to jest właśnie po to, żeby zatrzymać, złapać za pysk inflację i powiedzieć: "Stój"?

[00:13:18]

R. HIRSCH: Tak. Po pierwsze masz taki efekt psychologiczny, że wszyscy widzą, że bank centralny tego pilnuje i wykonuje jakieś gesty, więc to niejako studzi twoje oczekiwania. Zaczynasz oczekiwać, że ceny będą rosły wtedy, kiedy widzisz, że nikt z tym nic nie robi, a jak widzisz, że ktoś coś z tym robi, to się uspokajasz – nawet jeśli właściwie tego nie rozumiesz, dlaczego te ceny mają przestać rosnąć przez stopy procentowe, to jednak uspokaja cię to, że bank centralny grzmi, że: „Nie pozwolimy, stoimy na straży”. To jest taki efekt psychologiczny, który jest ważny w całym procesie. Po drugie jak rosną stopy procentowe, to studzisz ten dodatkowy popyt, który pochodzi z pożyczonych pieniędzy z kredytów. Pojawia się mniej kredytów w gospodarce, bo kredyty drożeją, a inflacja rośnie szybciej wtedy, kiedy do tego normalnego popytu za twoje zarobione pieniądze dokładasz popyt za pożyczone pieniądze – wtedy masz dodatkowy bonus w tym popycie i to dodatkowo nakręca gospodarkę – zdejmujesz wtedy ten bonus z rynku, który pochodzi z banków.

[00:14:23]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Czyli uspokajasz ludzi i mówisz im: "Halo, halo, hold you horses".

[00:14:28]

R. HIRSCH: To się oczywiście dzieje stopniowo, ale wystarczy, że stopniowo troszeczkę z tego zdejmiesz i już od razu te ceny przestają rosnąć. Zmierzam do tego, że – Brazylia to pokazuje i Rosja też to pokazuje – oni zaczęli podnosić stopy procentowe w lutym czy w marcu, Rosja miała na poziomie 4,25 proc. na początku tego roku, zaczęła je podnosić, bo inflacja przekroczyła 5 proc. i teraz doszli do 5,5 proc. a inflacja przekroczyła 6 proc. Nie ma żadnego efektu, to jest cały czas krótki okres, to jest raptem kilka miesięcy, natomiast podwyżki są bardzo solidne w tych 2 krajach i widać, że nie ma żadnego efektu, że ta inflacja i tak rośnie, co jest jakby argumentem po stronie tych ludzi, którzy mówią to samo co NBP, czyli że ta inflacja rośnie nie przez popyt, tylko właśnie przez powikłania po pandemii, w związku z tym, że brakuje różnych rzeczy, drożeją samochody, bo nie można ich produkować, bo brakuje chipów do samochodów, są różnego rodzaju przestoje w różnych fabrykach, że to są te czynniki podażowe. A czynników podażowych nie naprawisz stopami procentowymi, to jest niezależne od tego. Nic z tym nie zrobisz, musisz poczekać po prostu, żeby to przeszło.

[00:15:42]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jesteśmy w 2021 roku po roku, kiedy wszystko było pozamykane - czy to ma wpływ dzisiaj? To znaczy myśmy się otworzyli na różne sposoby i nagle teraz gospodarka widzi ruch, którego nie widziała długo i dlatego to jest takie rozchwiane?

[00:15:58]

R. HIRSCH: Tak, tak. To jest tzw. odłożony popyt.

[00:16:01]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Czyli powiększony?

[00:16:04]

