Perlage Stories. Gościem Artur Rojek
Muzyk, wokalista, autor tekstów – nie trzeba go specjalnie przedstawiać, bo znają go pokolenia fanów polskiej muzyki. W kolejnej odsłonie Perlage Stories Artur Rojek porozmawia z Jarosławem Kuźniarem o tym, jak radzi sobie artysta odseparowany od sceny, o podróżach i niekończących się inspiracjach. A także o tym, dlaczego Justin Bieber to jakość, którą warto docenić.
Muzyka zawsze była takim lekarstwem dla duszy i ja tak muzykę zawsze traktowałem. Muzyka zawsze towarzyszyła różnym moim emocjom i albo je podkreślała, albo je… gasiła – opowiada Rojek. Posłuchajcie sami.
- Podcasty
- Perlage Stories
- Perlage Stories. Gościem Artur Rojek
Muzyka zawsze była takim lekarstwem dla duszy i ja tak muzykę zawsze traktowałem. Muzyka zawsze towarzyszyła różnym moim emocjom i albo je podkreślała, albo je… gasiła – opowiada Rojek. Posłuchajcie sami.
Transkrypcja
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jak ci bez koncertów?
A. ROJEK: No, brakuje.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: To zawsze było paliwo, nie?
A. ROJEK: Jeżeli te koncerty się odbywają, jeżeli jesteś aktywnie funkcjonującym muzykiem, jesteś w trasie, to jest to taki moment, w którym czujesz bardzo mocne doenergetyzowanie. Jeżeli tego nie ma, to trochę więdniesz albo przechodzisz w stan oczekiwania. W tym wypadku w taki stan oczekiwania na zasadzie: nie wiadomo, kiedy wystartuję.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: To jest chyba największa trudność - złapałem się na tym słowie, bo tak naprawdę tych dużych trudności sporo było w 2020 roku - że nawet, jeżeli byśmy wiedzieli, że to jest pół roku albo 9 miesięcy, OK, no to zakładam sobie w głowie, że po tym terminie wszystko wróci. A tu nie wiesz.
A. ROJEK: No nie, nie wiem. Nie wiem, kiedy wrócę, nie wiem, kiedy też… Z jednej strony, pracuję jako artysta, z drugiej strony, pracuję jako promotor, więc w obydwu tych tematach trochę idę na oślep. Wierzę, że wrócę. Nie wiem kiedy. Nie wiem też, na jaką skalę. Czy od razu na pełną, czy na połowę? No bo na mniej niż połowę, to już by było produkcyjne trudne do udźwignięcia.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Produkcyjnie OK, to rozumiem. Ale mentalnie połowa też chyba za mało?
A. ROJEK: Ja miałem akurat to szczęście, że płyta ukazała się 13 marca, w dzień albo w przeddzień ogłoszenia, że mamy do czynienia z pandemią i z zamknięciem branży kulturalnej w 100 proc. Z trasy koncertowej, która promowała swoją ostatnią płytę zdążyłem zagrać tylko 4 koncerty z bodajże 18. Reszta została przeniesiona na jesień. I z tej jesiennej części zdążyłem zagrać 4 koncerty. Te 4 koncerty, które zagraliśmy we wrześniu, to były koncerty grane na 50 proc. publiczności. Jako że sale były sprzedane w całości i graliśmy 2 koncerty dziennie… Pierwszy koncert, to było takie specyficzne doświadczenie, bo po raz pierwszy graliśmy dla połowy sali. Dla sali, gdzie wszyscy siedzieli w ubranych maseczkach. Natomiast po – myślę – 10-15 minutach, po zgaszeniu świateł, po tym, jak rozpoczęliśmy grać i byliśmy przy 4. piosence i odezwałem się do ludzi, zapraszając ich do wspólnego celebrowania tego koncertu, to szybko o tym zapominaliśmy. Myślę, że ludzie tak samo. I na każdym koncercie miałem gdzieś tam z tyłu głowy, że oni czekają na ten moment, w którym ja im powiem, że: „Słuchajcie, jesteśmy na koncercie. Wiem, że warunki są specyficzne, ale możemy się bawić tak, jak zawsze. Oczywiście z zachowaniem bezpieczeństwa”. I to działało. Myślę, że z tych 4 koncertów – czyli 8 tak naprawdę – po kilku już nie myślałem w takich kategoriach. Grałem te koncerty tak, jak zwykle je grałem: dawałem z siebie wszystko i widziałem, że ludzie po prostu to przyjmują i też świetnie to odwzajemniają.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Będziemy się uczyć trochę na nowo tego świata.
A. ROJEK: No, będziemy musieli. Myślę, że każdy jest tego świadomy. Ja byłem takim przykładem, który przechodził różne nastawienia wobec tego, co się działo. I o ile na początku traktowałem te zapowiedzi przyszłości w taki dosyć sceptyczny sposób: wydawało mi się, że to jest jakaś abstrakcja i to nie ma pokrycia w rzeczywistości, no to teraz jestem przygotowany na to, że w jakiś sposób będę musiał sobie poradzić w nowych warunkach i będę robił to, co będę mógł na dany moment.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Czyli nie ma jakichś autoograniczeń? Po prostu przyjąłeś to na klatę: będzie, co będzie. Dam, co dam. Zagram, jak będą kazać.
A. ROJEK: Nie jestem w stanie pewnych granic przekroczyć. Dostosuję się do tego, co będzie. Co nie znaczy, że będę w pełni z tego zadowolony. Na pewno będę w jakiś sposób też cierpiał z tego powodu, że nie będę mógł tego robić np. na pełną skalę. Ale będę robił na taką, jaką będę mógł.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Dzisiaj, kiedy patrzyłem, jak ten świat przenosi się do sfery online, to wielu artystów myślało sobie: Kurcze, to jest niemożliwe, żeby... Skąd ja mam wziąć? Jednak potrzebuję tych ludzi obok, którzy albo właśnie nie zareagują, albo zareagują w jakiś taki sposób, że ja poczuję, że to jest właśnie ta nuta, którą powinienem im dać, że jest jakoś tak za cicho i za pusto.
