Regeneracja, rutyna… Jak zadbać o siebie?
Z powodu długiej izolacji w pandemii mamy wysoki poziom stresu i niepokoju oraz poczucie osamotnienia. Daria Abramowicz obserwowała je na co dzień u najlepszych tenisistów – podczas Australian Open, potem na turnieju w Rzymie.
Z napięciem czy samotnością nie sposób sobie poradzić bez odpowiedniej regeneracji – dotyczy to nie tylko sportowców. W kolejnym odcinku swojego podcastu Daria opowie właśnie o tym, jak o nią zadbać, aby była efektywna. A także o innych czynnikach niezbędnych dla zachowania zdrowia psychicznego, satysfakcji z życia i dla osiągania dobrych wyników w pracy czy sporcie. Rutyna, komunikacja, wsparcie – pod każdym z tych pojęć kryją się konkretne wskazówki.
- Podcasty
- Daria Abramowicz Podcast
- Regeneracja, rutyna… Jak zadbać o siebie?
Z napięciem czy samotnością nie sposób sobie poradzić bez odpowiedniej regeneracji – dotyczy to nie tylko sportowców. W kolejnym odcinku swojego podcastu Daria opowie właśnie o tym, jak o nią zadbać, aby była efektywna. A także o innych czynnikach niezbędnych dla zachowania zdrowia psychicznego, satysfakcji z życia i dla osiągania dobrych wyników w pracy czy sporcie. Rutyna, komunikacja, wsparcie – pod każdym z tych pojęć kryją się konkretne wskazówki.
Transkrypcja
D. ABRAMOWICZ: Foro Italico to moim zdaniem najpiękniejszy obiekt tenisowy świata. Turniej WTA 1000 w Rzymie z pewnością zaś jest jednym z najbardziej prestiżowych. Z nami, z różnych powodów, zostanie on na długo, jeśli nie na zawsze. Dlaczego? Dziś właśnie o tym chciałabym opowiedzieć.
Rzym zostanie z nami na zawsze. Dlaczego? Kiedy nagrywałam odcinek podcastu o powrocie tenisa w czasach pandemii, czyli o turniejach w Australii, o naszej podróży tam i doświadczeniu życia i grania w pandemii, bardzo dużo mówiłam o zaskoczeniu, o próbach dostosowania się do bieżącej sytuacji… Dzisiaj, po ponad roku funkcjonowania w tych realiach wiemy już, że bardzo podobne mechanizmy mają zastosowanie w biznesie, w edukacji, w innych obszarach naszego funkcjonowania. I rzeczywiście ten tenis i wracający sport – moim zdaniem – są takim bardzo dobrym predyktorem tego, jakie postawy, jakie mechanizmy społeczne – można byłoby powiedzieć – mają zastosowanie właśnie w tych innych obszarach naszego funkcjonowania. Krótko mówiąc: to, co się dzieje, jest takim bardzo uniwersalnym wskaźnikiem. I tak sobie myślę, że o tyle, o ile na początku wracającego sportu bardzo dużo mówiliśmy o zaskoczeniu, mówiliśmy o takich próbach dostosowania się do bieżącej sytuacji, to dzisiaj, już po tych kilku miesiącach trwania tego nowego sezonu, te emocje, myśli, postawy, zjawiska, są trochę inne. I myśląc o turnieju w Rzymie, myśląc o nim wielopłaszczyznowo, bardzo wiele ciekawych – moim zdaniem ciekawych, mam nadzieję, że waszym także – wniosków mam. I może wydawać się zaskakujące, że nie mówię o tym turnieju najpierw z perspektywy zwycięstwa Igi Świątek. Oczywiście dla nas to niesamowicie cenny wynik pod naprawdę wieloma względami i pewnie o tym za chwilę też kilka zdań opowiem. Natomiast myślę o tym turnieju, patrzę na ten turniej, właśnie także z takiej perspektywy psychologii w sporcie, w innych dziedzinach high performance, z perspektywy, która niesie za sobą bardzo wiele ciekawych przesłanek w kontekście tego, jak możemy funkcjonować, jak dzisiaj funkcjonujemy w innych rolach, w innych sferach. Więc z jednej strony oczywiście opowiem trochę dzisiaj o tym, jak my funkcjonujemy teraz, co się dzieje, czego doświadczamy, co jest największym wyzwaniem. Ale chciałabym poświęcić też chwilę na to, żeby porozmawiać o tym, co zrobić, aby móc funkcjonować bardziej konstruktywnie. Bo – najłatwiej mówiąc – eufemistycznie nie jest. I myślę, że to może być taki dobry wstęp do tego, o czym chciałabym opowiedzieć dzisiaj, w dalszej części.