R. HIRSCH: On jest powiększony, dlatego że to była bardzo dziwna recesja związana z pandemią, ponieważ z jednej strony to była recesja, natomiast ona była jakby zaaplikowana przez państwo, które zarządziło, że trzeba zamknąć niektóre miejsca ze względów zdrowotnych – to jest całkowicie zrozumiałe, natomiast w gospodarce powstaje dość dziwna sytuacja – jednocześnie to państwo, żeby te wszystkie firmy nie padły, zaczęło dosypywać pieniędzy tym firmom. Najczęściej jest tak, że jak jest recesja w gospodarce, kryzys, to ludzie biednieją w tej recesji – tracą pracę, rośnie bezrobocie – więc ten popyt na rynku też siada, więc potem jak się wychodzi z tej recesji, to ten popyt rośnie bardzo stopniowo i powoli, płynnie przechodzimy przez to ożywienie, nie ma takich nagłych zrywów. Tutaj myśmy mieli recesję, ponieważ sztucznie zamknięto całe sektory gospodarki, właściwie usługi przestały istnieć – w krajach na południu Europy to widać jeszcze bardziej, bo tam turystykę zamknięto, a oni żyją z turystyki, w Polsce to nie ma takiego znaczenia – natomiast jednocześnie ludzie mieli cały czas tyle pieniędzy ile w normalnych czasach, nie zbiednieli przez to, natomiast przez pewien czas nie mieli za bardzo na co wydawać tych pieniędzy, ponieważ te usługi były pozamykane, więc efekt był taki, że zaczęli wydawać więcej na towary, na te wszystkie meble, AGD itd…

[00:17:28]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: I to w trakcie, bo siedzieliśmy w domu, to remontowaliśmy, siedzieliśmy w domu, to robiliśmy lepszą kawę.

[00:17:30]

R. HIRSCH: W trakcie, tak. Producenci nie byli na to przygotowani, na taki skok, bo do tej pory nigdy takich skoków nie było i po prostu zaczęło brakować. Nie zwiększysz możliwości produkcyjnych w fabryce telewizorów z dnia na dzień, musisz tam dostawić linię produkcyjną, musisz ją kupić gdzieś – to trwa trwa kilka miesięcy – musisz jeszcze wpaść na to, czy warto to zrobić, bo jeśli ten impuls jest jednorazowy, bo się kończy pandemia, to za rok już nie będzie tego impulsu, więc po co ci dodatkowa linia – więc z drugiej strony to też jest ryzykowne.. Wtedy była taka dziwna zmiana w tej gospodarce i w zachowaniach konsumentów, a teraz jak wszystko zostało otwarte, to ci ludzie, mając pieniądze, ruszają z całą mocą w tę gospodarkę i chcą kupić wszystko.

[00:18:14]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Czyli to my psujemy sobie inflację - gdybyśmy byli spokojniejsi...

[00:18:17]

R. HIRSCH: Masz 2 czynniki jednocześnie: z jednej strony my psujemy, bo mamy dużo pieniędzy, które chcemy bardzo szybko wydać, bo się stęskniliśmy, nie mogliśmy ich wydawać przez długi czas, więc teraz chcemy wszystko szybko, natychmiast; drugi czynnik jest ten podażowy, że jest cała masa fabryk, które mają opóźnienia, czekają na dostawy materiałów, surowców nie mogą się doczekać, są problemy z logistyką.

[00:18:40]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Czyli masz dużą grupę ludzi, która chce coś kupić i nie zawsze może, więc siłą rzeczy rosną ceny tego, czego nie może?

[00:18:47]

R. HIRSCH: Tak. Weźmy np. rowery – ludzie wykupili wszystkie rowery, żeby kupić rower musisz czekać ileś tam tygodni.

[00:18:58]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ja czekam już 8 miesiąc. Chciałem na początku roku i czekam dalej.

[00:19:04]

R. HIRSCH: W tym tygodniu widziałem taką depeszę w Polskiej Agencji Prasowej, że szef firmy Kross, czyli największego producenta rowerów w Polsce, odpalił drugą zmianę – w ich fabryce będą produkować rowery 16 godzin na dobę. Ale widzisz, on to wprowadza teraz dopiero, on musiał poczekać i zobaczyć, zrobić analizę rynku, czy to jest gra warta świeczki czy nie, czy to jest trwałe zjawisko – doszedł do wniosku, że tak i teraz dopiero będzie odpalać większą produkcję, bo chce wejść w tę dziurę na rynku, bo zniknęły rowery zagraniczne, bo utknęły w kontenerowcu w Kanale Sueskim – w cudzysłowie oczywiście – i nie dojadą dość szybko. Więc z jednej strony był znacznie większy niż zwykle popyt na te rowery, a z drugiej strony zatkała się podaż, bo nie ma jak dowozić tych rowerów z zagranicy i dopiero teraz będzie remedium na ten problem i dopiero za jakiś czas ono się pojawi – wtedy ten problem zniknie, natomiast dopóki to się nie stanie, to ceny rowerów będą wyższe niż zwykle i z tego bierze się inflacja. W związku z tym, że masz 2 czynniki jednocześnie, to możesz się kłócić, który jest ważniejszy: Węgrzy i Czesi twierdzą, że ważniejszy jest czynnik popytowy, czyli że to my wydajemy więcej pieniędzy, a Narodowy Bank Polski cały czas twierdzi, że ważniejszy jest ten czynnik podażowy, czyli że są problemy w fabrykach. Nie rozstrzygniesz kto ma rację.