A. ROJEK: To prawda. Ja miałem okazję grać pierwszy koncert online w marcu już, to było chyba 2 tygodnie po tym, jak zostaliśmy zamknięci. Grałem ten koncert w mieszkaniu, jakieś 2 metry od siebie miałem ścianę. Dzień wcześniej na próbie, jako że ściana była zrobiona ze sklejki… Sklejka ma taką fakturę lejącą się. Dzień wcześniej na próbie próbowałem wypatrzeć na tej sklejce rysy twarzy i miałem takie 4, które tam gdzieś ustawiały się blisko siebie. Natomiast podczas koncertu, kiedy zapaliły się światła, to tych twarzy już nie było widać. Ja ten koncert zagrałem z taką świadomością, że to nie jest tak, jak zwykle to jest z udziałem ludzi, bo tak rzeczywiście było. Natomiast potem, kiedy oglądałem koncert i patrzyłem na siebie już trochę z innej strony, to akurat tego uczucia tam nie widziałem, ale takie uczucie miałem. Myślę, że nic nie zastąpi kontaktu z publicznością. Myślę, że kontakt z publicznością wcześniej czy później wróci. Natomiast to, co się teraz dzieje i to, z czym teraz mamy do czynienia: rozwój technologii, mocny rozwój działalności kulturalnej online będzie elementem, który zostanie z nami już na przyszłość. Będzie to kolejna gałąź, którą będziesz mógł w swoich działaniach wykorzystać. Mam nadzieję, że nie będzie to główną gałęzią i wierzę w to, że zaczniemy normalnie funkcjonować. Natomiast to na pewno zostanie z nami bliżej niż wcześniej przed 2020 rokiem, przed marcem 2020.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Lubisz to? Jesteś na to gotowy? Jesteś otwarty? Wiesz, że trzeba będzie tę drogą też pójść?
A. ROJEK: Teraz się lubi, co się ma. Natomiast w przyszłości… No tak, na pewno będę z tego korzystał. Jeżeli będzie na to pomysł, w jaki sposób to pogodzić z normalnym funkcjonowaniem, w jaki sposób dobrze wykorzystać to do wsparcia swoich działań takich standardowych, klasycznych, z udziałem publiczności. Na pewno będziemy z tego korzystać.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jak masz OFF, to on był dosłownie w offline, czyli fizycznie trzeba było być, chciało się być. To już teraz będzie taki świat, gdzie zawsze będzie jakaś kamera, która da szansę zobaczenia tego, co się w offline dzieje tym, którzy są online?
A. ROJEK: W przypadku festiwalu to sytuacja nie jest taka prosta, jak w przypadku pojedynczego koncertu. Dlatego że festiwal to jest zwykle przedsięwzięcie niejednodniowe z udziałem wielu zespołów, z obecnością wielu scen i z udziałem bardzo dużej ilości ludzi. Atmosfera wokół festiwali to nie tylko te gwiazdy, które na ten festiwal przyjeżdżają, ale ludzie, którzy na ten festiwal przyjeżdżają i którzy wymieniają się energią. Myślę, że popularność tego typu przedsięwzięć wynika właśnie z tego – ze spotkania się ludzi. O ile w 2019, 2018 czy 2017 roku myślałem, że nie do końca potrzebuję obecności tak dużej ilości kamer, rejestrowania wszystkiego i przygotowania się na to, żeby funkcjonować online, to wiadomo, że już teraz myślę inaczej. Myślę, że każdy promotor, każdy organizator festiwalu, tak jak każdy artysta będzie się musiał dostosować do nowych warunków i będzie korzystał z tego, co jest możliwe i co mu na dany moment jest potrzebne. Tego, co dzieje się w tym roku, nikt się nie spodziewał, nikt tego nie przewidział. Myślę, że to jest ogromna nauka dla naszej branży, na przyszłość.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Do tej pory było myślenie i praca nad płytą, była płyta, było jej wydanie, było radio, były wywiady, były koncerty i być może praca od razu nad kolejną płytą. Dzisiaj tak naprawdę okazuje się, że ten cykl został zupełnie zaburzony. Właściwie codziennie trzeba dać trochę czegoś nowego od siebie, żeby ci słuchacze chcieli być.
A. ROJEK: Co i tak w efekcie jest nie jest tym samym. Nie wiem, nie znam dróg, jakie podjęli artyści w 100 proc., ale myślę, że wielu z nas koncentrowało się na pracy nad nowymi rzeczami. Myślę, że to, że nie możemy wyjeżdżać na koncerty, że nie możemy w sposób standardowy przed-pandemiczny promować swoich nowych płyt spowodowało, że wielu zaszyło się w studiach i po tym okresie liczę na to, że będziemy mieć wysyp, bardzo duże ilości nowego materiału. Dlatego, że z tych osób, które ja znam, to wszyscy coś w tym momencie robią i przygotowują nowe piosenki na czas powrotu.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Choć jak mówisz: Tuż przed zamknięciem wydałem swoją muzykę, natomiast nie mogłem w ten proces koncertów - w takie liczby, jakie chciałem - wejść… Miałeś siłę zrobić coś nowego, kiedy jeszcze to, co dopiero zostało zrobione, nie wybrzmiało?
A. ROJEK: Tak jak już wspominałem wcześniej, to się ze sobą bardzo nałożyło. To w zasadzie stało się w tym samym momencie: premiera płyty i…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: ...i cisza.
A. ROJEK: I cisza. Ja jestem w takim momencie, że wydaje mi się, że to już było dawno. Dlatego że przez ten czas bardzo dużo się wydarzyło, twój umysł też się ukierunkował na zupełnie inne rzeczy. Myślę, że wielu artystów, którzy w tym czasie wydawali płyty lub liczyli na to, że – nie wiem – jeżeli wydadzą później, to jeszcze może się coś zmieni, a jednak się nie zmieniło. Wielu z nich czuje, że musi wrócić z czymś nowym, bo tamto już jest w pewnym sensie historią. To nie znaczy, że ja nie wrócę na koncerty i nie będę dokańczał trasy. Oczywiście, jak najbardziej, ale ten czas, który mam teraz… Nie mogę go poświęcić na promowanie swojego nowego materiału w takiej formie, w jakiej chciałbym. Oczywiście promuję go na tyle, na ile mogę. Natomiast tę pozostałą ilość czasu poświęcam na to, żeby przygotowywać się już do nowych piosenek. Więc dokańczając – mam nadzieję dokańczając – trasę wiosną, latem już będę myślał o nowym materiale.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Który już jest?