Tak, jak wspomniałam, kiedy tenis wracał w Australii, kiedy opowiadałam o tym, jak to jest przebywać zamkniętym w pokoju hotelowym, na wręcz 14-dniowej obowiązkowej kwarantannie, bardzo dużo mówiliśmy o tym zaskoczeniu, o sytuacji nowej, niepewnej. O takim poczuciu izolacji, które wręcz nagle pojawiało się w tych odczuciach i wnioskach dotyczących bieżącego funkcjonowania. No tak się składa, że po już ponad roku… Nawet sama Australia to nie były pierwsze turnieje w pandemii, te zaczęły się jeszcze we wrześniu roku 2020. Ale po tym właśnie już prawie roku grania, podróżowania w tych bardzo wymagających realiach, dotarliśmy do Rzymu. Do takiego turnieju, który grany jest już w czasie bardzo intensywnego sezonu, to już prawie połowa sezonu. To jest taki turniej, który jest bardzo prestiżowy pod wieloma względami: pod względem historii, pod względem takiego poczucia majestatu, które daje obiekt, na którym on jest rozgrywany i pod takim względem tego, że to jest pewien predyktor przed kolejnym wielkoszlemowym turniejem, czyli French Open. No bo mączka, no bo bardzo mocno obsadzony turniej i wszyscy są tak naprawdę już w dobrej formie, w formie takiej gotowości właśnie do kolejnego Szlema. I okazało się, że chociaż obostrzenia powoli są redukowane, bo wyobraźcie sobie, że mogliśmy na godzinę albo na dwie – już w tej chwili nie pamiętam – wychodzić w ciągu dnia po to, żeby podejmować aktywność fizyczną albo przebiec się albo pospacerować, więc dla wielu, wielu osób to była ogromna ulga. To jednak okazało się, że się pojawiło się kilka takich obserwacji, które są bardzo znamienne dla czasów, w których funkcjonujemy. Więc przede wszystkim: bardzo dużo tzw. kreczy, czyli wycofywania się, poddawania meczu w trakcie jego trwania. Bardzo dużo wycofań z turnieju i turniejów, bo chwilę przed Rzymem i teraz chwilę po Rzymie, kiedy nagrywam ten odcinek, dzieje się dokładnie to samo. Nigdy nie było tylu kontuzji, nigdy nie było tylu dziwnych zwrotów akcji. Co więcej: nawet pod względem takiego czystego wykonania i grania na korcie, bardzo dawno, jeśli też nigdy – choć tutaj pewności nie mam, musiałabym zajrzeć w statystyki – ale nie było też tylu przełamań serwisu, czyli takiej niestabilności w grze. Nie mam tutaj na myśli tylko tenisa kobiecego, ale też męski. I to wiąże się niewątpliwie z takim bardzo wysokim poziomem niepokoju, lęku nawet niekiedy, z bardzo wysokim poziomem stresu i napięcia. Przypomnę, że stres, jego wysoki poziom to jest w prostej linii taki czynnik bardzo sprzyjający pojawianiu się kontuzji. I te wszystkie