[00:20:34]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Przasnysz. To jest jakieś 251 km od Bydgoszczy - myślę o fabryce Krossa - i rowerem to jest 12 godzin 42 minuty.

[00:20:43]

R. HIRSCH: To nie wiem, dlaczego mi się tak skojarzyło z Bydgoszczą.

[00:20:45]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Dobrze, że my możemy sobie to wyjaśnić, dobrze, że otworzyliśmy te nasze komputery i ja mogę sobie teraz po Google Maps śmigać i być mądrzejszym.

[00:20:51]

R. HIRSCH: Ale w Bydgoszczy na pewno jest wiele innych interesujących fabryk.

[00:20:53]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Zdecydowanie. Które właśnie też przeczekały i myślą sobie: "Otwieramy". O jednej rzeczy jeszcze myślę sobie, patrząc na rynek i na różne branże, że jest w ludziach coś takiego - i nawet to wypowiadają, ostatnio z klientami podróżowałem po Gruzji i słyszę to - że znowu jest takie okienko wakacyjne, jakie znamy z 2020 roku: słyszymy o Delcie, o różnych zagrożeniach, Wielka Brytania, nowe przypadki itd...

[00:21:15]

R. HIRSCH: Czyli rosną takie oczekiwania, że za chwilę znowu zamkną?

[00:21:17]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Że musimy zdążyć, więc musimy teraz wydać szybko, bo nie wiemy jaka będzie jesień - odpukać, wierzę, że naprawdę będzie spokojna - natomiast jest coś takiego. Teraz i tu, bo nie wiemy co za chwilę.

[00:21:27]

R. HIRSCH: Tak. I to dodatkowo jeszcze właśnie tworzy takie górki i dołki w tym popycie – a to jest bardzo niedobre i bardzo niezdrowe dla tych wszystkich, którzy prowadzą działalność gospodarczą, bo do prowadzenia działalności potrzebna jest jakaś fundamentalna przewidywalność, przynajmniej na parę miesięcy w przód, a w tym momencie… Zły wpływ tej pandemii nie polega na tym, że ludzie bankrutują – ponieważ państwa jednak dbają o to, żeby nie zbankrutowali – natomiast najgorsze jest to, że znika jakakolwiek przewidywalność w związku z tym, że sam wirus jest nieprzewidywalny i że w związku z tym właśnie nie wiesz… Tak jest pewnie w wielu branżach, pewnie to samo myślą restauratorzy, którzy otworzyli knajpy i nie mają zielonego pojęcia, czy już będą cały czas te knajpy otwarte, czy może za chwilę znów je będzie trzeba zamykać. Tak samo kina pewnie mają, ci wszyscy producenci filmowi: „Wrzucać te nowe filmy do kina, czy nie wrzucać?” – zapowiesz, że wrzucasz i potem trzeba będzie zamknąć kino. Jest cała masa różnego rodzaju problemów w wielu branżach, związanych z tym, że zniknęła przewidywalność. Nawet jeśli w tej chwili wydaje się, że ten wirus jest w odwrocie i nie mamy żadnej nowej fali, to ta przewidywalność nie wróciła jeszcze, bo ludzie się cały czas boją – bogaci w doświadczenia ostatniego roku – i potrzebują więcej czasu, żeby dojść do przekonania, że teraz już naprawdę jest koniec pandemii i można wracać do business as usual i planować wszystko tak, jak wcześniej to robiliśmy.

[00:23:02]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Zaczęliśmy od piłki nożnej nieskromnie i nieśmiało, natomiast jest jeszcze jeden temat, który Rafałowi w duszy gra, i chciałbym go wywołać na koniec. Naprawdę czujesz, że odsunięcie butelki Coca-Coli na konferencji prasowej przez Cristiano R. sprawia, że firma jest w stanie stracić w wycenie 4 mld dolarów?