A. ROJEK: Który się tworzy, który się robi. Nigdy nie było tak blisko. A od czasu, kiedy zacząłem grać, w takiej bliskiej odległości jeszcze nigdy nie wydałem płyty. Mam nadzieję, że ją wydam w następnym roku.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Tak sobie myślę o aktorach albo o artystach takich jak ty, że jeżeli doprowadziłem do tego, że wychodzi coś nowego na rynek, no to chcę, żeby moi fani się z tym oswoili, żebym ja też mógł się z tym ograć i muszę dać sobie później chwilę, żeby wyzerować głowę i zacząć coś nowego. Czasami oczywiście to się może nakładać, ale tutaj - tak jak mówisz - to się wszystko tak bardzo zazębia.
A. ROJEK: No tak. Gdybym w tym procesie był, to zajęty byłbym promowaniem, graniem koncertów…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Nie myślał o niczym nowym.
A. ROJEK: …ciągłym przypominaniem o tym, że w marcu ukazała się nowa płyta. Nie myślałbym o tym, co będzie za moment. Na pewno nie myślałbym w taki sposób, jaki myślę teraz.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Co ci w duszy gra, w takim razie?
A. ROJEK: Co mi w duszy gra? Różne rzeczy mi grają. Generalnie zawsze mi grają takie melancholijne nuty. Też w związku z tym, że jestem z tym tak bardzo mocno kojarzony, to staram się od tej melancholii czasem odkleić. Więc tak, jestem w starciu ze sobą cały czas.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Bo jeżeli mówisz - mocno ci tego życzę - że latem pokażesz coś nowego, co się właśnie tu i teraz dzieje czy tworzy, to jak będzie brzmiał ten 2020 rok? Mimo że to już będzie zupełnie nowy rocznik.
A. ROJEK: 2021?
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Będziesz pokazywał tę płytę, choć zakładam, że już teraz, gdzieś tam ci w duszy gra, nie?
A. ROJEK: Nie wiem.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Mamy czas.
A. ROJEK: Nie wiem. Nie wiem, jak będzie brzmiał. Nie chciałbym, żeby brzmiał tak samo wszędzie, bo każdy przeżywa ciężkie chwile i myślę, że w wielu piosenkach pojawi się ten temat. Na pewno to, co się dzieje teraz, bardzo mocno rezonuje w umysłach wielu ludzi – w tym artystów, muzyków – i na pewno to będzie słychać w 2021, kiedy te piosenki będą się ukazywać. Ja mam taką świadomość, że w wielu miejscach się pojawi ten temat. Ale nie chciałbym, żeby tego tematu było za dużo, więc myśląc o swoich piosenkach, oczywiście nie będę na siłę od tego uciekał, ale staram się nie skupiać tylko na jednej rzeczy. To nie jest proste, ale nic nie jest proste.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ile na płycie teraz wychodzi piosenek? Jeśli tak to się układa, po staremu?
A. ROJEK: Nie wiem, nie wiem. Jestem w procesie, nie mogę powiedzieć.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Choć też ten moment, w którym ktoś zbierał naście powiedzmy i wydawał całą płytę, też od jakiegoś czasu jest inny. Bo czasami to może być jeden utwór, który pojawia się i właściwie nawet nie zawsze jest zapowiedzią czegoś większego, nie?
A. ROJEK: Oczywiście, tak. Dzisiaj podejście do robienia nowego materiału jest troszkę inne niż kiedyś. Kiedyś myślało się płytą, dzisiaj myśli się piosenkami.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Od projektu do projektu?
A. ROJEK: Tak. Też – z drugiej strony – jest taka ilość nowej muzyki i też taka ograniczona uwaga odbiorcy, że czasami większy sens ma nagrywanie pojedynczych piosenek i wypuszczanie ich co jakiś czas do sieci niż nagrywanie całego albumu od razu. To oczywiście wszystko zależy od tego, co masz do powiedzenia, jak chcesz to przeprowadzić.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: „Zależy” to jedno. Tylko ty jesteś już na tej scenie trochę i już w kilku piecach ten chleb piekłeś i wiesz mniej więcej, jak to wygląda, masz ogromne doświadczenie stąd. Ale słyszę, że nie ma dystansu do tego, jak to po nowemu wygląda. Tylko raczej akceptacja tego i próba złapania tego momentu, także w twojej historii?
A. ROJEK: Tak, oczywiście. Z taką świadomością, żeby nie było go za dużo, oczywiście. Bo wiem, że nie tylko ja mam z tym styczność, tylko wszyscy, cała branża.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Mówisz, że jest dużo różnej muzyki. Dużo różnej dobrej muzyki?
A. ROJEK: Moim zdaniem tak. Tak, jest jest dużo różnej, dobrej muzyki. Jako taki słuchacz w zasadzie 24-godzinny no to nie jestem w stanie wszystkiego skonsumować. Jednocześnie jako słuchacz też taki, który potrzebuje odkrywać nowe rzeczy – bo jest mi to potrzebne do pracy – nie jestem w stanie tego wszystkiego tak, jakbym chciał przerobić. Więc mam taki wniosek, że jest tego dużo i jest dużo dobrego. Jest też dużo takich rzeczy, których nie miałem okazji poznać 20 lat temu, 10 lat temu, 15 lat temu, a może nawet czasem i 50 lat temu. To też są rzeczy, które w jakiś sposób budują moją wiedzę i świadomość muzyczną, więc do tamtego czasu też często wracam. Łącząc to wszystko razem robi się tego ogrom.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jak patrzysz dzisiaj na muzyków, którzy się pojawiają na scenie, których też wspierasz i promujesz, to oni mają łatwiej niż mieliście wy?
A. ROJEK: Nie postrzegam tego w kategoriach, czy łatwiej, czy trudniej. Po prostu mają inaczej. Myślę, że zawsze na końcu liczy się to, co masz do powiedzenia i jaką to ma jakość.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Bo też myślę o tym, co wspomniałeś, że uwaga widzów jest tak bardzo rozpraszana, dlatego że mają tak wiele rzeczy. Kiedyś jednak było ich trochę mniej, mieliśmy szansę i czas się skupić na czymś. Wchodziła nowa płyta Myslovitz, więc człowiek na to czekał. Dzisiaj tak naprawdę dzień w dzień, godzinę w godzinę - trochę przesadnie mówiąc - jest coś nowego, równie ważnego.