wskaźniki pokazują, że mimo tego, że w tej pandemicznej rzeczywistości funkcjonujemy już jakiś czas, to okazuje się, że wcale nie jest powiedziane, że radzimy sobie z tymi warunkami lepiej. Co oczywiście jest bardzo ważną informacją i mam wrażenie, że też trochę taką przemilczaną. My oczywiście mówimy w konsekwencji osób pracujących na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem. Mówimy o lekarzach, mówimy o pielęgniarkach, mówimy o osobach, które bardzo intensywnie doświadczają koronawirusa, że przedłużające się funkcjonowanie w tym stanie podwyższonego napięcia jest bardzo ryzykowne. Tutaj na pewno warto powiedzieć, że ono sprzyja wypaleniu, ono sprzyja pojawieniu się lęku właśnie, ono sprzyja pojawieniu się także epizodów depresyjnych, chociażby i tych objawów. Natomiast w sporcie też to widać. Sportowcy, którzy cały czas ukierunkowani są na to, żeby performować, żeby wykonywać jak najlepiej i najskuteczniej, okazuje się w praktyce, że przebywając w tym stanie takiego podwyższonego napięcia, też doświadczają pewnych trudności. To, co jest bardzo ważne i co chciałabym, aby wybrzmiało w tej mojej przestrzeni, to to, że ludzie sportu nie do końca, mam wrażenie, zdają sobie z tego sprawę. I to jest coś, nad czym bardzo chciałabym się pochylić i co właśnie bardzo dokładnie widać na przestrzeni tych ostatnich miesięcy i na przykładzie chociażby tej bardzo globalnej dyscypliny sportu, jaką jest tenis. Dyscypliny – wydawać by się mogło – takiej, w której poziom świadomości jest dosyć wysoki. Tymczasem, tak jak powiedziałam, bardzo wielu zawodników mówi o tym, że nie czuje się czy nie czuło się komfortowo. Bardzo wiele sytuacji już tam na miejscu – o których też nie będę oczywiście mówić wprost, ponieważ jest to pewnego rodzaju element tajemnicy zawodowej – ale wiele sytuacji, w wielu zespołach pokazuje, że poziom napięcia jest bardzo duży, także na poziomie relacyjnym. To wszystko oznacza i to wszystko pokazuje, że jeszcze bardziej intensywnie powinniśmy – użyję takiego słowa, unikam słowa „musimy” – ale powinniśmy przykładać wagę do dbania o balans, do dbania o podstawowe zaspokojenie tych najważniejszych potrzeb psycho-fizjologicznych. O to, aby dobrze, konstruktywnie funkcjonować w relacjach. O to, aby szukać i korzystać z sieci wsparcia społecznego, takiej naszej, osobistej. Tak jak powiedziałam we wstępie: jest to taka lekcja, którą daje sport innym obszarom naszego funkcjonowania.
Jakie więc są główne obserwacje w kontekście turnieju w Rzymie i tego, jak to się przekłada na inne sfery życia?