[00:23:19]

R. HIRSCH: Bardzo mnie to bawi właśnie, kariera całego tego zdarzenia.

[00:23:23]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale zobacz, od razu wszyscy mówią: "Zobaczcie, to jest prawdziwy influencer, jego jeden gest sprawia, że taka Coca-Cola nagle traci bąbelki".

[00:23:30]

R. HIRSCH: Ta sprawa jest wyjątkowo zabawna, ponieważ to wszystko działo się przez zbieg okoliczności: to wszystko działo się w dniu, w którym akcje Coca-Coli na giełdzie były pierwszy raz notowane bez prawa do dywidendy. Na giełdzie jest tak, że w dniu, w którym pierwszy raz te akcje nie niosą ze sobą prawa do dywidendy, to jakby są takie troszeczkę gorsze niż wczoraj, bo wczoraj jeszcze miały to prawo. Jak ktoś wczoraj miał te akcje, to dostanie dywidendę, a jak ktoś dzisiaj ma te akcje, to już nie dostanie dywidendy, więc one są warte mniej i odcina się tę wartość dywidendy od ceny akcji. W związku z tym przez ten jeden dzień te akcje są na starcie od razu o te parę procent tańsze w zależności od tego, ile wynosiła ta dywidenda. Więc akurat tego dnia akcje Coca-Coli były niżej przez tę dywidendę.

[00:24:21]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Nie, ja myślę, że to jednak Cristiano.

[00:24:24]

R. HIRSCH: OK, ale nawet gdyby to był Cristiano… Po drugie mówiono o tym, że 4,5 mld dol. Coca-Cola straciła – akcje Coca-Coli na giełdzie traciły tyle, że różnica w wartości spółki wczoraj do dzisiaj wynosiła 4 mld dol. w pewnym momencie sesji, ale na koniec sesji te straty zostały już odrobione i na koniec to już nie było 4,5 mld, tylko zdecydowanie mniej.

[00:24:49]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Cała FC Barcelona trzymała kciuki, żeby to było przez Ronaldo.

[00:24:53]

R. HIRSCH: Jest jeszcze trzecia sprawa. To, że się wachnie kurs akcji na giełdzie nie oznacza, że ta spółka coś straciła, to jest tylko wycena rynkowa, która w naturalny sposób się waha z minuty na minutę, codziennie jest inna z różnych powodów, wielu powodów, więc nie można mówić, że spółka poniosła jakieś tam straty. Poczekamy na raport z wynikami finansowymi za kolejny kwartał, jak się okaże, że sprzedali mniej swoich napojów, to wtedy będzie można się zastanawiać, czy to był wpływ Ronaldo czy nie i może wtedy wyjdzie, że tak, ale dzisiaj nie ma absolutnie żadnych podstaw.

[00:25:28]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: I dlaczego Czerczesow tak późno jednak wypił Coca-Colę na kolejnej konferencji. To ładne było swoją drogą.

[00:25:35]

R. HIRSCH: Widzę, że się bardziej interesujesz niż ja. Czerczesow to jest trener Rosji, tak?

[00:25:40]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tak. I wydaje mi się, że to on był, bo wszyscy przypominali sobie Legię, bo on trenował Legię kiedyś.

[00:25:47]

R. HIRSCH: Mów dalej, ja nie wiem. Może będziemy komentować jakiś mecz w następnym odcinku?

[00:25:53]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Od Ekonomicznie zabrali się za sport. Bardzo memowe i fajne to było, kiedy on właśnie, pyk, otworzył i zaczął pić i nagle się okazało, że te 4 mld dol. mają szansę wrócić.

[00:26:03]

R. HIRSCH: Naprawdę ktoś tak napisał, że przez Ronaldo uciekło 4 mld dol. a przez tego trenera wróciło?

[00:26:11]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Że w jakimś sensie była szansa na to, żeby to odrobić. To genialne jest w ogóle, że nagle ludzie, którzy - taka jest nasza idea Ekonomicznie, żeby tłumaczyć pewne rzeczy zawiłe w sposób mniej zawiły - że nagle prosta rzecz: Ronaldo odstawia butelkę Coca-Coli i tracisz gotówkę - umownie, tak jak to ładnie wytłumaczyłeś. Tu się okazuje, że za tym stoi jednak zupełnie inna ekonomia.