A. ROJEK: Ale to jest problem dla nas tylko, dla naszego pokolenia. To my możemy ponarzekać mówiąc o tym, że kiedyś to się słuchało muzyki od początku do końca… Kiedyś to się w ogóle czekało na tę płytę tak długo i tak się długo z niej cieszyło… Natomiast ja, patrząc na moje dzieci, ja nie widzę, żeby to była rzeczywistość, która ich w jakiś sposób męczy. Oni po prostu konsumują inaczej rzeczywistość niż my. My konsumowaliśmy to po swojemu, oni konsumują to po swojemu. I dla nich to nie jest problem, że codziennie okazują się jakieś nowe piosenki. Mój starszy syn, który co chwilę przynosi mi jakąś nową piosenkę, którą mi puszcza, to on nie odczuwa tego, że jest czegoś za dużo. On to selekcjonuje po swojemu, jego mózg inaczej pracuje. A my możemy sobie powspominać: „Kiedyś to było tak, a teraz jest inaczej…”. Nasi rodzice też tak mówili.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ta muzyka, którą przynosi ci i kładzie, jest zaskakująca dla ciebie?
A. ROJEK: No, często tak. Ale uczę się przy nim, to jest w ogóle niesamowite doświadczenie. Sam zresztą go zachęcałem do tego, żeby słuchał… Nawet może nie tyle, że to było takie celowe. Ja po prostu tak miałem, że jechaliśmy do przedszkola i puszczałem mu jakieś nowe piosenki. I to niekoniecznie piosenki dopasowane do jego wieku. Nie chodzi mi o treść, ale chodzi mi o gatunek. Natomiast gdzieś tam, naturalnie – obydwoje, bo mam dwóch synów – obydwoje są takimi bardzo intensywnymi słuchaczami.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Z pełną świadomością, że mogą ciebie zainspirować?
A. ROJEK: Myślę, że tak. Często puszczają mi piosenki i też proponują: „Może byś tego posłuchał?”, „A nie zaprosiłbyś go na festiwal?”, „Co o tym myślisz?”. Generalnie to jest bardzo świadome jak na ich wiek. Jak sobie siebie przypominam z tamtego czasu, to mają dużą świadomość.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Masz, Artur, takie poczucie, że ty, jako osoba z historią - nie chcę powiedzieć „po przejściach” i „z przeszłością”, ale z historią muzyczną - musisz nadążyć?
A. ROJEK: Tak. Mam taką świadomość.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale że ludzie, fani oczekują tego, że Rojek musi być na czas? Albo przed czasem nawet?
A. ROJEK: Wiesz co? Fani mają różne oczekiwania. Jedni chcieliby, żebym cały czas był tym, kim byłem; jedni chcieliby, żebym w jakiś sposób się odniósł do tego, co jest. Natomiast tutaj to jest taka moja wewnętrzna potrzeba, że jak już w tym jestem i cały czas lubię to, co robię, to staram się zrozumieć to, co się wokół mnie teraz dzieje. I też inspirują mnie artyści mojego pokolenia, którzy w bardzo podobny sposób postępują. To nie jest łatwe mieć ze sobą taki bagaż i taką świadomość i historię tego i też pewne wspomnienia, z których wyrosłeś, pewne korzenie, które cały czas w tobie procentują, żeby się oderwać od tego i żeby funkcjonować we współczesnym świecie. Ale jest to możliwe, żeby swoją przeszłość w jakiś sposób łączyć z tym, co cię otacza dzisiaj.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: To, co fajnie powiedziałeś na początku, trochę definiując siebie: doświadczenie, muzyka, dziś promotor, więc ten, który właśnie powinien być tym, który znajdzie. Czasem to może być niezgodne z jego nutą wewnętrzną, ale pomyśli sobie: „Ale to jest jakościowo inne, więc jako ten promotor powinienem to pokazać światu”.
A. ROJEK: Tak, chociaż te dwa światy: ten świat, w którym pracuję jako promotor, jako dyrektor artystyczny festiwalu, i świat mój jako Artura Rojka, który wychodzi na scenę i śpiewa piosenki, jest troszeczkę inny. Dlatego, że w tej swojej pracy promotorskiej, gdzie na początku postanowiłem sobie, że ten festiwal będzie bardzo eklektyczny, że nie będę się ograniczał do żadnych gatunków, które są moimi ulubionymi gatunkami, tylko będę starał się pokazać tę muzykę bardzo szeroko. Nazwa tego festiwalu mnie też trochę zobowiązuje, bo szukam czegoś, co jest nie do końca standardowe. Natomiast w swojej pracy nie mogę taki sposób do końca myśleć, bo muszę jakoś siebie umiejscowić.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: „Zbudowałem prawo i lewo, muszę gdzieś się pomiędzy tym zmieścić”.
A. ROJEK: Tak, więc ta moja praca artystyczna jest dużo inna niż moja praca promotorska. A pogodzenie tych światów to jest już ekstrakarkołomne.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Masz dzisiaj poczucie, że właśnie w tym hałasie i chaosie ludzie chcą być bliżej OFF? Zejść ze szlaku, być poza tłumem?
A. ROJEK: Na pewno miałem takie wrażenie w tym wczesnym okresie, czyli w okolicach marca-maja, marca-kwietnia-maja. Płyta „Kundel” jest trochę o tym. Jest trochę o próbie pokazania, że zejście do poziomu kogoś niekoniecznie ekstra wcale nie jest wybraniem niewłaściwej drogi. Zwłaszcza, kiedy funkcjonujesz w świecie, w którym bycie ekstra jest tym, co jest najważniejsze.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Obowiązek, nie?