Mamy więc bardzo wysoki poziom stresu i niepokoju związany z takim przedłużającym się poczuciem izolacji. Nie wspomniałam jeszcze o jednej, bardzo ważnej rzeczy wcześniej, mianowicie: o takim bardzo silnym poczuciu osamotnienia. Tenis wygląda i funkcjonuje w taki sposób, że tenisowy tour w tej chwili to właściwie jest czas od stycznia do niemalże listopada. To jest taki czas ciągłych podróży. Podróży w te same miejsca, ponieważ rokrocznie turnieje odbywają się w tych samych miejscach i to w bardzo podobnych terminach. To są podróże właściwie z miejsca na miejsce. To, w jaki sposób pandemia wpłynęła na charakter tych podróży, związane jest też z tym, że z uwagi na takie obowiązkowe nawet krótkie kwarantanny, konieczność testowania się i życia, przebywania w tych tzw. tenisowych bańkach, powoduje, że czasami skraca się taki możliwy czas na powrót np. do domu pomiędzy turniejami. To z kolei powoduje, że wyjazdy z turnieju na turniej często są takimi łączonymi, które są bardzo intensywne z jednej strony i też trwają długo, mają taką dłuższą perspektywę czasową. To wiąże się z – tak jak wspomniałam – większym poczuciem osamotnienia. Funkcjonowania ze swoimi zespołami sportowymi przy jednoczesnym takim braku bezpośredniej obecności bliskich, czyli sieci wsparcia emocjonalnego. Tak że to właśnie przyczynia się do podwyższonego poziomu stresu. Kiedy pomyślimy, trochę przykuwając doświadczenia ze świata tenisa, na inne obszary naszego życia – np. na sferę rozwoju zawodowego, funkcjonowania zawodowego – to chociażby takie przedłużające się pracowanie w trybie Home Office, także może budzić tego typu postawy i tego typu – nazwijmy to – objawy. Trudności i wyzwania dotyczące samotności, dotyczące takiego marazmu i monotonii przebywania w tym samym miejscu. Bardzo intensywnie widać właśnie na przykładzie tenisa, że to w połączeniu z tym intensywnym, jednocześnie takim ciągłym przebywaniem z kilkoma osobami ze sztabów szkoleniowych, powoduje większe napięcie i także przyczynia się właśnie do podwyższonego poziomu stresu. Tym, w jaki sposób możemy sobie radzić w takiej sytuacji – i tak jak wspomniałam, to są takie uniwersalne lekcje, które każdy z nas może stosować indywidualnie albo w organizacjach, w których funkcjonuje, nawet w domach tak naprawdę i w przestrzeniach rodzinnych – jest dążenie do takiego poszukiwania dobrostanu i stabilizacji. I mam tutaj na myśli taką stabilizację czasową, ale także – a może przede wszystkim – emocjonalną. To, co robimy my, przebywając na takim długim wyjeździe – i tutaj jest moment na taki inside do teamu Świątek – to jest szukanie przestrzeni na robienie dobrych rzeczy dla siebie. Zdaję sobie sprawę z tego, że brzmi to bardzo prosto, może trochę tak melodramatycznie, ale jest bardzo istotne i jest – paradoksalnie – taką jedną z pewnych dewiz, którymi ja kieruję się w pracy i kreowaniu mistrzowskiego klimatu w naszym zespole. No i tych sposobów jest wiele. Począwszy od już słynnego gdzieniegdzie składania, tworzenia budowli z klocków Lego, układania puzzli wolnym czasie – co w nawiasie tu mogę dodać, jest też analogową formą spędzania czasu z daleka od urządzeń mobilnych, od ekranów i też bardzo dobrze przyczynia się do regeneracji takiej czysto poznawczej – poprzez – jeżeli właśnie już te obostrzenia są troszeczkę lżejsze, łagodniejsze – poprzez spacer, wychodzenie