[00:26:35]

R. HIRSCH: Chociaż oczywiście, patrząc na sam gest Cristiano Ronaldo, to niewątpliwie jest to osoba, która jest bardzo znana na świecie i może mieć wpływ – chyba nie mierzymy tego, jak duży jest ten wpływ – ale można domniemywać, że ma jakiś tam wpływ i taki gest w bardzo jasnym odniesieniu do jakiejś marki, która to marka funkcjonuje w przestrzeni publicznej w oparciu o kontakty z różnego rodzaju gwiazdami m.in. sportowymi, to tak, podejrzewam, że cały dział promocji w Coca-Coli zdębiał i zadrżał tego dnia.

[00:27:17]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Choć pomyślałem bardziej o PR-owej części tej firmy, dlatego że nie znam kontraktu, jaki obowiązuje taką UEFA z konkretnymi piłkarzami, ale oni mają też swoje indywidualne kontrakty na buty czasami. Reprezentacja ma jedną firmę, a oni indywidualnie mają inną. To musi jakoś się przenikać i ten moment, w którym właśnie nie wiesz... Właśnie, czy on ma prawo to zrobić czy nie? Wiem, że to mało ekonomiczne, ale...

[00:27:41]

R. HIRSCH: Widzę, że analizowałeś sprawę bliżej niż ja. Czy ktoś może sprawdził, jaką on wodę potępił? Bo on odstawił Coca-Colę i powiedział: „Pijcie wodę”.

[00:27:55]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: Coca-Cola też produkuje wodę.

[00:27:56]

R. HIRSCH: Tak. I ja jestem przekonany, że to też była woda Coca-Coli, bo generalnie raczej nie robi się na tego typu eventach, że stawia się na stole butelki 2 różnych producentów, bo kontrakt reklamowy jest z jednym najczęściej, więc jeśli tam stoi napój gazowany Coca-Coli, a obok woda, to ta woda też pewnie jest Coca-Coli, tylko ma inną markę oczywiście i nie nazywa się Coca-Cola, ale koncern Coca-Cola produkuje też wody i produkuje napoje jakieś tam izotoniczne, np. Powerade, który jest pozycjonowany na rynku trochę jako taki napój dla sportowców, dla osób aktywnych. Oni mają całą masę tych marek różnych. To nie jest tak, że oni tylko produkują niezdrowe napoje gazowane, słodzone z bąbelkami, natomiast są też obecni w innych miejscach, to jest bardzo duże przedsiębiorstwo, które posiada bardzo dużo różnych różnych marek i podejrzewam, że jak on odsunął jedną markę Coca-Coli, a wziął do ręki drugą markę Coca-Coli, to to wychodzi na remis wtedy. Nie ma dogrywki ani rzutów karnych po remisie, bo to było w fazie grupowej.

[00:28:52]

REDAKTOR J. KUŹNIAR: To prawda. Kończymy w ten sposób kolejny odcinek Ekonomicznie. Rafał Hirsch, bardzo dziękuję.

[00:28:57]

R. HIRSCH: Dziękuję.

Prowadzący

Rafał Hirsch

Dziennikarz gospodarczo-ekonomiczny. Współautor popularnego podcastu Ekonomicznie od Voice House. Ex TVN CNBC, Dziennik Gazeta Prawna. Obecnie związany też z Business Insider. Laureat kluczowej ekonomicznej nagrody Grand Press Economy 2023 i plebiscytu Herosi Rynku Kapitałowego w kategorii Dziennikarz Ekonomiczny z 2012 r.

Jarosław Kuźniar
Kuźniar Media

Jarosław Kuźniar – dziennikarz, host, szkoleniowiec public speaking. Uczy liderów storytellingu, budowania historii, dbania o narrację ludzi i marek.W jego 30-letnim doświadczeniu dużą rolę odegrała praca w mediach: prasa, radio, telewizja i digital, m.in. Trójka, Radio ZET, TVN24, TVN, Onet. Obecnie mentor Voice House Academy, CEO Kuźniar Media i redaktor naczelny Voice House. Autor „The Host”, podręcznika skutecznego mówienia do ludzi.

 

Pozostałe odcinki (246)