A. ROJEK: Zająłem się tym tematem dlatego, że sam gdzieś to na swojej skórze odczuwałem i wewnętrznie to ciśnienie oddziaływało na mnie. I myślę, że nie tylko na mnie, ale na wielu ludzi. I ten reset, początkowy reset był dla mnie taki symboliczny trochę. Że w bardzo takim wysokim punkcie, w którym się znaleźliśmy, ktoś przycisnął guzik i powiedział: „Teraz wyłączam wam światło i radźcie sobie dalej sami”. I wielu ludzi myślę, że odczuło, jak niewiele potrzebuje do tego, żeby czuć się dobrze. Jak jest teraz? To trudno mi powiedzieć, dlatego że to się bardzo mocno emocjonalnie rozlało. I myślę też, że oprócz tego resetu, którego każdy doznał w okresie wiosennym, doszły teraz takie problemy codzienne, w funkcjonowaniu, w zarabianiu, w braku pracy, w niepewnej przyszłości itd. Więc ten okres teraz jest troszeczkę inne niż ten, który był na początku. Natomiast wydaje mi się, że ten czas pokazuje ludziom, co jest tak naprawdę dla nich najważniejsze.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale nawet ta analogia, której użyłeś: Przyszedł ktoś, wyłączył światło i powiedział: „A teraz sobie radźcie bez niego”, to jednak ten symbol... Akurat siedzimy w otoczeniu pięknego światła, ale ten moment, kiedy właśnie jest ten gest, jest ten telefon, jest tutaj pokazanie, że jestem najlepszy, chociaż poza tym kadrem już jest zupełnie inaczej, pojawia się niefajny czas... To myślę, że rzeczywiście mocno wielu upadło na tyłek.
A. ROJEK: Myślę, że kiedy jest nam dobrze, to mało kto myśli o tym, że może nam być źle, że za chwilę może się to zmienić. Nikt się raczej się nie…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: …szykuje…
A. ROJEK: …nie szykuje na to, że jutro będzie gorzej. Raczej wszyscy myślą o tym, że będzie dobrze, albo że będzie robił wszystko, żeby było jak najlepiej, albo żeby było jeszcze lepiej niż jest. No a ja się na tej płycie zajmowałem tym, że często się nie spodziewasz, że w kolejnej chwili stanie się coś, co wywróci twoje życie do góry nogami. Nie myślałem wtedy o czymś tak globalnym, myślałem o rzeczach takich, które zderzają się nam na co dzień. Bo każdemu z nas zdarzają się różne przykre sytuacje, które powodują, że twoje życie się nagle bardzo mocno zmienia. No a tutaj to miało taki zasięg bardzo globalny, środki.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Czyli trochę trafiłeś?
A. ROJEK: Szczęście w nieszczęściu. Tak, trafiłem.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale wiesz co? Tak jak mówisz, że wrócisz z nią też na scenę znów - i życzę, żeby to było jak najszybsze - to jak popatrzeć po różnych wypowiedziach i po różnych zachowaniach, i po różnych klimatach dzisiaj, to emocjonalnych potrzeb do tego, żeby ktoś wyciągnął, pokazał, po tym właśnie czasie zamknięcia będzie sporo. Więc myślę, że dużo osób będzie próbowało znaleźć pewnych odpowiedzi choćby w muzyce.
A. ROJEK: Muzyka zawsze była takim lekarstwem dla duszy i ja tak muzykę zawsze traktowałem. Muzyka zawsze towarzyszyła różnym moim emocjom i albo je podkreślała, albo je…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: ...gasiła.
A. ROJEK: Gasiła. I myślę, że to się nie zmieni. Nie tylko muzyka zresztą. W ogóle sztuka, różne formy działalności artystycznej takie działanie powinny mieć i takie mają.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Lecznicze?
A. ROJEK: W jakimś sensie tak. Na pewno w emocjonalnym sensie tak.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Kiedy dzisiaj popatrzy się na profil oficjalny OFF-u, to widać muzykę w Kościele Ewangelicko-Augsburskim np. Są dobre i złe miejsca na granie muzyki?
A. ROJEK: Z mojego doświadczenia… Są oczywiście miejsca, w których się gra lepiej i są miejsca, w których się gra gorzej. Natomiast najczęściej o tym decyduje energia, jaka jest w miejscu, w którym występujesz. Obecność Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w projekcie OFF Club, o którym teraz wspominasz, nie jest rzeczą przypadkową. W ogóle cała idea OFF Clubu narodziła się wiele lat temu, kiedy pomiędzy poszczególnymi edycjami OFF Festivalu postanowiłem organizować takie edycje klubowe tego przedsięwzięcia w różnych unikatowych miejscach, nie tylko w Katowicach, ale też poza Katowicami często się to zdarzało. W związku z tym, graliśmy w basenach, na samochodach, w kościołach, czasami koncerty odbywały się na dziko, czyli na samochodzie.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ja myślę, że dla wielu przy ołtarzu to też na dziko.
A. ROJEK: Tak. To też jest nie pierwsza wizyta w kościele ewangelickim. Dlatego że po raz pierwszy pomyślałem o tym, że moglibyśmy zrobić koncerty w kościele, to zgoda Kościoła katolickiego nie była taka prosta. W sensie trzeba było tam przejść przez jakąś straszną papierologię i pisać do kurii o to, żeby się na to zgodzili. Z kolei zgoda wydawana przez Kościoły ewangelickie była tylko kwestią człowieka, który zarządzał danym budynkiem, danym kościołem w mieście. I pierwszy koncert w kościele ewangelickim, który zorganizowałem, odbył się podczas OFF Festivalu bodajże w 2008 roku i to był pierwszy koncert Ólafura Arnaldsa w Polsce. Kościoły ewangelickie mają też to do siebie, że mają drzewa we wnętrzach. W związku z czym mniejsza ilość tej ornamentyki, mniejsza ilość szkła, betonu, kamienia powoduje, że dźwiękowo one są lepsze do takich rzeczy. Ten OFF Club jest nawiązaniem do tej przeszłości. Ten koncert Ólafura Arnaldsa nie był jedynym koncertem, który zrobiliśmy w kościele, bo tam jeszcze były kolejne koncerty. I w sytuacji, w której znaleźliśmy się jako promotorzy festiwalu, w sytuacji, kiedy nie mogliśmy tej edycji w sposób standardowy zorganizować – 15. edycji OFF Festivalu – postanowiliśmy w okresie jesiennym powrócić do idei OFF Clubu i zrobić OFF Club bez udziału publiczności. Koncerty nagrać i zaprezentować to ludziom potem w sieci.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: W ogóle dzisiaj w muzyce trzeba eksperymentować, żeby łapać uwagę?
