Druga odsłona serii podcastów dla subskrybentów „Newsweeka“. Gościem Męskiego Punktu Widzenia jest muzyk jazzowy, kompozytor, człowiek wieku talentów – Marek Napiórkowski. Jak się ma w czasach, gdy trzeba być online? Czy byłby w stanie zejść ze sceny i się przebranżowić, gdyby było to konieczne?
>> Posłuchaj podcastu na Spotify
Marek Napiórkowski gra nie tylko na scenie. Można go złapać w wielu miejscach w sieci. Czy wobec tego sieć jest demokratyczna? Począwszy od Spotify, a skończywszy na YouTube?
Każdy z tych mechanizmów można by rozpatrzyć osobno – odpowiada muzyk. – Być może ktoś właśnie słucha mojej muzyki na Spotify w Mongolii. Bardzo bym sobie tego życzył. Ciągle jednak nasza, muzyków, obecność na rynku światowym, jest trudnością, jakbyśmy byli za murem, a nie jesteśmy. I za to lubię Spotify. Ale też go nie lubię. To przecież był największy przekręt w gospodarce. Ktoś coś produkuje, a ktoś inny mu za to płaci.
Zmieniła się dystrybucja, wielkie koncerny zarabiają, muzycy – już nie. Marek Napiórkowski wierzy, że kiedyś artyści nie będą żyć wyłącznie z koncertów. Jednak myślenie, że sukcesem jest liczba subskrybentów na YouTube, mocno to utrudnia.
Czy rolą artysty dzisiaj jest bezustanne zwracanie na ciebie uwagi? Czy trzeba ciągle być na świeczniku, by istnieć i nie gasnąć? Ja się nie obrażam na dzisiejsze czasy, żeby była jasność – podkreśla Napiórkowski, opowiadając o tym, że starsze pokolenie muzyków do dzisiaj wstydzi się autoreklamy. My, współcześni, musimy to zażenowanie porzucić na rzecz ciągłej ekspozycji. Jak zachować w tym wszystkim jakąś naturalność?
Marek Napiórkowski opowiada o artystach w nowych, szalonych czasach. Także tych, gdzie każdy może mieć radio, które na dodatek należy do słuchaczy. To oni za nie płacą. Muzyk od kilku miesięcy prowadzi swoją audycję w radiu „Nowy Świat“.
Nie odczuwam presji patronów. Nie czuję czegoś w stylu „płacę i wymagam“. My odczuwamy raczej presję jakości.
To podobnie, jak w muzyce jazzowej, która ma pewien próg dostępu. Wymaga przygotowania, bo brak jakości jest błyskawicznie wyłapywany przez słuchaczy. I kasowany.
A co z naszą nową rzeczywistością, gdzie sztuka i kultura wciąż pozostaje na końcu? Trzeba uważać, bo zanika wiele wartości. Pojawiają się też nowe, ale przecież to proste relacje międzyludzkie powinny być najważniejsze.
Nie neguję nowego świata, ale chciałbym, żeby jak najwięcej pozostało ze starego. Chociażby pod kątem więzi i relacji.
Cała rozmowa Jarosława Kuźniara czeka na was tutaj. To drugi odcinek w serii, pierwszy – z doktor Ewą Woydyłło-Osiatyńską znajdziecie TUTAJ.
Męski Punkt Widzenia to autorski cykl podcastów Jarosława Kuźniara dla Newsweek.pl. O emocjach, przegranych planach, nowej męskości, emancypacji. Kolejne odcinki publikowane są co dwa tygodnie [ZOBACZ]
- Odcinek 1: Dlaczego chłopaki nie płaczą? [PRZECZYTAJ]
- Odcinek 3: Michał Figurski: najważniejsza jest uważność [PRZECZYTAJ]