na zewnątrz, nawet na 20 minut, pół godziny. Po to, żeby po pierwsze: złapać trochę świeżego powietrza. Po drugie: żeby właśnie zmienić trochę perspektywę i np. dać sobie takie zadanie zrobienia fajnego zdjęcia, żeby też spojrzeć na świat z trochę innej perspektywy. Kończąc oczywiście ma np. zadbaniu o siebie w taki sposób, aby wypić dobrą kawę jednego dnia, albo przeczytać fragment ulubionej książki, albo dowiedzieć się czegoś o świecie i mieć takie poczucie, że jest się produktywnym w tym kontekście takiego rozwijania swojej wiedzy ogólnej. Więc poszukiwanie tej stabilizacji zaczyna się właśnie od takiego bycia dobrym dla samego siebie. Dlatego że nie każdy z nas, a właściwie nikt z nas – może tak powinnam powiedzieć – nie żyje i nie funkcjonuje tylko w realiach rozwoju zawodowego. Nie każdy dzień i każda godzina powinna być wręcz na to nakierowana. Balans, o którym bardzo często mówię, dotyczy właśnie tego, żeby umiejętnie żonglować i dostosowywać tę równowagę pomiędzy czasem pracy i wypoczynku, zaangażowania i regeneracji. To jest właśnie taki bardzo ważny element, który temu sprzyja. To, w jaki sposób spędzamy czas poza rozwojem zawodowym – czyli sportowiec poza treningiem, czyli chociażby my, nasz zespół poza przebywaniem na kortach czy w siłowni – dotyczy też tego, w jaki sposób redukowane jest napięcie, o którym mówiłam wcześniej. Napięcie wywołane, począwszy dążeniem do mistrzostwa sportowego i obowiązkami z tym związanym. Obowiązkami czysto poza sportowymi. Napięcie związane z czasami oczywistymi napięciami w relacjach. Podróże, obostrzenia związane z koronawirusem, oczekiwanie na wyniki kolejnych testów itd. To napięcie warto jest redukować na kilku płaszczyznach. Począwszy od tych zainteresowań i robienia dobrych rzeczy dla siebie, poprzez przede wszystkim dbanie – i to bardzo często powtarzam, zdaję sobie z tego sprawę, ale nigdy dość – poprzez dbanie o te podstawowe potrzeby psycho-fizjologiczne, czyli ilość, jakość snu, odpowiednie odżywianie, aktywność fizyczną – w tym sensie dbania o swój dobrostan, nie mówię tutaj o takim profesjonalnym treningu. Kończąc na chociażby używaniu narzędzi, takich jak medytacja, takich jak joga, która jest świetnym narzędziem do tego, aby właśnie redukować napięcie i też spędzać jakościowo czas z samym sobą. To są bardzo istotne i bardzo cenne sposoby takie czysto – nazwijmy to – behawioralne. To, o czym absolutnie nie wolno zapominać – i to jest właśnie jedna z tych lekcji, które daje nam tenis w kontekście tego osamotnienia – to jest tworzenie i korzystanie ze wspomnianej już przeze mnie sieci wsparcia społecznego. A więc warto pamiętać o tym, mieć przy sobie bliskich ludzi. Aby mieć odwagę i otwartość rozmawiać z nimi i trochę wpuszczać do swojego świata emocji i przeżyć. To często ja też zawodnikom, z którymi pracuję, daje takie zadanie, może być np. wykonanie telefonu właśnie po to, aby zadbać też siebie, do osoby, do której już od dawna chcieliśmy zadzwonić ale albo brakowało nam czasu albo tzw. powodu. To też jest coś, co mocno przyczynia się do takiego bycia uważnym na swoje potrzeby i do właśnie budowania osobistej satysfakcji. To, co pomaga w utrzymywaniu pewnego poziomu balansu, dobrostanu, poczucia takiej satysfakcji z życia, to są rutyny. Czyli zestaw takich postaw, czynności, zachowań, które wiemy, że dobrze na nas