A. ROJEK: Myślę, że trzeba być świadomym tego, co się wokół ciebie dzieje. Nie wiem, czy trzeba eksperymentować. Na pewno trzeba… Myślę, że trzeba być uważnym. Tak jak chyba w każdej dziedzinie życia. Też w muzyce to jest bardzo potrzebne, żeby funkcjonować i żeby mówić językiem takim, który jest w stanie coś przewidzieć albo takim, który jest w stanie nawiązać kontakt z odbiorcą.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Czyli takim, który nadąża?
A. ROJEK: Który nadąża i który też relacjonuje rzeczywistość w sposób taki, że odbiorca się z tym może identyfikować. To myślę, że trzeba być uważnym i trzeba bardzo mocno wnikać w swoje emocje.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Skąd ty dzisiaj czerpiesz? Czego słuchasz? Gdzie patrzysz? Co oglądasz albo co czytasz, żeby być na czas?
A. ROJEK: Ja nie wiem, czy jestem tak ultra na czasie…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Mówiłeś o wsparciu synów. To rzeczywiście pomaga w byciu na czasie.
A. ROJEK: Wiesz co? Tak naprawdę to wszędzie. Myślę, że każda minuta życia może być dla ciebie inspiracją. Czasami się nawet nie spodziewasz tego, co usłyszysz za moment albo co zobaczysz za moment. Ja szukam w różnych miejscach. Szukam tego w czytanych książkach, szukam tego na co dzień w słuchanej muzyce, szukam tego w rozmowach, w życiu rzeczywistym, w sieci… Wszędzie. W zasadzie to są rzeczy, które cię otaczają i to tylko odpowiednie nastawienie się na odbieranie tych rzeczy. To jest ten moment chyba najważniejszy dla artystów, żeby to potem przetransponować na twoją twórczość.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Pisałeś dzisiaj, jadąc w pociągu do nas?
A. ROJEK: Akurat nie, bo…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: ... słuchałem.
A. ROJEK: … zajmowałem się innymi rzeczami. Tak, słuchałem, to prawda. Słuchałem i zajmowałem się innymi rzeczami. Na pewno to, czego słuchałem, nie będzie bez znaczenia w przyszłości.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: A jak patrzysz na technologię, która dzisiaj rzeczywiście ułatwia w wielu sytuacjach dostęp do muzyki, która jest nieprawdopodobnie... Właśnie nawet nie wiem, czy ona demokratyzuje dostęp do tej muzyki, czy go czasami utrudnia. Wyobrażasz sobie, że może być jeszcze coś innego, co w przyszłości się może pojawić, żeby każdy mógł łapać tę muzykę wystreamowaną w każdym miejscu świata? Czy wszystko już się właściwie zadziało?
A. ROJEK: Nie. Myślę, że na pewno się nie zadziało wszystko. Myślę, że zadzieje się wiele rzeczy takich, o których nawet teraz nie mamy pojęcia. Kiedy branża koncertowa, branża muzyczna przeżywała taki okres bardzo mocnego rozkwitu przez ostatnie kilka lat, pomyślałem sobie, że potrzeba zobaczenia danego artysty jest tak duża, że on nie będzie w stanie tej potrzeby wypełnić i zaspokoić. I abstrakcją były dla mnie koncerty awatarów. Natomiast byłem na kilku takich koncertach, gdzie oprawa oświetleniowa i też ilość ludzi na scenie, bo przestaliśmy już dziwić się temu, że na scenie nie ma 5 osób: gitar, perkusji i instrumentów klawiszowych, a jest tylko 1 gość i jego mikrofon, i w zasadzie nic się oprócz tego nie dzieje. Dzieje się tylko odpowiednia oprawa świetlna. Kiedyś byłem na kilku takich koncertach, na których sobie pomyślałem, że w zasadzie mógłbym się nie zorientować, czy ten gość jest prawdziwy, czy nie jest prawdziwy. Pomyślałem sobie, że jeżeli tak dalej będzie to wyglądało, to artyści będą mieli siebie i jeszcze kilka swoich awatarów.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Zwielokrotnią liczbę kont.
A. ROJEK: Zwielokrotnią w ten sposób liczbę koncertów.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ten moment, kiedy zaczynałem pracę swoją i cały ten warsztat się dzisiaj idealnie przydaje, niezależnie od tego, jak bardzo ta technika się rozwinęła. Stąd myślę, że także twoje doświadczenie - nawet jeżeli miałbyś mieć swojego awatara - to będzie coś bardzo, bardzo, bardzo potrzebnego.
A. ROJEK: No tak. Ja z tego doświadczenia – tak jak wspomniałeś – też korzystam, bo… Wracając do tego koncertu online w mieszkaniu, który grałem: to doświadczenie powodowało, że moje emocje nie zaburzyły tego koncertu. To, co się działo w głowie, nie do końca było w stanie zaburzyć tego warsztatu, który został wytworzony przez zagranie tych tysiąca koncertów. No bo byłoby to dosyć uciążliwe, gdyby twoje emocje za każdym razem kładły albo wznosiły ten koncert. Więc warsztat na pewno ma bardzo duże znaczenie i dla scenicznego zachowania, i dla zachowania w studiu, w zasadzie wszędzie.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale też myślę dla widzów - czy słuchaczy w twoim przypadku - że oni oczekują... Skoro już kupili bilet fizyczny, czy kupili bilet online'owy i mają mieć Rojka, to oni oczekują, że on jednak swoja słabszą dyspozycję albo swoje humory zostawi zupełnie, nie? „Ja chcę go mieć takiego, jakiego ja chcę go mieć”.
A. ROJEK: Tak. Poza tym też dla mnie – i myślę, że dla wielu – wyjście na scenę jest czymś takim, że na ten moment odcinasz się trochę od tych wszystkich rzeczy, próbujesz o tym zapomnieć. Nawet jeżeli coś z tyłu cię dotyka czy też z przodu. Nie odpuszcza cię też świadomość, że ten moment, w którym teraz jesteś, jest czymś innym niż ten moment, kiedy schodzisz ze sceny. I na ten czas ja czuję, że jestem trochę inny w tym momencie. Ja nie potrafiłbym być taki na co dzień, w życiu. Nie potrafiłbym tak wstać po prostu i w sklepie zatańczyć. Zatańczę na scenie. Znam ten moment, w którym sobie na to pozwalam i znam ten moment, w którym jest mi ciężej sobie na to pozwolić. Też paradoksalnie, mając takie doświadczenie łatwiej jest mi to wszystko robić, kiedy jestem w miejscu, gdzie mam świadomość, że jest to koncert, na który przychodzą ludzie niż w momencie, kiedy siedzimy ze znajomymi i ktoś mówi: „Ty, a może zaśpiewasz taką piosenkę?”.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Albo: „Przejdź tym korytarzem tak, jak w teledysku”.
A. ROJEK: To jest dla mnie o wiele trudniejsze niż to, kiedy jestem na scenie.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jasne. Moja ekipa żartowała, że właśnie tak powinieneś dzisiaj wejść na to spotkanie, jak w ostatnim swoim teledysku, od ściany do ściany. To byłoby dobre i możemy to przećwiczyć na koniec. Jak dzisiaj popatrzysz po Europie albo po świecie w ogóle, to gdzie się fajnie muzycznie dzieje?
A. ROJEK: Zawsze się dużo i dobrze działo w takich głównych rynkach, czyli w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii. Natomiast z w związku z tym, że łatwość dotarcia do odbiorcy, jaką dają nam streamingi… To powoduje, że masz łatwiejszy dostęp też do muzyki z innych rejonów świata. Jeżeli się jeszcze tym bardzo interesujesz, to można dotrzeć do wielu ciekawych rzeczy z takich zakątków, do których byś normalnie, standardowo nie dotarł.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Gdzie ostatnio byłeś?
A. ROJEK: Wiesz co? Ja bywam w różnych miejscach ze względu na tę promotorską pracę, więc bywam w Afryce, bywam w Rosji, bywam na Islandii, bywam w Azji… W zasadzie wszędzie. Jeszcze łącząc tę muzykę współczesną z muzyką, która była, to to jest ogromna ilość bardzo ciekawych rzeczy, które mają bardzo duży wpływ na twórczość tych artystów, którzy docierają do tej największej grupy odbiorców. Bo to, że ja poszukuję, nie znaczy, że tylko ja się tym zajmuję. Poszukuje wielu artystów, wielu artystów próbuje przemycić rzeczy oryginalne, które nie wywodzą się z popkultury, ale wywodzą się z kultury plemiennej chociażby, do swojej muzyki. W sposobie śpiewania chociażby Justina Biebera można usłyszeć to, że on korzysta z rzeczy nie do końca wynikających z tego miejsca, w którym on żyje, w którym się otacza. Korzysta z innych kultur, bo nie byłby w stanie tak śpiewać, nie byłby w stanie budować tak melodii. Wielu piosenkarzy buduje melodię, korzystając z melodii, które zbiera z różnych ciekawych zakątków świata.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Myślę sobie o Islandii, myślę o Sigur Rós ,np. i o tym, jak tamten klimat, w ogóle ta przestrzeń islandzka jest w stanie wpłynąć rzeczywiście na sposób, w jaki mówisz, w jaki śpiewasz... Ale nie sądziłem, że zaprosimy Biebera do naszego spotkania dzisiaj. To dziękuję ci.
A. ROJEK: A to trzeba mojemu synowi podziękować.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Sam mam chyba ze 2 jego piosenki - teraz sobie pomyślałem - więc nie powinienem żartować z niego.
A. ROJEK: Nie no, na pewno nie powinieneś. To jest świetny gość, naprawdę on robi bardzo dobre rzeczy.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Ale też dojrzewa, prawda? To też jest fajne, że tak naprawdę coś, co mogło być elementem popkultury, ale w takim znaczeniu lekkim, staje się w którymś momencie jakoś docenionym.
A. ROJEK: No tak, bo to jest naprawdę bardzo dobra jakość. Wiem, że aura wokół takich artystów jest czasami taka, że ludziom się to kojarzy tylko z piszczącymi nastolatkami…
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Trochę, ale że wokół nich jest tylu profesjonalistów, że one mogą piszczeć, ale to dalej będzie brzmiało tak, jak powinno.
A. ROJEK: Myślę, że trzeba by było przejść tę drogę, która doprowadza do tego pisku. Jak się przejdzie przez tę drogę i zobaczy się, jak się to wszystko tworzy, z jakiej świadomości, z jakich głów to wychodzi i jak to jest dobrze przygotowane, to wtedy nabierasz do tego trochę innego nastawienia.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Dzisiaj, jak popatrzysz na rynek muzyczny, to tak: technologia pozwala - mówiłeś o jakości - żeby to miało swoją jakość. Ale ta jakość się będzie broniła niezależnie od marketingu czy on jednak jest też decydujący?
A. ROJEK: Oczywiście, ma bardzo duże znaczenie. Wszystkie te elementy razem wzięte i przeprocedowane w odpowiedni sposób decydują o większym lub mniejszym sukcesie. Oczywiście, mamy czasami takie przypadki, które trochę wymykają się spod kontroli i może są potwierdzeniem pewnej reguły, że ktoś z domowego studia nagle bez żadnej promocji trafia do milionowych odbiorców. Ale to się niezwykle rzadko zdarza. Raczej decyduje o tym współdziałanie tych wszystkich elementów, czyli dobre dobre piosenki, odpowiednia osobowość artysty i wszystko to, co wokół niego się dzieje marketingowo i też jeszcze kilka innych elementów na to wpływa.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: To trzeba sobie powolutku pozbierać czy można zaczynać niekompletnie? Gdybyśmy mieli poradzić tym, którzy myślą o tym, jak na tę scenę wejść dzisiaj?