wpływają, ale też nie wiążą się jakimś komponentem emocjonalnym. Mówiąc językiem prostym: rutyną może być np. to, w jaki sposób tenisista, sportowiec, uprawiający inną dyscyplinę przygotowuje się do meczu czy do rywalizacji właśnie w dniu rywalizacji. Co zjada na śniadanie, ile czasu potrzebuje przed wyjściem na kort czy na inną arenę sportowej rywalizacji do tego, aby się przygotować, w jaki sposób np. wypoczywa pomiędzy takimi etapami rywalizacji. Dla każdego z nas, już nie sportowców, rutyny mogą dotyczyć tego, w jaki sposób przygotowujemy się do dnia pracy, w jaki sposób przygotowujemy się np. do wystąpienia czy prezentacji, którą wygłaszamy przed zespołem współpracowników lub klientem, w jaki sposób chociażby nawet celebrujemy czas właśnie wolny z bliskimi czy z rodziną. Rutyny dają nam pewnego rodzaju stabilizację emocjonalną. Taki spokój, który w niespokojnych czasach jest – tak jak powiedziałam – bezcenny. To jest coś, co jest bardzo istotne i o czym absolutnie warto pamiętać. To, co pokazuje nam też sport obecnie i to już nawet nie tylko tenis, ale absolutnie inne dyscypliny, szczególnie – co może warto zaznaczyć – w kontekście przygotowań do Igrzysk Olimpijskich w Tokio, gdzie bazowo we wszystkich zespołach ten poziom napięcia jest coraz większy, to jest absolutnie kluczowa rola komunikacji. Wydawać by się mogło, że wyświechtane, ale zupełnie prawdziwe. Właściwie wszystko, w każdej relacji zaczyna się od komunikacji właśnie. Od pewnego ciągłego przepływu informacji. Jakiś czas temu jeden z zespołów, z którymi współpracuję, zgłosił się do mnie z prośbą o sesję. Oczywiście nie zagłębiając się szczegóły, okazało się, że w pewnym momencie potrzeby i oczekiwania wszystkich członków tego zespołu nieco się rozminęły i każdy w jakiś sposób zaczął się wycofywać i zamykać w takiej swojej, indywidualnej bańce. W bańce emocji, przemyśleń i trochę – powiedziałabym – tak pracować na własne konto. W sytuacji, w której te bańki tworzy nam koronawirus i ta rzeczywistość pandemiczna wiążąca się właśnie już odmienioną przeze mnie przez wszystkie przypadki samotnością, izolacją – to wszystko powoduje, że oddalamy się od siebie. Jeżeli do tego dokłada się brak komunikacji, brak takiego fundamentalnego przepływu informacji, bardzo mocno wpływa to i na dobrostan nasz, na też jakość naszego funkcjonowania i jakość wykonania w obszarach, w których funkcjonujemy. Tak że to jest także bardzo, ale to bardzo istotna kwestia. I okazało się, że zespół, z którym pracuję, że wystarczyła naprawdę stosunkowo niewielka ilość czasu, który poświęciliśmy na rozmowę o tym i wskazanie pewnych obszarów, w których się rozminęli. I okazało się, że właściwie z godziny na godzinę ten powrót efektywności nastąpił i jakość tej pracy, którą wykonywali bardzo mocno się poprawiła. A więc reasumując: robienie dla siebie dobrych rzeczy, dbanie o podstawowe potrzeby psycho-fizjologiczne, korzystanie z sieci wsparcia społecznego, dbanie o swojej rutyny i komunikacja, komunikacja, komunikacja – zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym – to bardzo istotne elementy. Powiedziałabym wręcz, że filary budowania nie tylko satysfakcji życiowej obecnie, ale także wysokiej jakości wykonania. Podkreślam: dotyczące nie tylko zasady sportu, ale także biznesu, edukacji czy innych obszarów rozwoju zawodowego czy osobistego.
Mamy więc element rozmowy o tym, jakie obserwacje, jakie wnioski można wyciągnąć na poziomie doświadczeń płynących z turnieju w Rzymie. Obserwacji innych zespołów, obserwacji sytuacji obecnie w tenisie. Ale nie powiedziałam właściwie jeszcze ani słowa na temat tego, w jaki sposób my doświadczyliśmy samego wyniku. Myślę, że to też może was, słuchających tego podcastu, ciekawić. Tak jak wspomniałam we wstępie: ten turniej zostanie z nami na zawsze z różnych bardzo perspektyw i z różnych względów. Niewątpliwie to, w jaki sposób Iga dotarła do finału i to, w jaki sposób poprawiała swoje wykonanie sportowe na przestrzeni całego turniej, jest bardzo ważną lekcją. Przede wszystkim dla niej samej, ale myślę, że też ważną obserwację dla wszystkich nas, którzy w sferze performance się poruszają. Takim podstawowym wnioskiem chyba, kiedy zastanawiam się nad tym turniejem z perspektywy już tygodnia, mogłoby być to, że są takie momenty w sporcie – i nie jest to żadna prawda objawiona – make it or break it. Są takie momenty, w których nawet, kiedy nie czujemy się komfortowo – i to chyba będzie bardzo ważna lekcja – kiedy nie idzie nam tak, jak chcemy. Kiedy czujemy się mało skuteczni, ale jesteśmy w stanie właśnie dostosowywać się, adaptować się pod różnymi względami do sytuacji i do warunków, w których funkcjonujemy i wyciągnąć te jakoś, która pozwala nam osiągnąć cel, nawet jeśli styl nie będzie taki, jakim tego chcemy – to w takim ogniu można wykuć stal. I to chyba jest taki najważniejszy wniosek. Drugim jest to, że czasami, kiedy zaakceptujemy pewne warunki, właśnie nawet ten kontekst środowiskowy, o którym dzisiaj opowiadam: a więc ten podwyższony poziom stresu, pewien taki bazowy niepokój, który wszędzie funkcjonuje, bodźce, na które nie mamy wpływu i takie obszary, których nie jesteśmy w stanie skontrolować, to na poziomie tej akceptacji bardzo często może pojawić więcej pewnego rodzaju luzu, takiego odpuszczania, które w sporcie i nie tylko, może być kluczem do wykorzystania potencjału – i to jest kolejny, bardzo ważny wniosek. I wreszcie: trudno o wiele piękniejszych doznań niż wygrywanie turnieju na tak pięknym obiekcie, takim magicznym miejscu jak Foro Italico i w takim stylu. Myślę, że także dlatego, a właściwie jestem pewna, że także dlatego, ten turniej zostanie z nami na długo. Z mojej perspektywy, właściwie kończąc już tę opowieść, myślę, że bardzo ważna będzie właśnie to, w jaki sposób sportowcy mogą budować własne poczucie skuteczności, wtedy, kiedy nawet nie czują się optymalnie. I to samą dotyczy nas wszystkich w kontekście właśnie wielu czynników, na które nie mamy wpływu. To jest taki element, powiedziałabym, pasji rozwijającej, o której też w kolejnych odcinkach podcastu będę dosyć intensywnie mówić.
Tyle więc na dzisiaj. Mam nadzieję, że zabierzecie dla siebie coś z perspektywy radzenia sobie z przedłużającym się stanem niepewności. I choć zdaję sobie sprawę z tego, że obostrzenia powoli stają się coraz bardziej łagodne i właściwie my wracamy powoli do świata, to myślę, że dla wszystkich osób, które funkcjonują w środowiskach high performance i których bardzo ważnym zadaniem jest to, aby generować jak najlepsze wyniki jednak, które są efektem pracy - te wskazówki mogą być cenne. Oczywiście na pierwszy plan przebija się przez to to, że nic z tego, co powiedziałam, nie stanowi odkrycia Ameryki ponownego. To nie są prawdy objawione. A jednak - i to absolutnie pokazuje sport - warto jest przywiązywać wagę do tych rzeczy prostych, które w świetle dążenia do coraz lepszych wyników, rezultatów, często nam umykają. To pokazuje nawet tak zaawansowany świadomościowo, a czasami nawet i technologicznie sport jak tenis.
Prowadzący
Ukończyła psychologię ze specjalnością psychologia kliniczna na SWPS Uniwersytecie Humanistycznospołecznym w Warszawie oraz szkolenie I stopnia w Centrum Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach CTSR, a także studia podyplomowe z psychologii sportu na SWPS Uniwersytecie Humanistycznospołecznym w Warszawie. Na co dzień współpracuje m.in. z Igą Świątek. Więcej na www.dariaabramowicz.com.