A. ROJEK: Wiesz, nie jesteś w stanie tak od razu wejść z całą armią, będąc debiutującym artystą. Może jesteś, nie wiem… Ja jestem akurat przykładem osoby, która się tego uczy cały czas. Pomimo tego że funkcjonuję na tym rynku już naprawdę bardzo długo, to cały czas mnie coś zaskakuje i cały czas odkrywam, że czegoś jeszcze mi brakuje Ale to też wynika z tego, że my żyjemy trochę w innym kraju, tutaj to się troszeczkę inaczej robi. Chociaż świadomość jest coraz większa. Myślę, że więcej młodych ludzi dzisiaj podchodzi z większą świadomością do bycia na scenie niż kiedyś, 10 czy 20 lat temu.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Dlatego, że mają na kogo popatrzeć za granicą?
A. ROJEK: Myślę, że tak. Myślę, że zbliżyliśmy się bardzo, jeżeli chodzi o funkcjonowanie na świecie. Kiedyś jednak byliśmy takim rynkiem, który z zazdrością patrzył na to, co się dzieje w Wielkiej Brytanii czy Skandynawii, w Stanach Zjednoczonych. Dzisiaj jesteśmy częścią pewnej globalnej grupy i to na pewno ułatwia ludziom funkcjonowanie w lepszy sposób, lepsze przygotowanie się do swojej roli niż kiedyś. Natomiast i tak najważniejsze jest zawsze to, czy się do tego nadajesz czy nie, czy masz talent czy nie masz talentu.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: A ty czułeś, że masz, kiedy zaczynałeś?
A. ROJEK: Wiesz co? Nie. Właśnie to jest to, że ja w ogóle bardzo późno zaczynałem. Ja zacząłem dopiero, kiedy byłem na studiach. Wcześniej w ogóle się tym nie zajmowałem. Moja edukacja prowadziła mnie na basen, miałem zostać trenerem pływania. To zresztą nie była też przypadkowa rzecz, ja się tym zajmowałem, jak byłem młodszy. Czyli zawodniczo trenowałem pływanie i z wykształcenia jestem tym trenerem. Natomiast w trakcie, kiedy byłem na studiach, odezwała się – tak silniej, bo to zawsze było u mnie obecne – właśnie ta pasja do muzyki. To była taka próba. Myślę, że jak powoli kończyła się ta moja sportowa kariera, to ja przeżyłem taki moment wypłaszczenia i takiego budowania kolejnej potrzeby w swoim życiu. Przestrzeni, w której mógłbym coś zrobić więcej. I tą przestrzenią zaczęła być muzyka. Nie podchodziłem do tego na zasadzie: „Mam talent do muzyki, więc będę robił to”, tylko podchodziłem do tego, że ja to bardzo lubię i dlaczego nie miałbym się tym zająć i trochę upodobnić się do tych wszystkich ludzi, których tak bardzo ceniłem? I zrobiłem to z takich fanowskich pobudek. Chciałem po prostu grać tak, jak ci goście, których obserwowałem. A z czasem się okazało, że mam do tego talent i bardzo szybko coś, co wyglądało na początku niewinnie, przekształciło się w taką – można powiedzieć – normalną pracę. Bo bardzo szybko od czasu założenia zespołu – zespół zakładałem w 1992 roku – w 1995 roku już ukazała się debiutancka płyta. I potem to się już rozkręciło, tak że obracając się do tyłu, myślałem sobie, że nigdy bym tego nie przewidział.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Strasznie długi ten basen.
A. ROJEK: No, tak to wyglądało.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Dobrze, że tak poszło?
A. ROJEK: Dobrze. Aczkolwiek, gdybym miał taką świadomość wcześniej, to bym może i zaczął wcześniej, dzisiaj bym znajdował się może w innym momencie. Zawsze jest takie uczucie. Nigdy nie jest tak, że popatrzysz na to, co z tyłu i pomyślisz sobie: „Nie, wszystko wyglądało tak, żebym niczego nie poprawił”. Z jednej strony tak, a z drugiej strony, gdybym zaczął wcześniej, gdyby mnie ktoś wcześniej w tym uświadomił, to myślę, że miałbym tę świadomość, której zazdroszczę tym ludziom, którzy zaczynają dzisiaj i mają tę świadomość. Ja tej świadomości nie miałem w tamtym czasie.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Jak myślisz, kiedy zagrasz pierwszy koncert dla publiczności, która będzie bez masek, będzie pełna i będzie mówiła: „No, nareszcie”? To się już dzieje w Australii teraz - swoją drogą - już mają koncerty, które są postCOVID-owe i cieszą się, że wszystko jest tak, jak było. Po roku.
A. ROJEK: Ale nie we wszystkich częściach.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Nie we wszystkich.
A. ROJEK: Myślę, że… Pozytywny scenariusz? Druga połowa 2021 roku. I tego się trzymajmy.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Wszyscy zaszczepieni, z dowodami szczepionkowymi stoją pod sceną i śpiewają.
A. ROJEK: Ale ja myślę, że nawet jeżeli będziemy już mieć szeroko dostępną szczepionkę, maski tak szybko nam nie zniknął z twarzy. Myślę, że niektórzy nawet te maski polubili. Myślę, że niektórzy może się nawet w tych maskach czują bardziej komfortowo niż bez masek.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Można się schować.
A. ROJEK: I myślę, że kulturowo to może gdzieś z nami zostać na dużej, tak jak zostało z osobami pochodzącymi z Azji. Po prostu to zostało na dłużej i tak myślę, że będzie w naszym wypadku.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: To prawda. Ten moment, kiedy to nas dziwiło i zastanawialiśmy się: „Po co?”, dzisiaj okazuje się, że właśnie dlatego. To musi być jakiś standard w świecie, który jest tak niepewny. Bardzo dziękuję za spotkanie i za rozmowę.
A. ROJEK: Dziękuję również.
REDAKTOR J. KUŹNIAR: Trzymam kciuki. Druga połowa 2021.
Prowadzący
Jarosław Kuźniar – dziennikarz, host, szkoleniowiec public speaking. Uczy liderów storytellingu, budowania historii, dbania o narrację ludzi i marek.W jego 30-letnim doświadczeniu dużą rolę odegrała praca w mediach: prasa, radio, telewizja i digital, m.in. Trójka, Radio ZET, TVN24, TVN, Onet. Obecnie mentor Voice House Academy, CEO Kuźniar Media i redaktor naczelny Voice House. Autor „The Host”, podręcznika skutecznego mówienia do ludzi.